4. Cena Samotności - Itachi x Sakura

267 23 36
                                    

Słońce w zenicie paliło jej nagie ramiona. Pomimo końca marca, pogoda była zdecydowanie letnia. Dzieciaki biegały w krótkich spodenkach i oblewały się wodą, kiedy mijała strumień płynący przez wioskę. Chociaż wiedziała, że często tu przesiaduje, dziś jak na skaranie losu nie było go tu. Poirytowana przeszła przez niewielki most i ruszyła dalej. Szła uliczkami Konohy, przeklinając pod nosem dzień swoich osiemnastych urodzin. Zatrzymała się przy jednym ze stoisk, gdzie młody mężczyzna sprzedawał pierwsze w tym roku lody. Kupiła jeden dla ochłody i ruszyła w stronę dzielnicy Uchiha. To było ostatnie miejsce, w którym chciała się dziś znaleźć. Nie chciała znosić dziś widoku mężczyzny, w którym była beznadziejnie zakochana. Spotkanie z nim byłoby tak bardzo dobijające. Pomimo wszystkich pozytywnych uczuć zawsze towarzyszył jej ten irytujący i dołujący głosik mówiący, że nigdy nie będą razem. Poczuła lekkie ukłucie w sercu, na samą myśl o tym.

Do tego wszystkiego dochodził fakt, że zdecydowanie zamiast błądzić po całej wiosce w poszukiwaniu jej partnera z drużyny wolałaby spędzać ten czas ze swoimi przyjaciółmi. Podczas jej porannego spaceru wpadła przypadkiem na swojego mistrza, który jak zawsze wykazał się brakiem poszanowania jej dnia wolnego i poprosił o to, by przekazała dla Sasuke wiadomość od niego. Wiedząc, jak obowiązkową osobą jest Sakura, nie wahał się dodać, że jest to pilna sprawa i najlepiej, aby znalazła go jak najszybciej. Westchnęła na samą myśl o brunecie. Przekraczała właśnie granice dzielnicy Uchiha. Jak zawsze pachniało tam świeżymi senbei. Te cudowne pyszności były znane w całej wiosce. Zresztą często wraz z Naruto odprowadzali Sasuke do domu, tylko po to, aby ich skosztować.

Kiedy wreszcie znalazła się pod domem samego patriarchy klanu zapukała do drzwi. Zarumieniła się lekko widząc starszego brata Sasuke w drzwiach. Jego widok bolał ją bardziej, niż myślała , a jednostronne uczucia do niego wręcz wypalały w jej sercu dziurę. Wydawało jej się, że już dawno wyprowadził się z domu, dlatego też zupełnie się go tu nie spodziewała. Raczej bała się, że spotka go przy sklepie z dango, które tak lubi, dlatego też ominęła go szerokim łukiem, nadkładając drogi. Przegryzła lekko wargę, a dłońmi zaczęła skubać materiał krótkiego qipao, które miała na sobie. Zawsze się tak przy nim zachowywała. Traciła głowę i odpływała w świat fantazji, w którym to wreszcie ją zauważy. Spojrzy na nią nie jak na smarkule z drużyny młodszego brata, a kobietę. Jak skończona idiotka marzyła o dniu, w którym weźmie ją w ramiona i pocałuje, tak namiętnie, że kolana się pod nią ugną. Od zawsze chciała zwrócić jego uwagę. Starała się wiele razy, kiedy tylko przychodziła do posiadłości państwa Uchiha w przeszłości, jednak na próżno.

-Witaj Sakura, mogę Ci jakoś pomóc?

Zapytał i lekko się do niej uśmiechnął, a jej serce zabiło szybciej. Kiedy zdała sobie sprawę, że nadal milczy, zaczerwieniła się jeszcze bardziej.

-Czy jest może Sasuke w domu?

Wydusiła wreszcie, a kiedy mężczyzna jej marzeń zniknął na chwilę odetchnęła z ulgą. Była w nim zakochana od dzieciństwa. Pamiętała jak go pierwszy raz zobaczyła, kiedy przyszedł po Sasuke. Bawili się do wieczora, wspinając się po drzewach. Siedzieli na jednej z gałęzi, oglądając zachodzące słońce i ptaki wracające do swoich gniazd. Kiedy schodziła, poślizgnęła się i spadła, skręcając przy tym kostkę. Starszy od nich Itachi wziął małą Haruno na barana i zaniósł do domu. W jej oczach był jej bohaterem, zatroszczył się o nią, chociaż wcale nie musiał. Wtedy narodziło się to głupie, irracjonalne marzenie o niej przy jego boku już na zawsze. Pamiętała jak z zazdrości zagryzała policzki, kiedy Sasuke mówił, że spóźnił się przez swojego brata, który zamiast mu pomóc był na randce z jakąś dziewczyną. Oboje wtedy zazdrościli wybrance serca Itachiego. Ona, ponieważ chciała znaleźć się na jej miejscu i choćby móc potrzymać go za rękę. Z kolei brunet czasu, który jej poświęcał. Zaraz po tym Starszy Uchiha stał się członkiem ANBU i coraz rzadziej bywał w rodzinnym domu. Bardzo dobrze pamiętała jedno z przyjęć urodzinowych Sasuke, na którym tak bardzo chciała mu zaimponować. Tego lata młoda kunoichi trenowała u Tsunade, a także znacznie urosła i dojrzała jako kobieta. Jej ciało wysmuklało, a kształty się zaokrągliły. Może nie mogła pochwalić się tak pokaźnym biustem jak jej mistrzyni, jednak długie nogi i kształtne pośladki sprawiały, że mężczyźni zaczęli się za nią oglądać. Twarz z okrągłej i pyzatej, stała się wyrazista. Duże zielone oczy dominowały, a drobny nosek i małe lecz pełne usta dodawały jej uroku. Swoje długie różowe włosy ścięła ponieważ przeszkadzały jej na polu treningowym i szpitalu, do którego czasami zabierała ją Senju. Tego dnia, gdy przekroczyła próg rodzinnego domu Sasuke, Mikoto uściskała ją i skomplementowała, a nawet zawsze posępny Fugaku przyznał rację żonie, mrucząc pod nosem "Wyrosłaś, Sakuro" i popijając swoją zieloną herbatę. Ku jej rozpaczy jednak, nie ten brat, który powinien się nią wtedy zainteresował. Młodszy z Uchihów był tego dnia wpatrzony w nią jak w obrazek, a Itachi raczej traktował ją jak koleżankę, którą jego młodszy brat zaprosił na przyjęcie z okazji swoich urodzin.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 06, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

one shots NarutoWhere stories live. Discover now