3. Popołudnie - Shikamaru x Temari

162 11 4
                                    

Wróciła właśnie do domu. Zdjęła buty, po czym skierowała swoje kroki do kuchni, żeby rozłożyć zakupy. Kiedy mijała jadalnię zauważyła, że w wazonie stoją kwiaty. Zmarszczyła brwi. Nie przypominała sobie, aby wcześniej się tu znajdowały. Odłożyła zakupy na podłogę i podeszła do stołu. Delikatnie dotknęła płatka, po czym nachyliła się. Kiedy powąchała je była pewna, że to jedna z odmian pustynnych kwiatów. Można było je dostać jedynie w Sunie. Takie same dostawała od swoich braci na urodziny. Uśmiechnęła się lekko i przymknęła oczy. Nagle poczuła jak jej ciało sztywnieje, a każdy kolejny ruch wydaje się niemożliwy. Dobrze znała to uczucie.

-Wiesz, że tego nie lubię...

Mruknęła pod nosem, czując jak cień sunie po jej ciele, oplatając je coraz mocniej.

-Chciałem Cię zaskoczyć.

Powiedział i wyszedł ze swojej kryjówki, kierując kroki w jej stronę, tym samym wymuszając na jej ciele, aby zrobiła to samo.

-Kwiaty zaskoczyły mnie wystarczająco.

Dystans między nimi cały czas się zmniejszał. Krok za krokiem.

-Nie wierzę, że moja piaskowa księżniczka może zadowolić się byle wiechciem.

Stali już twarzą w twarz.

-Shikamaru...

W jej głosie wybrzmiała nutka irytacji, a on automatycznie wypuścił ją ze swojego jutsu cienia, pozwalając tym samym na to by sama podejmowała dalsze kroki i niekoniecznie przychylne mu działania. Ku jego zaskoczeniu kobieta nie krzyknęła, a zmniejszyła dystans. Uśmiechnęła się nad wyraz łagodnie i położyła mu jedną rękę na karku, a drugą na piersi. Muskała paznokciami jego kark, drażniąc przy tym skórę.

-Ino musiała sprowadzić je, aż z Suny. Nie udawaj, że nie wiedziałeś, że mi się spodobają.

-Zawsze istnieje prawdopodobieństwo...

Zaczął, kładąc ręce na jej talii. Jednak przerwała mu, przejeżdżając palcem po jego wargach.

-A mówili mi, że jesteś inteligentny Nara.

Wymruczała, a następnie złączyła ze sobą ich usta, nie pozwalając by kontynuował. Całowała go delikatnie, jakby wiatr muskał jego wargi. On odpowiadał powoli, leniwie sunąc dłońmi po jej plecach w dół. Jego ruchy mogły wydawać się niepewne, jednak ona znała go na tyle długo, że doskonale wiedziała co robi. Droczył się z nią, odwlekając pieszczoty, a tym samym prowokując ją do tego, by przejęła inicjatywę. Przesunęła dłoń z jego klatki piersiowej na szyję, mocniej przyciągając go do siebie i pogłębiając ich pocałunek. Mówiła mu tym gestem, że jest cała jego. Dobrze wiedział, że to nie tylko krótka pieszczota, a może pozwolić sobie na więcej. Złączeni w pocałunku trwali tak po środku salonu, dopóki Temari nie odsunęła się od niego lekko i nie przegryzła jego wargi. Teraz to ona prowokowała, a może raczej narzucała mu tempo. Brunet zsunął gwałtownie dłonie niżej i ścisnął jej pośladki. Cichy pomruk zadowolenie opuścił usta kobiety.

-Lubię, gdy taki jesteś...

Wymruczała, przejeżdżając dłońmi po silnych ramionach Nary i tym samym zsuwając z nich wierzchnie odzienie. On uśmiechnął się do niej, w ten swój leniwy, ale dla niej uroczy sposób i pozwolił, aby materiał opadł na ziemię. Następnie ściągnął z siebie czarną koszulkę, którą miał na sobie. Bez bicia musiała przyznać, że nie przypominał muskularnych shinobi, którzy spędzali godziny trenując swoje ciało. On spędzał godziny szlifując swój intelekt, mimo to podobał się jej. Nie przeszkadzał jej brak wyrzeźbionego brzucha. Wystarczyły jej silne męskie ramiona, w którym mogła poczuć się bezpiecznie. Nie posiadał również dużej ilości blizn, raczej były to stare rany jeszcze z czasów wojny, które nie zdołały się do końca zabliźnić.

one shots NarutoWhere stories live. Discover now