Rozdział I

9 0 0
                                    

     Kolejny niezwykle nudny dzień w szkole, jeśli można ją tak nazwać bo to co każdego dnia się tutaj działo przypominało co najwyżej zakład poprawczy z salą gimnastyczną i boiskiem. Było przecież tylu ludzi i kosmitowan. Nikt nie chciał ze mną rozmawiać w dodatku Nik był dzisiaj chory więc trzeba było zanieść mu lekcje. Nauczycielom nie podobało się, że spotyka się z kosmitowanem, a przecież oni różnili się tylko kolorem skóry i tradycjami. Na calutkim świecie było rozsiane to plemię, tylko ludzie nie przywykli jeszcze do tego, że dzielą swój kawałek ziemi z drugim żywym organizmem. Bardzo mnie to boli. Nagle z rozmyśleń wyrwał mnie niepochlebny komentarz:
- Jak tam twój Uga Buga? – zaśmiała się grupka chłopaków.
- Zachorował, bo was zauważył! – odgryzłam się.
Głównie z tego powodu czułam taki, a nie inny ból egzystencjalny. Nie rozumiałam nienawiści. Znam również Law – inną kosmitowankę, która była prześladowana i marzyła by być „prawdziwym człowiekiem". To przecież nie była jej wina, że urodziła się niebiesko – zielona. Chciałabym już zobaczyć Nika. On zawsze umiał mnie rozbawić swoimi żartami. Moi rodzice byli o wiele bardziej tolerancyjni i widziałam, że szczerze polubili Nika. Chciałabym, żeby wszyscy szanowali siebie nawzajem. No nic, jeszcze godzina wychowawcza, potem do Nika, później wracam do domu i koniec tego paskudnego dnia.

+kosmitaWhere stories live. Discover now