𝕥𝕙𝕚𝕣𝕕.

56 6 2
                                    

                                                                           jeongguk

Park Jimin, lat 18.

Diagnoza:  keraunofobia, fobia społeczna, zaburzenia lękowe z napadami lęku,osłupienie dysocjacyjne...czytaj dalej

Zamknąłem laptopa z trzaskiem. Do pokoju wbiegł mój rozradowany chłopak, w dłoni trzymał kupon z jakiejś gazety.

- Jeonggukie! Patrz, wylosowali mnie! Wygraliśmy kotka! - uśmiechnąłem się, próbując zmusić moją twarz, aby przestała być tak przeraźliwie blada - Wszystko okej? Co robiłeś? - starszy, cały czas jednak zachowujący się jak młodszy, przechylił głowę i zastygł z pytającym wyrazem twarzy.

- Aah... To nic takiego - wyjąkałem - Sprawdzałem oceny semestralne - dodałem, niezbyt jednak przekonująco. Oby nie zauważył, że grzebałem w jego aktach.

- W porządku, Ggukie! Pojedziemy po kotka? - kiwnąłem z uśmiechem głową. Powinienem się trochę odprężyć, stres nie jest zdrowy.

- Tylko się przebiorę, piękny.

~

Kilkanaście ostatnich minut przesiedziałem na kanapie w salonie, nie odzywając się, wyłączając i uodporniając się na zewnętrzne bodźce. Nie docierał do mnie ani głos Jimina siedzącego na miękkim dywanie i zajmującego się naszym nowym nabytkiem, ani miauknięcia stamtąd dochodzące. Przestałem odczuwać, całego mnie zaprzątały w tej chwili te słowa, które przeczytałem zaledwie parę godzin wcześniej. Stany lękowe. Mimo, że nie byłem żadnym lekarzem, byłem w stanie się domyślić, że te wszystkie wymienione choroby są czymś poważnym... Czymś, co mnie przerażało. Czułem się okropnie, nie wiedziałem, co mogę zrobić, jak mam się zachowywać, czy w ogóle jest coś, co mogłoby pomóc. Nie, Jeongguk. Nie czas teraz na takie rzeczy. Będę musiał porozmawiać z Eunji, ona wie, o co w tym wszystkim chodzi. Teraz muszę się uspokoić.

- Kochanie... Chodź, pójdziemy na kawę, dobrze? - nie dosłyszałem odpowiedzi, może i nie została udzielona. Wstałem i wziąłem za rękę blondyna. Zauważyłem, że moja drżała. Tylko spokojnie. Spokojnie.


*

Spokojnie. Mimo słów w mojej głowie, ręce drżały mi niemiłosiernie, czułem pieczenie pod powiekami, jakby zbierane od wielu lat łzy chciały się ostatecznie uwolnić. Byłem przerażony, nie wiem, czym bardziej. Czy to stan Jimina doprowadzał mnie do agonii, czy moje własne, pierdolone zachowanie.

- Proszę pana! Słyszy mnie pan? Halo, trzeba mu pomóc! - jak z oddali docierały do mnie krzyki i głosy pozostałych osób znajdujących się w kawiarni. Błagalnie spojrzałem w stronę Eunji, której jednak nigdzie nie dostrzegłem. Nagle zdałem sobie sprawę z wszystkiego, co się działo, co mnie otaczało, co czułem, a raczej czuć powinienem. Starałem się uspokoić drżące dłonie i własny umysł, który krzyczał, że właśnie straciłem kontrolę. Nie, jeszcze nie.

- Proszę pana! - kolejny krzyk. Postanowiłem się odezwać.

- O-on... Na początku tylko tyle wydostało się z mojego gardła. Odetchnąłem głębiej, gdy ktoś uspokajająco położył mi dłoń na ramieniu. Przełknąłem ślinę, starając sobie przypomnieć cokolwiek. Choćby jeden, najmniejszy... - Osłupienie dysocjacyjne - odezwałem się głośniej - Jest chory na osłupienie dysocjacyjne - kilkanaście oczu we mnie wpatrzonych, to sprawiło, że zacząłem się bać. Wszystkiego i o wszystko. Jimin siedzący bezwładnie na fotelu tylko potęgował mój strach. Zmusiłem się do przypomnienia sobie objawów. Co to było.... - On... Jimin... Jiminowi zaraz przejdzie. To nic wielkiego, po prostu musi znaleźć się w miejscu dla niego znajomym, w którym czuje się bezpiecznie... Ja.... Zabiorę go do domu - nie dane mi było dokończyć. Jakiś mężczyzna trzymający o wiele młodszą od siebie dziewczynę za rękę odezwał się głośno.

ghost | j.jk ⍣ p.jm [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz