7

267 1 0
                                    


Mija kolejny tydzień wakacji, za trzy dni jadę do babci do Krakowa. Jeszcze nie wiem, ile tam zostanę. Z Dylanem mam bardzo dobry kontakt, nawet spotkaliśmy się wczoraj na cały dzień. Było świetnie, zabrał mnie na naleśniki w świetnej warszawskiej knajpie, a później na długi spacer aż do zachodu słońca. Traktował mnie jak swoją dziewczynę, mimo że chyba nie chcemy być razem. Przynajmniej on, bo gdyby chciał, już dawno mógłby mnie spytać, przecież widać że bardzo mi się podoba.

Will i Lucy się pierwszy raz całowali! To było wieczorem, gdy odprowadzał ją do domu po spotkaniu, podobno także udanym. Lucy nazywa go już swoim chłopakiem, widać jak są szczęśliwi i najarani na siebie. Opisywała ten pocałunek jako trochę niezręczny, później przeradzający się w delikatny i powolny, subtelny, nawet lekko podniecający. Trochę zazdroszczę, czuję że Dylan nie traktuje naszej relacji poważnie. Tylko nie mam na to wpływu, nie zmuszę go do niczego, a nie chcę zerwać naszej więzi. Żyję z dnia na dzień w tym przypadku. Mam przecież dopiero 16 lat.

Bec nie odzywa się do nas od końca obozu, nawet przy pożegnaniu wyglądała, jakby chciała jak najszybciej stamtąd uciec i nigdy nie widzieć już nas na oczy. Z jednej strony rozumiem, ale mam nadzieję, że to tylko tymczasowe i z czasem jej przejdzie, nabierze do tego dystansu i odnowi kontakt.
Tęsknię za obozem ale chcę także się wyciszyć, pojechać do dziadków, spędzić z nimi czas, z dala od rówieśników.

Masz zaproszenie na imprezę w przyszłą sobotę.

Wyskoczyło mi powiadomienie z Facebooka. Kto robi imprezę? Wchodzę na wydarzenie i widzę zdjęcie ogniska. Alice zaprasza połowę klasy i inne osoby, których nie znam na grilla i ognisko, żeby pobawić się w wakacje. Super, w takim razie moje wyciszenie będzie trwało niecały tydzień.
Zaproszona jest również Lucy, Adam, Vica i reszta bliższej paczki.

A: idziesz na imprezkę do Alice?

Jezu, co za typ. Czy on jest jakiś uzależniony od telefonu? Albo czekał na pretekst aby do mnie napisać. On mi się tak cholernie podobał, całe gimnazjum szalałam na jego punkcie. Adam. Adam. Ciągle tylko jego imię zapisywałam na rogach zeszytów. Masakra, a teraz role się odwróciły? Czy może stał się flirciarzem? O co chodzi?

R: raczej tak, a Ty?

A: w takim razie się widzimy! Gdzie teraz jesteś?

R: w domu, za kilka dni jadę do babci do Krakowa, a Ty?

A: ooo, ja też się tam wybieram z ziomkami. Kiedy dokładnie?

O nie. Błagam nie proponuj nic. Chcę się wyciszyć.

R: jadę we wtorek pociągiem. Wracam na imprezę.

A: chcesz się spotkać w czwartek na przykład? Mogę się na jakiś czas wyrwać od nich. Byłoby świetnie Cię zobaczyć i pogadać...

R: ok, może być czwartek, ale jeszcze potwierdzę.  Papa.

Skończyłam tę śmieszną rozmowę. Słodki Adam. Trochę się spóźnił, ale spotkanie z nim może być ciekawe.
Nie wiem, czy zapraszać Dylana na tę imprezę do Alice? Jeszcze pomyślę.
Siadam przed kompem i włączam pierwszy lepszy film na Netflixie. Tak, bardzo produktywny lipcowy wieczór. Pogoda się popsuła, a to znaczy, że nie mogę wyjść nad Wisłę pospacerować.

***

Trzy dni później stoję na peronie 2 i czekam na pociąg do Krakowa. Wsiadam do pociągu i podnoszę torbę, by ułożyć ją w miejscu na bagaż nad siedzeniem w przedziale.

- pomóc? Podaj, proszę. - mówi młody chłopak, na oko 19-letni. Bierze moją walizkę i sprawnym ruchem kładzie na miejscu. Okazuje się, że siedzimy w tym samym przedziale. Chłopak ma ciemne, kręcone włosy i zielone oczy, nie mój typ. Jest dość wysoki i dobrze zbudowany, ubrany w błękitne polo i czarne spodnie.

- John jestem - podaje mi rękę i się uśmiecha.

- Rosie. - odwzajemniam uśmiech.

- jeśli nie chcesz się zapoznać, nastawiłaś się na słuchanie muzyki w pociągu i odpoczynek a nie gadaninę z nowopoznanym chłopakiem, zrozumiem. Tylko powiedz teraz i szczerze, żebyś się nie zmuszała.

- nie, no co ty! Uwielbiam poznawać ludzi, podróż szybciej mi minie. Możemy razem także słuchać muzyki jak nam się skończą tematy. To tylko podróż. - mówię. Pociąg rusza, nikt się do nas narazie nie dosiada.

- jadę do babci do Krakowa, a Ty?

- ja do rodziny na weekend. Pracuję w Warszawie.

- w wakacje czy na stałe? Ile masz lat?

- 20, przez całe wakacje - mówi. Rozmowa się rozkręca i klei. Chłopak ma poczucie humoru i jest uroczy. Dużo mówi i opowiada o swoim życiu i przeszłości. Pyta, czy mam chłopaka, odpowiadam, że nie. On też nikogo teraz nie ma. Rozmawiamy o różnych rzeczach, komentując też widok za oknem. W końcu podaje mi słuchawkę do ucha i się uśmiecha. Słuchamy razem spokojnych rytmów bluesowych piosenek. Nawet nie wiem, kiedy zasypiam.

Budzę się na stacji przed Krakowem. Orientuję się, że moja głowa leży na ramieniu Johna, który mnie obejmuje. Słodki, myślę. To było przyjemne. Przez całą podróż nikt się do nas nie dosiadł, dziwne.

- przepraszam. - mówię i odsuwam głowę.

- nie masz za co, mi było miło. - znów kładę głowę a on głaszcze mnie po ramieniu. Dojeżdżamy do Krakowa, odprowadza mnie na przystanek autobusowy i pomaga z torbą. Ostatecznie całuje mnie w policzek, dość długo.

- mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. Do zobaczenia! - mówi i odchodzi.

Fajny chłopak, kto wie, może to było przeznaczenie?

Dojeżdżam do domu dziadków. Witam się z nimi. Rozmawiamy o wakacjach i rodzicach i zaczynamy przyrządzać kolację. U babci zawsze wszystko smakuje lepiej, uwielbiam jeść takie przysmaki. Tak mija nam wieczór.

***

Budzę się w środę rano i patrzę na wyświetlacz telefonu.

L: patrz co ten kretyn wstawił na insta!

R: kto?

L: Dylan, ja pierdole.

Z bijącym sercem, nie wiem czy z zazdrości czy z niepewności, bo jeszcze wczoraj wieczorem z nim pisałam i nawet ze mną flirtował, wchodzę na Instagrama. Omijam kilka pierwszych postów i widzę jego nazwę.
Na zdjęciu jest on z kilkoma osobami, wszyscy się śmieją i obejmują. Ale co najlepsze, lub najgorsze, Dylan całuje w usta jakąś laskę. I ma rękę w jej tylnej kieszeni od spodni. Opis zdjęcia brzmi:

Zajebisty obóz, zajebista ekipa. I wanna be forever young!

Secret GamesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz