14. Poduszka

90 8 7
                                    

*Cole*

Coś, a raczej ktoś włożył ręce pod moją koszulkę. Wzdrygnołem się bo były potwornie zimne. (Hehe, niszczenie klimatu grozy lvl autorka :3 )

-Nie ładnie tak podjadać i się nie podzielić.- Usłyszałem cichy szept koło mojego ucha.

-A ty nie powinnaś teraz spać? Przed chwilą byłaś tak senna, że usnełaś mi na ramieniu.- Odwróciłem się powoli w stronę mojej różowej waty cukrowej.

-I było mi bardzo wygodnie. Moją prywatna poduszka jednak wolała sobie wziąć wolne.- Uśmiechnęła się i ucałowała mnie w nos. Ja tylko na nią spojrzałem lodowatym wzrokiem. Ja poduszką?! Jeszcze tego pożałuje. Odstawiłem ciasto na blat kuchenny, nie chcę przecież żeby temu cudowi świata coś się stało.

- Możesz powtórzyć?- Powiedziałem to tak lodowatym głosem, że aż sam byłem zdziwiony.

-Jesteś moją prywatną poduszeczką misiaczku. Jesteś tak wygodny i cieplutki, a to coś na łóżku jest tak twarde i płaskie a na dodatek lodowate. Dlaczego mamy poduszki z pierza? One są okropne!- Zrobiła minę smutnego szczeniaka, przez co musiałem się powstrzymać od śmiechu. Pogłaskałem ją jednak po jej pofalowanych włosach.

-I mówisz, że moje twarde mięśnie są miększe od poduszek?- Uniosłem brew patrząc na jej reakcje. Seliel się tylko podle uśmiechnęła.

-To są mięśnie?! Myślałam, że już ustaliliśmy, iż ty nie masz żeźby tylko tłuszczyk.- Zaczęła się cicho śmiać i tykała mnie palcem po brzuchu.- No bo wiesz, ty jesz tak duuużo ciast.- Tylko się bardziej roześmiała, a ja czułem jak mi zaraz nerwy puszczą. Odwróciłem się, wziąłem ciasto i wsadziłem je do lodówki. Po tym jak najszybciej odwróciłem się do tej zołzy i przeżuciłem ją przez ramię.

-Tak się moja droga bawić nie będziemy.- Warknełem i pokierowałem swe kroki na pokład perły. Po kilkunastu krokach zaczęłam czuć jak ktoś uderza lekko w moje plecy.

-Gdzie idziemy?- Usłyszałem cichy głoś łajzy. Nic nie odpowiedziałem tylko szedłem dalej.

*Seliel*

Wisiałam przeżucona przez ramię tego jaskiniowca. Nie powiem, pomimo iż było ciemno i niewygodnie miałam fajne widoki, a dokładniej pośladki mojego faceta. Do głowy przyszedł mi genialny pomysł. Byliśmy w salonie, gdzie Jay spał na kanapie. To był idealny moment aby zrobić TO.

-SELIEL!- Krzyknął Cole kiedy moja ręka dość mocno uderzyła o jego pośladek. Biedny Jay niestety tak się przestraszył, że spadł z mebla.

-Co jest!?- Zapytał zdezorientowany mistrz piorunów, wstając na klęczka i kręcąc głową na wszystkie strony. To mnie tak rozbawił, że zaczęłam się śmiać oraz wiercić. Nie poczułam niestety, że Cole poluzował uścisk. Efektem tego był mój upadek. W tym oto momencie, kiedy uderzyłam o podłogę, pozostali mieszkańcy Perły Przeznaczenia wpadli do salonu z brońmi. Włączyli światło, co spowodowało zamknięciem oczu naszej trójki.

-Co się dzięję słyszeliśmy krzyk?- To był sensei Wu. Mimo to, że leżałam na podłodze i nos mnie potwornie bolał, dalej się śmiałam. Było mi tak zabawnie, że aż turlałam się po płaskiej powierzchni.

-Ech... Przepraszam was za to, ale ten śmieszek który się turla...- Słychać było w głosie Cole'a, że jest lekko zawstydzony zaistniałą sytuacją. Postanowiłam go uratować. Mimo śmiechu zaczęłam mówić.

Bo..ja..się w.ygłup..iałam.i go...klep..nełam..w poś..ladki- Mimo iż to on mnie potraktował jak łup wojenny, albo worek ziemniaków jak kto woli, to nie chciałam go też wkopać. Wiem, że Wu dałby mu potwornie ciężki trening, a przez to moja podusia nie miałaby sił się ze mną wygłupiać, a ja jestem nowa, może da mi jakieś łatwe zadanie, takie jak gotowanie czy zmywanie naczyń przez tydzień. Nie martwiąc się o to co za chwilę się stanie dostałam ponownie ataku głupawki i zaczęłam się śmiać tak, że aż dostałam czkawki. Wszyscy patrzyli się na mnie z miną "musiałaś to zrobić".

-I dla tego nas wszystkich ubudziliście?- Zapytał załamany Lloyd, po czym się odwrócił i poszedł do, najprawdopodobniej, sypialni.

-Z racji tego, że to nie była twoja wina Cole, nie dostaniesz kary. Natomiast ty Seliel będziesz musiała sprzątać przez miesiąc całą Perłę, wliczając w to mycie naczyń. Czy zrozumiałaś?- Miną senseia nie wyrażała nic innego niż gniew. To podziałało na mnie jak kubeł zimnej wody. Mój śmiech ucichł całkowicie, a ja byłam przerażona. Miesiąc?! Nie dam rady. Chociaż....nie zabronił mi korzystania z żywiołu.

-Tak sensei. Przepraszam, że was wszystkich obudziłam moim dziecinnym zachowaniem.-Po moich słowach prawie wszyscy poszli w ślady Lloyd'a. Zostałam tylko ja i Cole.  Podeszłam do czarnego ninja i objęłam go.- Przepraszam.- Wyszeptałam.

On tylko westchnął i wziął mnie na ręce. Przeszedł tylko kilka kroków i siadł na kanapie. Byłam lekko zdezorientowana z takiego obrotu sprawy. Nie wiedząc co się wydarzyło, objęłam go nogami w pasie a także położyłam swoją głowę na jego ramieniu. On nic nie mówiąc położył się delikatnie. Cole wsunął rękę w moje włosy i zaczął je lekko ciągnąć. Podobało mi się to bardzo. Nie mogąc się oprzeć, zmieniłam się w wilkołaka. Moje uszy przemieściły się wyżej, porastając futerkiem oraz zmieniły się w szpic, usłyszałam jak moje spodenki się rozdzierają z powodu wyrastającego ogona, poczułam także iż jest mi o wiele cieplej, moje różowe futerko pojawiło się na ciele tworząc coś podobnego do kombinezonu. Podczas przemiany oprócz zmian fizycznych, także zaszły te psychiczne, moje zmysły się wyostrzyły, a zarazem czułam taką przyjemną dzikość. Mój nos wyczuł przyjemną woń czekolady, a także czegoś takiego, można by było rzec, "męskiego", nie potrafiłam tego dokładnie określić, ale byłam pewna, że ten zapach należał do mężczyzny podemną. Nie kontrolując swoich dolnych partii ciała zaczęłam merdać ogonem. Poczułam, że Cole przestał mnie ciągnąć za włosy, a zaczął mnie głaskać po głowie. Zaczęłam się do niego jeszcze bardziej łasić, chciałam przesiąknąć jego cudownym zapachem, pragnęłam aby był moim samcem alfa. Słyszałam tylko jak mistrz ziemi powstrzymóje się od śmiechu. Chciałam więcej, chciałam jego całego, chciałam aby mnie dotykał, żeby pokazał że należę tylko do niego. Niestety on nie potrafi mi czytać w myślach, nie wie czego od niego oczekuję. Nagle Cole poderwał się.

*Cole*

Kiedy tak głaskałem Seliel i powstrzymywałem się od wybuhnięcia śmiechem, co skutkowałoby ponownym obudzeniem reszty, usłyszałem piszczenie. Ten dźwięk wydobywał się z dziewczyny. Szybko się poderwałem do góry i zacząłem po omacku szukać włącznika od lampy, która stała przy kanapie. Gdy udało mi się go znaleźć, szybko nacisnąłem pstryczek. Gdy tylko mogłem już zauważyć jej twarz, to zauważyłem na niej smutek. Czy zrobiłem coś źle?

Hej wam! Wiem, że rozdział miał być dawno, nie mam nic co mogłoby mnie usprawiedliwić. Przepraszam was za to również, że nie dotrzymałam obietnicy "rozdział będzie niedługo". Więcej wam nie będę obiecywać, kiedy będzie miał się pojawiać następny rozdział, chyba że zostanie już wtedy napisany. Rozdział zawiera 1000 słów. Do następnego!

Przygody Seliel (Odwieszone : Troche Bardzo Bardzo Wolno Pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz