ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ ᴛʜʀᴇᴇ : s.ʜ.ɪ.ᴇ.ʟ.ᴅ.

229 19 32
                                    

Steve po dłuższej chwili myślenia nad powodem tej nienawiści Tonego do jego ojaca stwierdził, że było to zbędne. Drugą myśl, na którą wykorzystał równie dużo czasu niepotrzebnie było dlaczego syn kogoś takiego jak Howard Stark, mieszka w małej kamienicy i ledwo daje radę. Jednak trzask za oknem wyrwał go z zamyślenia. Otrząsnął się przecierając twarz.

— Jezu, Steve, od kiedy jesteś takim myślicielem? — spytał sam siebie wstając z krzesła w kuchni.

Zaczął chodzić po małym mieszkaniu darząc młodego chłopaka coraz większym zaufaniem. Na wielkim i starym regale miał mnóstwo książek naukowych, czasopism, starych komiksów i płyt winylowych oraz jedno pudełko z napisem OD MAMY. Steve mimo, że to nie w jego stylu zdjął karton z półki i otworzył podpierając je na swoim kolanie. Znalazł z nim zdjęcie kobiety, która wydawała mu się znajoma i dość dużą kolekcje listów. Już miał za nie sięgnąć jednak skarcił się w myślach cofając dłoń.

— Rogers, jak możesz... — warknął na siebie szybko odkładając pudełko na swoje miejace.

Zaczął oglądać resztę pokoju, a obok regału zauważył czarno-biały platak The Beatles z podpisami zapewne ich członków. Uśmiechnął się mimo, że nie znał prawdopodobnie zespołu muzycznego, ale wydawał się mu dziwnie bilski.

Dalej rozglądając się po pokoju widział mały kawowy stolik i dwa nieduże fotele. Na dębowym stole stał bardzo okazały gramofon z płytą w środku. Winyl nie miał jednak napisanego tytułu, więc nie przykuwając do niego zbyt dużej uwagi Kapitan poszedł szukać metraca.

Po analizie pokoju i kuchni doszedł do wniosku iż nie zmieściłby się nigdzie, więc udał się w stronę... schowka lub czegoś w tym stylu. W środku panował taki sam "artystyczny nieład", lecz w tym wszystkim Steve odnalazł materac bardzo szybko. Sięgając dłońmi do góry przez przypadek stracił kawałem jakiegoś papieru.

— Niech to... — mruknął poirytowany; złapał gumowy materac jedną ręką, a drugą podniósł... zdjecie.

Poznał od razu starego przyjaciela mimo zmiany w jego wyglądzie, natomiast dziecko trzymane przez niego na rękach bardziej podobne było do matki. Teraz mimo, że młody chłopak chciał się tego wyzbyć bardziej przypomniał ojca, tego znanego na całym świecie geniusza i wynalazce Howarda Starka.

Czując lekki smutek odłożył zdjęcie na najbliższą półkę i wyszedł z materacem. Rozłożył kawałek gumy na podłodze i na szczęście była w nią zawinięta pompkę, bo Rogers przez zobaczenie swojego przyjaciela całkiem o niej zapomniał. Podłączył pompkę do otworu w materacu i zaczął nadmuchiwać powoli jego tymczasowe łóżko. Po nie długim czasie materac był już w pełni gotowy, więc Steve zamknął zawór i odłożył pompkę na przypadkową półke.

Wrócił do "sypialni" siadając na zadziwiająco wygodnym materacu. Położył się na nim zakładając ręce za głowę napinając tym mięśnie okazale je pokazując niestety jedynie ścianom. Odetchnął zmęczony i nadal zagubiony w świecie, którego wogole nie zna, będzie się z nim zapoznawać powoli i raczej nie chętnie.

— Hmm, mam już 72 lata, 72! Boże, wyglądam maks na 30. — zaśmiał się pod nosem wyobrażając sytacje poznania kogoś oraz jego mine kiedyś uświadomi sobie ile lat ma Rogers.

Tak samo ciekawe było w jakim tępie zmienił swoje myśli z siebie na młodego Starka. Chłopak należał do przystojnych, a gdy zastanowił się nad tym blondyn niespodziewanie zarumienił się z uśmiechając głupio. Otrząsnął się z nietypowych myśli podnosząc się do pozycji siedzących.

Nagle zamarł w bezruchu słysząc głośne i ciężkie kroki na schodach. Wsłuchał się czujny i odetchnął z ulgą słysząc głośny śmiech Tonego. Zamek drzwi zaczął głośno się przekręcać, a w otwierających się drzwiach staną młody mężczyzna z kimś z tyłu. Rogers drgnął wystraszony widząc czarnoskórego faceta, lecz gdy zobaczył pare oczu uspokoił się w momencie.

lovely stranger ❀ stonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz