Czekałem już pod budynkiem sali. Pchnąłem drzwi i ku mojemu zdziwieniu powitała mnie sprzątaczka.
- Witaj Jiminnie, co ty tu dzisiaj robisz? - spytała podejrzliwie.
- Ja no... u-ummm... - zająknąłem się nie wiedząc jak wybrnąć z tej sytuacji. Całe szczęści drzwi lokalu nagle się otworzyły i wszedł przez nie Jungkook.
- Dzień dobry - uśmiechnął się do kobiety - Jimin spędza dzisiaj ze mną noc na sali treningowej, oczywiście za zgodą pani trener.
- No dobrze dzieciaki. Klucze zostawię wam w recepcji. - powiedziała na odchodne. - Miłej zabawy.
***
Po kilkugodzinnym treningu, gdy sprawdziliśmy czas okazało się, że już jest 23:40. Bardzo szybko mijał mi przy nim czas. Usiedliśmy na ziemi z butelkami wody. Cali spoceni śmialiśmy się ze wszystkiego i niczego. Jeszcze rano nie pomyślałbym, że mogę być tego dnia taki szczęśliwy. Tylko zastanawia mnie czemu zawsze gdy jest dobrze, nagle coś złego się dzieje, a przynajmniej coś co zdecydowanie niszczy klimat.
- Jimin... pamiętasz gdy się spotkaliśmy w aptece? - Jungkookie nagle spoważniał.
- Tak pamiętam, a co? - spytałem upijając kolejnego łyka.
- kupowałeś leki... - zaczął a ja od razu jakby obudzony ze snu spoważniałem. - ja już wiem wszystko...
- a-ale jak to? - czyżby on naprawdę mógł się dowiedzieć, że mam chorą matkę? a może tylko dlatego się do mnie zbliżył?
- Jimin... dlaczego nie powiedziałeś mi tego, że jesteś chory? - spojrzał na mnie z wyrzutem, a ja nie wiedziałem czy śmiać się czy płakać.
Z jednej strony wiedziałem, że albo go okłamię i przyznam rację mówiąc, że to leki dla mnie, lub będę musiał mu powiedzieć prawdę o mojej mamie. Z drugiej sam fakt, że myślał, że jestem chory i się o mnie martwił był dość zabawny.
Niestety nie byłem w stanie powstrzymać histerycznego śmiechu. Kook chyba się zdziwił i nie wiedział co zrobić, więc ostrożnie podszedł.
- Jimin, w porządku?
- t-tak tylko - śmiałem się - j-ja nie jestem chory!
- co?! - stanął w bezruchu.
- no to głuptasie - ogarnąłem się trochę i wytarłem łezki spływające z moich oczu. -będę z tobą szczery i powiem prosto z mostu. To nie ja jestem chory ale moja mama. Nie zostało jej wiele...
- Czemu mi nie powiedziałeś?! Masz pojęcie jak się zamartwiałem przez te miesiące?!
- Nie chciałem abyś był przy mnie z litości... - opuściłem głowę. Czułem się trochę żałośnie. Bałem się, że zaraz się rozpłaczę, bo czułem już cisnące mi się do oczu łzy.
Kook musiał to wyczuć bo przytulił mnie mocno do siebie i kołysał nas. Nie wytrzymałem i presja całego dzisiejszego dnia zaczęła spływać w słonej cieczy po moich policzkach. Chlipałem cicho wtulony w chłopaka, co jakiś czas dławiąc się łzami.
- Już cichutko Minnie... - szeptał do mojego ucha. - będzie dobrze, zobaczysz.
- n-nie b-będzie - wyjąkałem przez łzy.
- będzie... - głaskał moje włosy i szeptał uspokajające słowa do mojego ucha.
Czułem się jak małe dziecko, które rozpłakało się bo matka nie chciała mu kupić zabawki. NIgdy nie lubiłem okazywać swoich emocji. Zawsze wolałem udawać, że nic nie czuję nawet gdy wulgaryzmy cisnęły się na mój język, lub łzy cisnęły się do moich oczu. Czy to właśnie koniec bycia skałą? Czy stanę się osobą, która płacze z każdego najmniejszego powodu?
***
Surprise! Nie spodziewaliście się pewnie 2 rozdziałów jednego dnia, a jednak. Przepraszam za tak długą nieobecność. Powstała na moim profilu zapowiedź nowej książki, więc serdecznie na nią zapraszam! Nie długo zakończę tą ( przewiduję jeszcze jeden rozdział i epilog) i zacznę short story, którego zapowiedź już niedługo pojawi się na moim profilu. Natomiast w momencie publikacji short story będę opracowywać rozdziały do książki, która już jest zapowiedziana na moim profilu!
A i jeszcze jedno: jak się wam podoba nowa okładka? oceńcie w komentarzu!
Bye Klusie!!!
CZYTASZ
One dance || KookMin [Zakończone]
FanfictionPark Jimin pochodzi z biednej rodziny, wiec gdy w końcu jego tata awansuje zaczyna mu fundować lekcje tańca. Chłopak był bardzo podekscytowany zajęciami, lecz mina mu zrzekła gdy spotkał tak znienawidzoną przez siebie osobę - Jeon JeongGuk'a. Jeon b...