"Bo są dwa rodzaje bólu, Oskarku. Cierpienie fizyczne i cierpienie duchowe.
Cierpienie fizyczne się znosi. Cierpienie duchowe się wybiera."
~ Éric-Emmanuel Schmitt
*Perspektywa Narcissy*
- Musisz iść na to spotkanie?Zerknęłam na Cypriena w lustrze łazienkowym, przy którym czesałam włosy. Opierał się o białą framugę drzwi, krzyżując ramiona na torsie i spoglądając na mnie z niemym wyrzutem. Westchnęłam, odkładając grzebień na umywalkę i odwracając się do niego.
- Wiesz, że możesz iść ze mną - mruknęłam, przypominając sobie, jak Miriam, kiedy się rozstawałyśmy, zaproponowała, abym wzięła go ze sobą.
- Nie mam ochoty na imprezowanie - wzruszył ramionami. - Poza tym, obiecałem twojemu tacie, że pomogę mu w wyborze alkoholi na ślub - dodał. Skinęłam głową.
- Więc w czym problem, Cyprienie? - Spytałam, wzdychając.
- Myślałem, że pojedziesz z nami - powiedział. - Ślub jest za miesiąc, a ty zamiast spędzić trochę czasu ze mną, nim wrócę do Francji, idziesz do znajomych.
Uniosłam brwi, czując, że nie w tym tkwi problem. Cyprien, odkąd dowiedział się o Marsie, był wybitnie niespokojny, kiedy tylko tu przyjechaliśmy. Miałam wrażenie, że gdyby tylko mógł, najchętniej po ślubie zabrałby mnie z powrotem do Francji.
Nie dziwiłam mu się jakoś specjalnie. Miał prawo do niepokoju.
- Nie widziałam się z nimi pięć lat - przypomniałam. - Poza tym, ustaliliśmy, że mnie odbierzesz, tak? Zresztą, szkoda, że nie chcesz iść ze mną. Chciałabym, abyś ich poznał - dodałam, by chociaż trochę go udobruchać. Nie lubiłam się z nim kłócić.
- No dobrze - westchnął. - Uważaj na siebie, okey?
Skinęłam krótko głową i przytuliłam się do niego. Nie wiedząc czemu, czułam stres i wyrzuty sumienia. Nie byłam do końca szczera ani wobec niego, ani wobec Miriam, kiedy opowiedziała mi dzisiaj o tym, że Mars chciał ze mną porozmawiać wtedy, na lotnisku.
Wiedziałam, że gdyby zdążył, wszystko potoczyłoby się inaczej.
W jakiś sposób równocześnie czułam ulgę, że nie skoczyliśmy sobie dzisiaj do oczu. W sumie, to trochę wyglądało tak, jakbyśmy się ignorowali.
Poprana sytuacja. Najbardziej w tym wszystkim współczułam Cyprienowi, który czuł się po prostu zagrożony, Miriam, Aurelienowi i reszcie - przecież oni byli między młotem, a kowadłem. Z jednej strony byłam ja, a z drugiej Marsjasz.
Może lepiej by było, gdybym po prostu dała im spokój i znalazła innych znajomych? Mars nie musiałby mnie oglądać zbyt często, zaś Miriam, Aurelien, Diana, Sylvian, Gabriel, Vincent i Lea nie musieliby robić tak, aby żadnego z nas nie skrzywdzić. I Cyprien byłby zadowolony.
Wiedziałam jednak, że ja bym nie była. Ale może dla większego dobra tak by było lepiej?
- I odpisuj na wiadomości - mruknął Cyprien, kiedy wsuwałam na nogi swoje czarne adidasy i wygładzałam jeansy.
- Dobrze. - Zgodziłam się, całując go po raz ostatni. A następnie wyszłam.
Całą drogę do Miriam i Aureliena, którzy adres podesłali mi w smsie, nie czułam się dobrze. Miałam wyrzuty sumienia i jednocześnie gdzieś z tyłu majaczyło mi przykre uczucie, że stanie się coś niedobrego.
Nie chciałam znowu namieszać.
Zanim weszłam do urokliwej kamieniczki, w której mieszkali moi przyjaciele, zapaliłam papierosa. Musiałam nabrać trochę odwagi, nim wejdę do środka. Ostatnimi dniami wypalałam prawie paczkę dziennie.
YOU ARE READING
Powrót do jednego rytmu
Teen FictionPo wyjeździe Narcissy, nic nigdy nie było takie samo jak wcześniej, jednakże życie płynęło dalej. Urodził się syn Miriam i Aureliena. Marsjasz i Aurelien założyli zespół, który zdobywa niesamowitą popularność, w krótkim czasie. Vincent został proje...