Jest jeden kwiat - kwiat jak wiosenne zorze,
Tak pełen blasków i woniących tchnień,
Lecz rwać go można w rannej tylko porze,
Jak słodką mannę we wschodzący dzień,
Miłości kwiat.
Więc zrywaj kwiat! korzystaj z błogiej chwili!
W uroczy wiąż miłość z młodością ślub!
Nim słońce życia na zachód się schyli
Nim wrzące serce zmrozi zimny grób -
Korzystaj z lat,
Rwij miłości kwiat!
R. Zieliński
_________________________________________________________________________________________
- Rose! Możesz się pospieszyć?
- Czekaj chwilę! Sprawdzam czy wszystko mam! W końcu nie wiadomo jak długo nas nie będzie! - Odpowiadam Harremu który ciągle mnie pospiesza.
- Najważniejsze żebyś miała, wize, paszport, dowód osobisty lub cokolwiek z tych rzeczy, telefon i ładowarkę. Reszte mogę ci kupić.
- Nie wygłupiaj się Harry, nie możesz mi wszystkiego kupować chociaż byś chciał.
- Wiem, bardzo nie wiele mogę ci podarować. Podarowałem ci moją przyszłość, mój los. Ufam że mi pomożesz - chłopak spuszcza głowę i tępo wpatruje się we własne buty. Jest taki zagubiony.
- Zawsze ci pomogę Harry, cokolwiek by się nie działo, będę przy tobie. Nie ważne ile kilometrów będzie nas dzielić zawsze będę z tobą i zawsze będziesz czół moją obecność i wsparcie. - przytulam go i głaszczę po plecach, a on nagle się zmienia. Nie ma już tego bezdusznego mięśniaka który nie widzi nic poza dziewczynami. Jest teraz taki... łagodny, spokojny. Jest jak małe dziecko które skrywa w sercu lecz jego ciało należy do mężczyzny.
- Obiecaj mi Rose. Wiem że to głupio brzmi, ale obiecaj mi że się mną zaopiekujesz. - Mówi cicho z twarzą wciśniętą w moje włosy.
- Obiecuję Harry. Obiecuję - Puszczam go i uśmiecham się.
- Nadal uważam że nie musisz brać tyle ciuchów - môw i lekko się śmieje.
- Harry! Nie będę tam chodziła nago!
- Ja nie mam nic przeciwko temu - zabawnie rusza brwiami i lekko oblizuje swoje malinowe, pełne usta.
- Jasne. Dokąd właściwie lecimy nadal mi nie powiedziałeś!
- Zaczynamy od USA. - słysząc to opada mi szczęka.
- Do USA ?
- Tak, Rose do USA !
- To na drugim końcu świata.
- No.. widzę że jesteś niezła z geografi. Przygotój się na długi lot.
~ w samolocie ~
- Leciałeś już kiedyś? - pytam go kiedy zaczynamy startować.
- Tak ale nadal mam lekkiego cykora więc nie obrażę się jak potrzymasz mnie za rękę.
- Nie ma sprawy.- mówię i chwytam jego dłoń. Powoli wzbijamy się w powietrze a jego dłoń lekko się poci lecz nadal mocno ją ściskam. Prędkość wciska nas w fotele ale zaraz potem atmosfera się rozluźnia i emocje opadają.
- Już po wszystkim. Fajnie było no nie? - pytam podekscytowana jak małe dziecko.
- No. Całkiem nieźle. Zatkały mi się uszy. - wyciąga z kieszeni gumę do żucia i proponuje mi a ja biorę jeden listek.
-Dziękuję.
- Prosze bardzo - Na pokład wchodzi młoda dziewczyna która jak mniemam jest stewardessą. Harry patrzy na nią gdy schyla się aby podnieść coś z ziemi, w tym momencie jej dekolt ujawnia co ma pod bluzką. Ma na sobie obcisłą czarną spódnice do kolan i białą bluzeczkę w której górne dwa guziki są niebezpiecznie uchylone co ukazuje jej biust.
- Niezła jest. - wyrywa się Harremu a ja obużona spoglądam na niego.
- No co? To chyba dobrze że podobają mi się kobiety. - pyta dziwnie zmieszany.
- Nie no jasne nie ma problemu. Zwłaszcza kiedy mówisz takie rzeczy w obecności innej kobiety która siedzi obok ciebie i leci z tobą na drugi koniec świata żeby uratować twój cholerny tyłek. Nie przejmuj się ja sama się będę komplementować!
- Daj spokój. Przecież wiesz że tylko się droczę!
- Nie, głupku nie wiem !
- Oj Rose. - westchnął i nachylił się do mojego ucha szepcząc: - Powiedział bym ci wiele ale sądzę że to nie przyzwoite mówić iż wyglądasz niezwykle seksownie w tej sukience i że jedyne co powstrzymu je mnie od zdjęcia jej z ciebie jest ogromny respekt i szacunek jakim cię dażę oraz to że nie jesteś pierwszą lepszą, słonko. - czółam jak moje policzki płoną krwistą czerwienią! Pochyliłam głowę aby włosy zasłoniły moją twarz, lecz Harry wyciągnął rękę i wsadził mi je za ucho.
- Ładnie wyglądasz kiedy się czerwienisz.
- Ciesz się że to nie ze złości. Powiedzmy że wybaczam.
- Miło mi.
~ USA ~
- Dobry Boże... - westchnełam na widok ogromnego hotelu.
- Wyjełaś mi to z ust..
- Sądzę że wydasz na to ogromnie dużo pieniędzy.
- Tym się nie martw, ja o to zadbam. Pieniądze nie grają roli. Patrz - wskazał na boisko do tenisa - Mam nadzieję że umiesz grać w tenisa?
- Umiem, jestem całkiem niezła. Na 100% skopię ci dupę.
~ boisko ~
13 raz z żędu odbiłam piłeczkę tenisową z głośnym stęknięciem. Harry naprawde dobrze gra ale za nic nie pozwolę mu wygrać. Biegaliśmy po boisku to w lewo to w prawo, oboje byliśmy cali spoceni ale żadne z nas nie chciało przegrać, jak do tej pory był remis. Tylko jeden punkt dzielił nas oboje od wygranej. Stram się skierować odbicie tak aby Harry nie odbił piłki. Biorę ogromny i mocny zamach a moja sportowa spódniczka uniosła się wraz z moim gwałtownym ruchem. Odbiłam piłeczkę najmocniej jak umiałam a ona odbiła się po drógiej stronie turz przy siatce tak że Harry nie zdążył podbiec aby ją odbić.
- Wygrałam- szepnęłam pod nosem- WYGRAŁAM!! - krzyknęłam z całej siły a Harry zaczął się śmiać. Ja położyłam się na podłodze i zaczęłam głośno sapać.
- W życiu bym nie pomyślał że masz tyle siły. - Podszedł do mnie i położył się obok.
- A jednak.- odparłam.
- Gratuluję. Pierwszy raz ktoś ze mną wygrał. Czuj się zaszczycona. - mówi podając mi dłoń a ja ją potrząsam.
- Łał. To miłe.
- Wyglądasz ostro w tej spódniczce.
- Dziękuję. - rumienię się.
- Sorry że to powiem, ale, twoje spocone ciało nie pomaga zachowac mi przyzwoitych myśli.
- Zamknij się kretynie. Trzeba cię zapisać do psychologa, wątpie żeby na świecie był człowiek bardziej uzależniony od seksu niż ty.
- To kobiety nie potrafią mi się obszeć. - Przeczesuje dłonią swoje spocone loki i ziewa.
-Ej! Wy tam! Możecie z łaski swojej wstać z tego boiska? Inni też chcą pograć!- krzyczy do nas jakiś grubszy facet z wraźnym amerykańskim akcentem.
- Już idziemy - odkrzykuje mu Harry i pomaga mi wstać. Jęczę lekko kiedy moje obolałe mięsnie przeszywa skurcz. Nagle moje nogi odrywają się od podłogi i piszczę wystraszona.
- Harry co ty wyprawiasz?
- Zanoszę cię do naszego pokoju. Nie mogę słuchać jak jęczysz. - przyciska mnie mocno do swojej zgrzenej klatki piersiowej a ja oplatam jego kark ramionami aby nie spaść. Jego szyja lśni potem, ale mi to nie przeszkadza. Rozluźniam się i pozwalam mu aby zaniósł mnie do hotelu.
CZYTASZ
Night | H.S
Фанфик''Mam samolot w środku nocy, nie masz nic przeciwko? Prawie kogoś zabiłem, nie masz nic przeciwko? Dałem ci coś czego nigdy nie oddasz, nie masz nic przeciwko? Widziałaś swoją twarz jak zawał serca, nie masz nic przeciwko? Byłem spóźniony, ale przy...