Prolog

87 18 4
                                    

Wyobraźcie sobie idziecie przez miasto, czekacie na światłach, czy szwendacie się po sklepach, a obok was przechodzi/stoi osoba, która w zaciszu swych myśli piszę wam czarny scenariusz.

Scenariusz pełen niepokoju, grozy, bólu, złości, bezradności i bezsilności.

Scenariusz rodem z horroru z domieszką czarnego humoru.

Scenariusz, który to wizjoner zmienia i urozmaica wedle swojego upodobania.

I wreszcie scenariusz, który nigdy ale to nigdy nie stoi w miejscu. Jego akcja toczy się wartkim strumykiem ukazującym na końcu drogi wodospad bez dna; ciągnący się w dół w nieskończoność. Nie pozwalając na choćby chwilowy spoczynek.

To nie musi być on. Oczywiście, że nie. Wielu z nas widzi to inaczej.

Strumień wody można łatwo zamienić na podmuch wiatru napływający zewsząd i wiejący nieskończenie w jednym lub każdym kierunku.

Wiatr, cóż godnie go zastąpi niż ziemia sypka w dotyku i bezkresna w obyciu.

Myślicie ogień. W porządku, gwałtowny i nieuchwytny w swym rozpędzie.

A pustka, nicość łącząca się z ciemnością.

A las rąk we mgle należących do nikogo i każdego jednocześnie.

Wielu z nas widzi to inaczej. Każdy na swój wyjątkowy sposób. Pytanie, czy pozwolimy sobie na spłynięcie wodnego nurtu? Na podmuch wiatru, co sprawi, że do wyboru będzie tylko jeden tor. Na zsypanie spod myśli starych nawyków i usypanie nowych. Na palące niczym ogniowy żar pragnienie by zwizualizować pryskające, jak parzące iskry myśli. Na oddanie pustce emocji towarzyszących nam od niewiadomego czasu. By spośród tłumu spostrzec ofiarę. Naszą? Naszego umysłu? Ofiarę, którą w naszym obrazie stworzonym w wyobraźni spotkać może dosłownie wszystko.

Zanim jednak przejdę dalej, zadam Wam kilka pytań. A oto i one :

Czy jesteście zdolni przeprowadzać w myślach najróżniejsze mroczne, fantazyjne scenariusze, które będą z Wami tak w dzień, jak i w nocy?

Czy sądzicie, że dalibyście radę przeprowadzić tak zwaną normalną rozmowę z drugą osobą, gdy przed Waszymi oczami snuł by się obraz, którego ziszczenie sprawiłoby, że wiła by się u Waszych stóp w agonii?

Czy gdyby postawiono przed Wami takową osobę, która żyje z tym z dnia na dzień; z miesiąca na miesiąc, roku na rok; oraz jej przeciwieństwo; rozpoznali byście po niej, że to właśnie ta?

Czy wymierzyli byście zawczasu karę, nim sporadyczne myśli przerodzą się w coraz częstsze chęci do wykonania wizualizacji, nawet jeśli nie będziecie mogli być ich na sto procent pewni?

Jeśli już odpowiedzieliście sobie w zaciszu myśli bądź mi tutaj na choćby jedno; zapraszam w głąb mojego umysłu, gdzie kleiste/lepkie i czarne jak smoła myśli przeistaczają się w twory, których znajomość wielu trzymała by z daleka ode mnie.

Jest takie małe powiedzonko, które zwykła ma osoba wymawiać; "za myśli nie karają, puki ich nie znają". Choć kto wie może za znane też nie.

Ofiary mojego umysłuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz