ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ ᴏɴᴇ : ᴄᴜᴛᴇ sᴛʀᴀɴɢᴇʀ

285 20 26
                                    

— Co jest kur- — spojrzał zdezorientowany w górę widząc mężczyznę. — Co ty robisz do- — zamilkł mrugając skonsternowany podnosząc się z ziemi otrzepujac przy tym dłonie.

— Ej, możesz mi pomóc? Ktoś mnie śledzi. Nie wiem gdzie jestem, jaki jest dzień ani rok, proszę. — zaczął mówić panicznie szybko nie wiedząc czy chociaż mówi dobrze i czy chłopak go rozumie. Czy w ogóle rozumie w jego języku.

— Wow, kurwa, nie wierze! Wyszedłem tylko ma chwile z listem, a wpadłem właśnie na Steve'a Rogersa. Jesteś uważany na martwego od lat! Swoją drogą to dziwne, że tak dobrze wyglądasz patrząc na to, że jesteś wiekowy... — zaśmiał się głupio wplątując dłonie we włosy pociągając za nie lekko chcąc wykluczyć potencjalny sen.

Facet spojrzał niedowierzając na młodego chłopaka. Potrząsnął głową oraz zamrugał chcąc wymyślić co ma powiedzieć by go wysłuchał.

— Tak, wiem, dziwne, ale możesz mi pomóc? To chyba niecodzienne, że widzisz osobę "martwą od lat"? — spytał patrząc wyczekująco na dziwnie przypominającego mu starego przyjaciela chłopaka. Od razy jednak odrzucił tę myśl.

— Noo jakbym się nad tym zastanowił to tak, dobra, choć ze mną. — powiedział zaczynając iść z powrotem do drzwi przypominających Anthonemu kawałek sklejki z klamką. — O kurwa. Czajnik zostawiłem! — krzyknął zaczynając wybiegać po krótkich schodach i nerwowo otworzył drzwi.

Nie zwracając uwagi na nowego gościa ani na brudne buty, którymi znowu ubrudził drewniany parkiet pobiegł do kuchenki zdejmują bardzo bulgotającą wodę. Odetchnął z ulgą odkładając go na blat.

— Czy ja kiedyś mogę nie wyjść za idiote, który wygutuje wode? Ile można? — zapytał rozczarowany sam sobą, a gdy zobaczył stojącego i rozglądającego się po jego mieszkaniu Rogersa przypomniał sobie o zaistaniałej sytacji. — Dobra, za 15 minut spóźnię się na drugi wykład, a zakładałem jeszcze plan zrobienia sobie kawy, wiec masz dokładnie... — wychylił się zza rogu kuchni spoglądając na wiszący zegar. — Półtorej godziny na wytłumaczenie co się właśnie stało, dobra? — spytał patrząc uważnie na swojego idola z dzieciństwa, co teraz wydawało mu się tak cholernie abstrakcyjne. I głupie.

Kapitan spojrzał zdezorientowany na chłopaka nie wiedząc jak ma się zachować. Anthony westchnął ściągając buty oraz płaszcz rzucając je niechlujnie do schowka, natomiast w przeciwieństwie do niego Steve położył spokojnie buty przy drzwiach. Tony zamknął jego "ulubiony" łańcuch na drzwiach przeklinając siebie, który miesiąc temu zepsuł zamek od wewnątrz.

— Napijesz się może świerzej wadki kofeiny? — powiedział naśladując ten radosny głos sprzedawcy telewizyjnego.

— Nie, nie dziękuję... — powiedział zdezorientowany idąc powoli za spieszącym się Tonym.

— W takim razie siadaj... — pokazał mu krzesło przy blacie kuchennym, na którym niedawno siedział Stark piszący list do mamy.

Mężczyzna wykonał posłusznie polecenie niczym rozkaz w wojsku, a przypomnienie jego dawnego zajęcia wprawiło go w jeszcze większy konflikt z samym sobą.

— Cóż, nie będę udawać przed tobą jaki to nie jestem kulturalny i sypmatyczny, więc przechodząc do rzeczy dlaczego zmartwychwstałeś? Kurwa co ja mam działaj z tobą biblią? Nie ważne... więc? — spytał kładąc przed nim kubek ze Stark Industries oraz zalewając wrzątkiem nasypaną wcześniej kawę.

— Eee... zacznę od tego, że ostatnie co pamiętam to jak rozbiłem się statkiem na lodzie i myślałem, że nie żyje. — mówił powoli chcąc samemu jakoś to sobie wyjaśnić, na co Stark chłonął informacje jak gąbka potakując energicznie głową. — A dzisiaj obudziłem się na łóżku szpitalnym i gdyby tylko wtedy nie włączyli meczu, na którym byłem kilkanaście lat temu nie zauważyłbym, że coś jest nie tak. Później ta "pielęgniarka" i uzbrojeni w broń ludzie wbiegli do pokoju. Okazało się później, że to atrapa, a ja byłem w jakimś wielkim biurowcu, a gdy znalazłem się na dworze zobaczyłem wielkie... ekrany wyświetlające jaskrawe obrazy. Po chwili otoczyli mnie opancerzeni ludzie, a jakiś czarnoskóry mężczyzna z przepaską na oku rozkazał mi się zatrzymać i uspokoić, więc uciekłem i tak wpadłem na ciebie niedawno, ale szukają mnie. — skończył czując się po tym nieco lepiej, a przynajmniej miał wrażenie, że ktoś go rozumie.

lovely stranger ❀ stonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz