jeongguk
Busan. Puste ulice, tylko nieliczne bogate dzieciaki wracające z imprez zataczały się pijane, czy naćpane. Albo oba. Latarnie błyskały co chwilę, bijące z nich światło było przyćmione i niepewne. Krople deszczu równomiernie lądowały na ziemi, słyszałem je aż za dobrze, gdy wybijały w mojej głowie rytm, którego tak się bałem, którego za wszelką cenę nie chciałem już nigdy więcej usłyszeć. Woda w kałuży nie wydała żadnego dźwięku, gdy postanowiłem postąpić krok do przodu, by znaleźć się w świetle księżyca, a raczej by bliżej przyjrzeć się kolejnej rozchwianej grupce znajomych. Przeszli koło mnie, śmiejąc się zdecydowanie za głośno, jednak nie zwracając na mnie uwagi. Zaczerwienione oczy jednej z koreanek podtrzymywanej przez przyjaciółkę zatrzymały się przez chwilę na mnie, nie dostrzegając jednk niczego. Przynajmniej według mnie. Uśmiechnąłem się, dostrzegając jak szlachetnymi i delikatnymi rysami twarzy została obdarzona. Może i ją pamiętałem.... Może. Odwzajemniła uśmiech, przynajmniej się starała. Oh. Więc... Znałem ją? Szkoda, że nie pamiętałem.Omiotłem pustym wzrokiem uliczki, autostradę, kluby, sklepiki. Wreszcie moje oczy spoczęły na wielkim, bogato oświetlonym moście. Go pamiętałem tak dokładnie, jakbym przejeżdżał nim niedawno. A minęło zbyt dużo czasu... Wszyscy zapomnieli o pochodzeniu wgnieceń. Wdrapałem się na most i przystanąłem na jego krawędzi, opierając dłonie o barierki. Moje białe palce musnęły blizny, kiedyś, parę lat temu zostawione przez pewien dobrze znany mi samochód. Przymknąłem oczy wsłuchując się w śpiew wiatru. Wszystko zaczęło mi się przypominać.
- Jeongguk, zwolnij!
- Ggukie, chcesz nas zabić? - zaśmiałem się głośno na komentarz pięknego mężczyzny siedzącego na miejscu obok mnie. Spojrzałem na niego.
- Zdecydowanie nie dzisiaj, mały - uśmiechnąłem się, pochylając się w jego stronę, zostałem jednak szybko odepchnięty.
- Masz skupić się na drodze!
- Jeon, powiedz swoim hormonom, żeby poczekały, aż dojedziemy. Wtedy będziesz miał wolną rękę - blondynka z tyłu krzyknęła, zdecydowanie za głośno. Jednak nie dziwiłem się. Wracaliśmy do Busan. Po dziesięciu latach, w tym samym składzie, tak samo szczęśliwi jak wtedy, gdy przyjechaliśmy do Seulu. Ale to tutaj jest nasz dom. W Busan. To za tym miastem tęskniliśmy połowę naszego wspólnego życia. A teraz jesteśmy tu. W końcu. Zostało parę kilometrów. Za parę kilometrów wrócimy do naszych dawnych przyjemności, obowiązków, domów, rodzin. Wszyscy pragnęliśmy tego tak samo mocno. Przymknąłem oczy, pozwalając promieniom słońca osadzić się na moich powiekach, równocześnie z spokojnie płynącą melodią So That I Love You, naszej piosenki. Mieszały się z nią głosy moich przyjaciół, mojego chłopaka, mojej rodziny. Nagle krzyk.
- Jeongguk, droga!
Nie zdążyłem. Usłyszałem serię huków i trzasków, widziałem wirujące w powietrzu kawałki szyby i... Widziałem zatrzymujące się samochody, słyszałem piski klaksonów, a może... Może po prostu sobie to wyobraziłem. Słyszałem płacz. Chciałem wstać, pocałować Go i uspokoić. Powiedzieć "wszystko w porządku". Ale czy naprawdę było? Nie wiem, Czarna kurtyna opadła, moje oczy zamknęły się.
I nigdy więcej nie były w stanie się otworzyć.
"Jeon Jeongguk, dwudziestoczteroletni student zginął w wypadku samochodowym na autostradzie prowadzącej do Busan. W samochodzie przez niego prowadzonym były jeszcze trzy osoby, na szczęście mają tylko powierzchowne obrażenia. Lekarze mówią jednak, że wypadek mógł pozostawić większe rany na psychice"
CZYTASZ
ghost | j.jk ⍣ p.jm [ZAWIESZONE]
Romance⊱┊ᴊɪᴋᴏᴏᴋ!ᴀᴜ ! fabułę i pomysł zaczerpnęłam od przewspaniałej Glass_Soul, która gości na Youtube ! ~ ᵍʰᵒˢᵗ ʷʰᵃᵗ'ˢ ʸᵒᵘʳ ⁿᵃᵐᵉ Spacerując po ponurych, mokrych ulicach Seulu, Jimin zauważa sylwetkę stojącą na krawędzi mostu. Okazuje się nią Jeongguk - du...