22. Ekshibicjonista.

169 21 4
                                    

··················································································································

***

          Czuł zmęczenie podczas pochmurnych poranków i doświadczał pustki wśród obecności bruneta przez co wydawało mu się, że świat zwrócił się przeciw niemu. Nic z tym nie robił, akceptował taki stan rzeczy, pomimo zmartwionego spojrzenia zielonych oczu. Normalnie wychodził do pracy, gdzie próbował skupić się na swych obowiązkach, nawet jeżeli jego myśli zajęte były przez chęć zniknięcia. Niewielki cień nadziei na lepsze życie zgasł. Nastąpiła obojętność.

— Draco.

Wybraniec przemówił cichym głosem, jednak oczy drugiego mężczyzny pozostały zamknięte. Coraz częściej Malfoy doświadczał sytuacji, w których nie reagował na jakiekolwiek bodźce, co gorsza jasnowłosy miewał problemy z pamięcią oraz snem. Wiedząc, że słowa nic nie pomogą okularnik delikatnie pochwycił lodowatą dłoń chłopaka. Kontakt fizyczny potrafił wytargać Ślizgona z własnego świata myśli, dlatego powieki odsłoniły księżycowe oczęta błyskawicznie.

— Wybacz — rzekł beznamiętnie, skanując wzrokiem okolicę.

Lubił to miejsce, ponieważ panowała tam rzadko spotykana w Londynie cisza. Niewielu przechodniów zapuszczało się w to miejsce o tak późnej porze, a widok gwiazd między budynkami zapierał dech w piersiach. Właśnie dla takich chwil doceniał zmianę u Potter'a. On nie pytał, najzwyczajniej chwytał jego rękę i w ciszy towarzyszył każdego dnia. Długo błądzili po opustoszałych osiedlach, obserwując niewielkie diamenty na ciemnym sklepieniu nieba, a później powracali do ciepłego mieszkania, gdzie decydowali o przyszłości.

***

          Nocami miewał w zwyczaju spoglądać na spokojną twarz bruneta i napawać się jego delikatnością, ponieważ podczas aktywnych dni Potter często pozostawał chłodny, ukrywał zmęczenie oraz uśmiech. Jasnowłosy przybierał różne taktyki, raz obserwował sen chłopaka z drugiego końca pokoju, jakby bojąc się jego bliskości, aby kolejnej nocy skanować z bliska pojawiające się na jego twarzy niewielkie zmarszczki. Przez ostatnich kilka nocy z rzędu przyglądał się jak Wybraniec kolejny raz walczył z własnymi wspomnieniami. Pot gromadził się na ciele ciemnowłosego, a ciężki oddech przecinał panującą wokół ciszę. Blizna w kształcie błyskawicy przybierała wtedy wściekle czerwony kolor, wyglądała jakby ktoś poparzył ją wrzątkiem, co strasznie martwiło Malfoy'a, ale Gryfon nie był skory do rozmowy o jego snach. On też taki był. Oboje posiadali doskonałą zdolność ukrywania swoich uczuć, o czym przekonali się już niejeden raz.

— NIE!

Głośny krzyk wydostał się z ust młodszego, a łzy potoczyły się po jego policzkach. Wtedy to dostrzegł u swego boku narzeczonego, więc pochwycił kawałek jego koszulki i bez pozwolenia przyciągnął go w swoją stronę, mocno tuląc ciało starszego.

— Chcesz mi o tym opowiedzieć? — usłyszał spokojny szept mężczyzny i poczuł na swej głowie chłód jego palców.

— Bałem się, że nie żyjesz. Proszę nie zostawiaj mnie — słowa te nieco zabolały byłego Ślizgona. W podświadomości Potter'a kreował się obraz kolejnego rozstania.

— Nigdzie się nie wybieram, Potter.

Zło wniknęło w jego sen, doprowadzając do strachu. Cholernego strachu, którym tak bardzo się brzydził. Przez kilka dobrych minut napawał się aromatem wanilii, który przyniósł ukojenie i spokój, a potem odsunął się od właściciela księżycowych oczu, ale jasnowłosy znów przyciągnął do siebie Potter'a.

— Zostańmy tak jeszcze przez chwilę.

Łzy wytoczyły się z jasnych oczu, a cichy szloch został stłumiony ręką.

— Nigdzie się nie wybieram, Malfoy.

***

          Wraz z początkiem lutego wspólnie rozpoczęli intensywną pracę. Masa projektów, spotkań oraz inwestycji sprawiły, że każdego dnia uczyli się o sobie czegoś nowego. Odkrywali nieistotne elementy, które stały się przepustką do budowania relacji, a wsparcie okazywane podczas kryzysów, stresu czy chwil radości znacznie przybliżyło ich do siebie.

         Długimi palcami wyciągnął z opustoszałej już paczki papierosów skręta, którego włożył pomiędzy wargi. Mozolnie odpalił zapalniczkę, zbliżył płomień do twarzy, aż wreszcie charakterystyczne uczucie wypełnienia zalało płuca mężczyzny. Porywisty wiatr rozwiewał jasne kosmyki jego włosów, owiewając przy okazji ciało odziane jedynie w kruczoczarną koszulę, co przy ujemnej temperaturze nie było wskazane. Poczuł wibracje w kieszeni, więc machinalnie wyciągnął urządzenie, a widok wiadomości od Potter'a nieco poprawił mu humor.

Potter: Zapomniałem dokumentów, więc wracam do domu. Zapowiada się cudowny dzień. Może u Ciebie lepiej?

Malfoy: przesyła załącznik: TĘSKNIĘ.

Potter: przesyła załącznik: Kolacja dziś wieczorem?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Potter: przesyła załącznik: Kolacja dziś wieczorem?

Potter: przesyła załącznik: Kolacja dziś wieczorem?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Malfoy: Wrócę późno.

Potter: Zawsze możemy odpuścić posiłek.

Malfoy: Ekshibicjonista.

Potter: Też Cię kocham.

***

··················································································································

czarna poetka.

II. Chłopiec z bliznami  | Draco Malfoy/Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz