⚡️

44 3 2
                                    

Weszłam do pubu i rozejrzałam się. Nie zauważyłam osoby z która miałam się spotkać wiec ruszyłam w stronę baru. Postanowiłam zamówić sobie drinka na zabicie czasu.
-Jedna Margarita.-powiedziałam do barmana, na co ten kiwną głowa i zaczął przygotowywać drinka. W tym czasie ja jeszcze raz rozejrzałam się po lokalu i tym razem zauważyłam znajoma twarz, wiec gdy odebrałam drinka ruszyłam w stronę.
Był to dość wysoki brunet o zielonych oczach. Dziś był ubrany w mocno niebieska, chyba chabrową koszulkę z mała kieszonka na piersi i jeansy.
-Cześć Barry.-przywitałam się siadając obok.
-Cześć Scarlet, dawno się nie widzieliśmy.-odparł Allen a na jego twarz wkradł się uśmiech.
-Tak trochę minęło chyba dwa miesiące.-uśmiechnęłam się, a potem zapytałam.- Co cie tu sprowadza?
-Cisco ustawił mi randkę bez możliwości odmówienia, a ty co tu robisz?-odparł biorąc łyk piwa.
-Czekam na Cisco.-odparłam biorąc łyk drinka.
-Słyszałem, że podczas twojego zniknięcia pracowałaś nad czymś. Co to takiego?-zarzucił temat Barry.
-Dużo drobnych rzeczy-odparłam i wzięłam luka drinka, a potem kontynuowałam.- Na przykład stworzyłam i podeszwę do twojego kostiumu. Aktualnie kończę tworzyć nanoboty które umieszczę w twojej błyskawicy żeby w momencie możliwych ran lub powstania dziur w kostiumie, pomagały ci się szybciej zregenerować lub zakryły gola skórę.-odparłam.
-Czyli Cisco nie żartował z tym, że Flash zawrócił ci lekko w głowie.-przewróciłam oczami i wzięłam kolejnego łyka.
-Po prostu martwię się o twoje bezpieczeństwo.-odparłam i poprosiłam barmana o jeszcze raz to samo. W tym samym czasie Barry spojrzał na mój nadgarstek.
-A ty nadal nie chcesz się pogodzić z mocą.-bardziej stwierdził niż zapytał.
-To nie jest dla mnie.-odparłam.- Z resztą nie rozumiem czemu to jest złe, macie już najszybszego człowieka na świecie, po co wam drugi?
-Jak to komuś powiesz dalej to się wyprę, ale czasami chciałbym żeby ktoś był ze mną na miejscu i osłaniał mi plecy.
- Rozumiem cie Barry.-odparłam i wzięłam łyk z nowego drinka.- To możemy kiedyś pobiegać razem, ale jak będę na to gotowa.
      Po tych moich słowach usłyszeliśmy dźwięk powiadomienia z telefonu oboje je wyjęliśmy i przeczytaliśmy wiadomości.
-Wyglada na to że Cisco próbuje nas swatać.-stwierdził Barry, a ja przytaknęłam.
-To teraz ty opowiadaj, co u ciebie się zmieniło?

***

Rozmawialiśmy już dłuższy czas i popijaliśmy różne napoje procentowe, co u mnie skutkwało mocnym wstawieniem, ponieważ bransoletka blokowała każdy aspekt mojej mocy, wliczając w to superszybki mentabolizm.
Na jego niekorzyść działał też fakt, że nagle pojawiło się karaoke, więc ucieszona, jak małe dziecko poszłam w tamtą stronę, a Barry chcąc, nie chcąc poszedł za mną. Trzeba było mu to przyznać był dobrym przyjacielem.
Gdy wybrałam piosenkę i weszliśmy na scenę chłopak nachylił się.
-Jestem fatalnym śpiewakiem.-wyznał.
-Spójnie ja też.-odparłam i muzyka zaczęła lecieć jak się okazało ja i Barry nie śpiewaliśmy tak tragicznie nasze głosy świetnie się łączyły i razem stworzyliśmy coś wspaniałego z piosenki Smooth Criminal. Po tym jak skończyliśmy śpiewać usłyszeliśmy fale oklasków i zeszliśmy ze sceny.
Nagle moja bransoletka zaczęłam migać, a ja w panice zaczęłam szukać w torebce zapasowej, jednak nic nie znalazłam, więc spojrzałam na Barrego.
-Zabierz minie do celi, bo zrobię wszystkim krzywdę.-brunet tylko ledwie kiwną głowa i w swoim superszybkim tempie znaleźliśmy się przy celi. Allen ją otworzył.
Chciałam do niej wejść, ale Barry złapał mnie za rękę, zatrzymując w ten sposób. Gdy odwróciłam głowę w jego stronę i nim się obejrzałam stało się coś niesamowitego. Allen mnie pocałował. Przez krótko chwile myślałam ze umiem latać. Jednak gdy pocałunek się przedłużał poczułam jak bransoleta spada mi z ręki w tym momencie odepchnęła chłopaka i wbiegłam do celi która się za mną zamknęła.
Tam przeszła przesadnie fala elektryczności która skierowałam na podłogę by nie wybiła szyby i nie zrobiła chłopakowi krzywdy, następne co pamietam to ciemność.

***

Już duższa chwile siedziałam w celi po obudzeniu gdy przyszedł Cisco.
- Ja ci się podoba wystrój tego pudełka?-zapytał z uśmiechem.
-Nawet spoko jakbym miała tutaj narzędzia to bym czuła się jak za dzieciaka.-odparłam przypominając sobie dzień w którym postanowiłam być taka jak tata i zrobiłam sobie w schowku na miotły mały gabinet, może pracownie.
-Od czego masz mnie przyniosłem ci coś.- odparł i wskazał na moja bransoletkę.
-Działa?-zapytałam.
-I tak i nie podoadowałem ja na tyle by utrzymywała twoje moce w ryzach na czas podróży, ale potem raczej się wyłączy stwierdził.
-Ile osób jedzie z nami?- zapytałam.
-Ty, ja, Catline, Barry i Iris.-powiedział jakby to była oczywistość.
-Nie, pojedziemy tylko ty i ja. Ramon nie chce narażać dużej ilości osób jeśli mam się wyzbyć nadmiaru mocy chce żeby obok mnie była tylko jedna osoba i to za zabezpieczeniami.-powiedziałam i wyjęłam z specjalnego podajnika moja bransoletkę.-Zgoda?
-Weźmy chociaż Barrego.-powiedział Cisco, spojrzałam na kamerę i zrozumiałam że nas słuchają wiec postanowiłam urzywać tylko hiszpańskiego.
-Cisco nie chce by widział moje słabości. Pojedzmy tylko we dwoje mój przyjacielu.- piwiedziałam dość płynnie mimo że mój hiszpański trochę zardzewiał.
-Czy ci na nim zależy?-zapytał Cisco, a przez jego wymowę w hiszpańskim dostałam kompleksów, ponieważ czarnowłosy mówił w tym języku dużo lepiej niż ja mimo, że oboje mieliśmy korzenie latynoskie.
-Jak ktokolwiek mnie o to spyta to się wyprę, ale chyba go kocham.-powiedziałam i poczułam jak kamień spada mi z serca jednak poczułam chwilowy ucisk w gardle, jakby chciało spowrotem pochłonąć słowa, które przez nie przeszły.
- Dobrze Scar pojedziemy sami zakładaj bransoletkę.-jak powiedział tak zrobiłam, a chłopak otworzył drzwi celi przez które przeszłam.
-Wybacz Cisco ale muszę coś jeszcze zrobić.-powiedziałam i poszłam na dwór pomyśleć, gdy po chwili przyszedł Barry.
-Cisco mi powiedział mi że nie chcesz nas zabrać ze sobą. Co jest Scar?-powiedział stając obok mnie.
-Wczoraj było za intensywnie Barry, nie jestem osobą, która się do tego nadaje.-powiedziałam i wskazałam całe to miejsce.-Przykro mi Barry, ale jeśli kiedykolwiek miałoby coś pójść naprzód to musiałabym nauczyć się żyć. A musimy przyznać że do samego faktu zaakceptowania ich daleka droga. -podeszłam do Barrego który chciał dać mi nadzieje i złożyłam pocałunek na jego ustach.-Wczorajszy wieczór niech zostanie snem.
Odeszłam od niego nadal czując na ustach jego wargi i jego perfumy na moich włosach. Jednak w oczach miałam łzy które powoli spływały po policzkach by następnie rozbić się na ziemi. W tamtej chwili tak bardzo chciałam żeby mnie zatrzymał ale tak się nie stało. Nasz wieczór trafił do snów.

Koniec.

Just a dreamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz