To moje spotkanie

480 43 9
                                    

- Wyszli se! - zawołał do taty Polska w zdumieniu, zastanawiał się jak w ogóle siostra mogła go zostawić samego i pójść z jakimś Niemcy zamiast niego.

- Sobie - poprawił go ojciec gdy z powrotem usiadł na swoim miejscu i wycierał mokre od kończenia zmywania dłonie ręcznikiem papierowym. Córka coś mówiła mu, że będzie próbowała mu ulżyć, ale szczerze nie spodziewał się tego tak prędko.. oraz że robi to na serio.

Trzecia Rzesza kompletnie ignorując tę ich krótką rozmowę, niezbyt interesowało go gdzie poszedł jego brat, po prostu poszedł, ale jak zwykle wróci cały i zdrowy, co za różnica. Zsunął się z krzesła i po prostu obrócił się na pięcie i poszedł przed siebie, choć miejsce do którego zmierzał nie było jego pokojem. On poszedł do telefonu który Rzeczypospolita Obojga Narodów trzymał na widoku i próbując przypomnieć sobie numer do swoich dwóch "przyjaciół" stał przy nim. Dopiero po dłuższej chwili wpadło mu do głowy jak leciał ciąg dziewięciu liczb kliknął go i przyłożył słuchawkę do ucha, po paru sygnałach odebrała telefon matka jego koleżanki, on grzecznie poprosił o przekazanie telefonu i po chwili już gadał z IJ.

- Cześć, chciałem tylko spytać, czy chciałabyś wyjść ze mną do parku? Jeśli masz ochotę zaproś do nas Faszystowskie Włochy - mruknął do telefonu i oczekiwał jej jak najszybszej odpowiedzi, jemu brak cierpliwość.

I stało się, wiele nie czekał, aż jego koleżanka odezwała, choć mało z tego zrozumiał, tą głupia rodzinka musiała zdecydować się na szuranie krzesłami i piski. Ale doszło mu do słuchu krótkie "okay", które było początkiem całej wypowiedzi, a później tylko "pip", a to zwiastowało koniec rozmowy. Młodszy stanął na palcach i odłożył komórkę na poprzednie miejsce, później pobiegł do swojego pokoju, a tam spakował parę rzeczy do małego plecaczka, podróżny kolorowy plecak w którym wcisnął notes długopis i jakąś piłkę, gdy zszedł na dół i nałożył plecak tak, że był na jego klatce piersiowej zamiast pleców poszedł do kuchni ignorując spojrzenia pozostałej dwójki, jak widać przeszkodził im oglądanie telewizji. Otworzył jedną z niższych szafek i wyjął małą wodę mineralną. Widział, jak jego "ojczym" (swoją drogą nawet na takie określenie nie zasługuje, więc lepiej nazywać go rodzicem zastępczym) widział więc jak jego rodzic zastępczy robił to samo, gdy gdzieś ostatnio wychodził, więc pomyślał, że mu się przyda.

Jedyny problem polegał na tym, że Polakom zachciało się mieszać przy lesie totalnie zdala od reszty, więc na piechotę sobie do parku nie skoczy, dlatego był wręcz zmuszony spytać rodzica zastępczego o podwózkę. Stanął między stolikiem kawowym, a telewizją i spoglądał poważnym wzrokiem na RON-a, który specjalnie widząc, że mniejszy ma zamiar przemówić, zmniejszył głośność programu. Co Polska skomentował przeciągłym "Eeeeej!"

- Tak? - zapytał życzliwie najstarszy z całej tej szalonej zgrai, wpatrując się tak samo uporczywie jak ten w niego oczekiwał odpowiedzi, na którą długo czekać nie musiał.

- Chcę spotkać się z kolegami. Musisz mnie zawieźć. - powiedział prosto z mostu, nie będzie mu owijał w bawełnę słówkami typu "no wiesz.." albo "Gdybyś mógł", on i tak zbyt wielu zajęć teraz nie ma, więc totalnie nic nie szkodzi mu wsiąść w samochód i go odwieść.

- Świetny pomysł - powiedział wtedy Rzeczypospolita Obojga Narodów i podniósł się z kanapy, z nań zdejmując też swojego biologicznego syna. - Zabierzesz Polskę ze sobą i spędzicie razem trochę czasu.

No cóż tego naprawdę nikt się nie spodziewał, każdy miał coś przeczącego poza samym twórcą tego teoretycznie dobrego planu. W praktyce jednak nie był on zbyt.. trafny, nie do tej dwójki. Polska i cała zgraja znajomych Rzeszy to zdecydowanie ZŁE połączenie.

- Nie! - zawołali jednocześnie i zacisnęli palce na tym co akurat mieli pod ręką, u jednego kanapa, u drugiego plecak.

- Nie chcę jechać tam z nim. To moje spotkanie. - zaoponował od razu Niemiec i cały skrzywiony zaczął kręcić głową.

Jednak tatuś numer jeden raczej miał to gdzieś. Wskazał tylko na wyjście domu, co mogło oznaczać, że już raczej zdania co do tego nie zmieni, ale mi przykro. Gdy oboje chłopców zrozumiało, że walka z kimś takim z góry jest postawiona na porażkę, niechętnie udali się do przedpokoju gdzie każdy z nich nałożył swoje buty. Ich "tata" wciąż czuł się pewny swojego pomysłu i nie miał żadnych przeciwwskazań, by przestać spróbować ich razem zintegrować, po prostu nie domyślał się co na takim spotkaniu jest możliwe do wydarzenia się.

- No chodźcie, będzie fajnie, ale wcześniej Polska też weźmie sobie wodę, pamiętasz gdzie leży? - spytał i pogłaskał wcześniej wymienionego po głowie, jaki byłby z niego ojciec gdyby wysłał dziecko w gorąc bez wody.

Na co jego syn tylko skinął głową i odbiegł do pokoju skąd wziął plecak podobny do Rzeszy tylko w innym kolorze, RON kupił trzy takie same tylko zmienił kolorystykę dla rozpoznania. Schował tam małą figurkę rakiety którą często się bawi i mały plastikowy sześcian, w środku były trzy metalowe kuleczki, które trzeba było doprowadzić do dziurek, często to robił, gdy się nudził. Później wykonał tą samą trasę co jego brat przyrodni i wyciągnął małą butelkę wody z szafki, z trudem domykając plecak i nakładając go na plecy wrócił do pozostałej dwójki.

W tym czasie Rzesza też nałożył już poprawnie plecak i sięgał do klamki, którą ledwo dał radę nacisnąć, a wtedy co było do przewidzenia drzwi otworzyły się przed nim, a on dopchnął je tak, by były otwarte na oścież. Wyszedł z domu i poprawił ramiona plecaka, podszedł do samochodu i teraz oczekiwał jedynie na otwarcie drzwi. Polska wolał wyjść na równi ze swoim tatą, dlatego chwycił go za dłoń i tak razem opuścili dom, oczywiście starszy musiał zatrzymać się by zamknąć drzwi, ale już po paru sekundach wszyscy siedzieli w samochodzie, Polska pierwszy raz usiadł z boku na krzesełku, a Rzesza po drugiej stronie, oczywiście kierowcą został jedyny posiadacz prawa jazdy zawożąc ich do parku, gdzie dopiero miało się zacząć.

A/N: Więc mam parę pytanek yay
1: Czy chcecie zmianę perspektywy i zobaczyć jak inni przygotowują się do tego wielkiego dnia?
2: Chce wam się czytać ten mega wstęp przed pierwszym września czy wolicie podejrzany skip?
3: Kto tęsknił ;)) 

Countryhumans Szkoła analfabetów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz