Rozdział I

10 1 0
                                    

Nie wiedział dlaczego tam jedzie, znowu to robi. Znowu się dręczy. Powinien już dawno się z tym pogodzić, ale nie potrafił. Nie mógł o niej zapomnieć i o tym jak umarła.

Pogoda też nie napawała go optymizmem, deszcz bębnił o szyby samochodu, jakby pomagał wyrazić mu jego smutek. Spojrzał w górne lusterko, przyjrzał się dokładnie wiązance kwiatów. Białe lilie, jej ulubione. Ogarnął przydługą grzywkę, która opadła mu na oczy. Powinien obciąć włosy, ale zawsze miał coś ważniejszego na głowie. Właściwie myślał o tym od dłuższego czasu, musiał przedstawiać prawdziwy widok rozpaczy. W ostatnim czasie schudł 10 kg, a jego ciało obecnie to kości pokryte skórą. Na dodatek wychodził jedynie z domu do pracy i na zakupy, przez co jego cera była bardzo blada, co źle się komponowało z jego czarnymi włosami, nawet jego niebieski oczy wydawały się martwe.

Z zamyślenia wyrwał go klakson samochodu, spojrzał we wsteczne lusterko. Zauważył kobietę w okularach i długich blond włosach. Spieszyła się pewnie do domu. On nigdzie nie musiał się spieszyć, w domu zawsze miał czarne myśli.

Powoli puścił sprzęgło i ruszył na zielonym świetle, gdyby nie owa kobieta dalej by tam stał myśląc o wszystkim. Musi być odważny i pojechać na cmentarz. Musi się pogodzić z jej śmiercią i żyć dalej. Pocieszało go to, że ma tutaj kolegę, u którego może przenocować. Nie miał ochoty wracać dzisiaj 200 km do swojego domu.

Na jego nieszczęście był już niedaleko cmentarza, skręcił na parking zatrzymując samochód. Nie był jeszcze gotowy, żeby pójść na jej grób. Nigdy nie będzie, to już trwa od 3 lat. Nie mógł zapomnieć, pogodzić się z tym. To nadal bolało jakby stało się wczoraj, jakby ją znalazł martwą na klatce schodowej. Przez te wszystkie wydarzenia wrócił do swojej rodzinnej miejscowości. To miasto było jej, na każdym rogu widział jej postać.

Nie wiedział ile minęło czasu za nim postanowił wysiąść, deszcz przestał już padać, powoli zaczęło też się ściemniać. Otworzył drzwi z tyłu samochodu i wziął kwiaty przeznaczone dla niej. Jej ulubione. Powąchał je, ten zapach ja przypominał. Za nim oddalił się od swojego pojazdu, zamknął go, ruszając alejką do bramy cmentarza.

Szedł wolno mając groby, dobrze wiedział gdzie miał iść, ale specjalnie to przedłużał. Na cmentarzu mijał pojedyncze osoby, nikt prawie nie zwrócił na niego uwagi. Nie dziwiło go to, był mało atrakcyjny, od kilku lat wygląda jak cień. Był teraz bardziej wyniszczony niż wtedy kiedy brał narkotyki.

Dotarł wreszcie na jej grób, położył kwiaty dokładnie czytając wyryty napis na nagrobku. Przyglądał się zdjęciu, które zostało przyczepione do grobu. Jej rodzice go postawili, obwiniało go również o jej śmierci. Przyczynił się do niej, to prawda. Gdyby wtedy był silniejszy oni by jej tego nie zrobili, ale był słaby i nie mógł skończyć z nałogiem.

Złożył ręce do modlitwy, zaczynając się modlić nad jej czystą duszą. Dla niego była jak święta, nie potrafił na nią patrzeć jak na obiekt seksualny. Kochał ją głównie za to jaka była dobra, za to że go uratowała, choć on nie potrafił zrobić tego samego dla niej. Była bardzo piękna, nie musiał wiedzieć jej zdjęcia żeby przywołać w głowie jej obraz. Taka piękna z włosami sięgającymi do bioder, idealnie prostymi i grzywką lekko opadającą na oczy. Uwielbiała nosić sukienki, a najczęściej widział ją w białej. Może dlatego myślał o niej jako o największej czystość i świętej. Jego oczy mimowolnie powędrowały do jej zdjęcia. Mogłyby stać tu całą wieczność i patrzeć właśnie na nią. Tylko na nią. Wiedział, że już nikogo nie pokocha, na pewno nie tak jak ją.

Stałby tam jeszcze przez jakiś czas gdyby nie telefon. Melodia zakłóciła spokój tego miejsca, ale nie zignorował połączenia, choć chciał w pierwszej chwili to zrobić. Ta chwila powinna należeć do niego i do niej. Chciał spędzić jeszcze trochę czasu przy jej grobie, wiedział że ta chwila skończyłaby się po kilku godzinach.

Tak bardzo cię kochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz