ZANIEDBANIE

234 28 2
                                    

Pewnie każdy ma w głowie obraz człowieka zaniedbanego. Niektórzy wyobrażają go sobie jako brudnego i cuchnącego, ale teraz przedstawię inny obraz zaniedbania. Chłopak wychudzony, niemający czasem siły aby podnieść się z rana, włosy z żywego zielonego przeszły w mętny odcień tego koloru. Burza loków częściowo się wyprostowała pokazując naturalną ich długość. Wysuszone i popękane usta, na których zamiast wielkiego uśmiechu, jest fałszywe wygięcie warg. Zaniedbanie fizyczne i psychiczne jest czymś niszczącym człowieka od środka jak i od zewnątrz. To jest coś podobnego do depresji, jednak całkiem coś innego. Niszczy to od zewnątrz, niszcząc skutecznie, ale mała liczba osób to widzi, nie zwraca się na to uwagi. Ludzie myślą, że jak na twarzy człowieka widnieje uśmiech, to znaczy, że ten ktoś jest szczęśliwy. Nic bardziej mylnego. Taka osoba nie szuka pomocy, ani jej nie przyjmuje, uważając, że dobrze robi. Nie widzi swojego złego, pogarszającego się stanu, nie widzi nic, tylko ten jeden cel do którego chce dążyć, jak Midoriya Izuku.

Idzie korytarzem trzymając w dłoniach książki na następną lekcje. Obok niego idzie jego przyjaciółka Uraraka. Idą w ciszy, nie siląc się nad wymyśleniem tematu do rozmowy, po prostu poruszają się w kierunku klasy. Wchodzą do środka, gdzie siedzi już kilka osób, gdzie Iida próbuje opanować hałas tworzony przez uczniów, bezskutecznie.

- Deku, wszystko w porządku? - zapytała wreszcie dziewczyna nie mogąca dostrzec iskierek radości w oczach swojego przyjaciela.

- T-tak, a czemu pytasz? - odpowiedział szybko zaskoczony takim pytaniem.

- Wydajesz się zmęczony - odpowiedziała natychmiastowo.

- Wczoraj do późna trenowałem - wypowiedział pod nosem, a na te słowa dziewczyna się delikatnie ożywiła.

- I jak ci idzie? Widać efekty? - naskoczyła z pytaniami.

- W tym problem, że w ogóle ich nie widać - powiedział smutno, co nastolatka od razu zauważyła.

- Nie przejmuj się, wierze że w końcu ci się uda - uśmiechnęła się i usiadła na swoim stałym miejscu,

- Ej Deku! - usłyszał krzyk nad uchem.

- Kacchan! - spojrzał na niego zaskoczony chłopak.

- Wyglądasz dzisiaj gorzej niż zwykle - rzucił z szyderczym uśmiechem.

- Umm - zawiesił głos zielonowłosy, nie chcąc ciągnąć tej rozmowy. 

Uwielbiał Bakugou, był dla niego wzorem, chciał być tak silny jak on i umieć posługiwać się tak dobrze darem, ale nie potrafił. Jego indywidualność niszczyła jego ciało za każdym razem jak jej używał. Nie wiedział co zrobić żeby ją opanować, nie miał już pomysłów. Na każdym treningu czuł na sobie spojrzenia wszystkich. Wiedział, że zastanawiają się nad tym, czy znowu się połamie, ale odpowiedź była prosta. Oczywiście, że tak. Ale co miał z tym zrobić? Z All Mightem nie widział się tydzień, mężczyzna nie doglądał jego poczynań, nie miał żadnej wiedzy o jego wypadkach, a chłopak nie miał zamiaru mu się tym chwalić.

Nie ważne jak bardzo się starał nic mu nie wychodziło. Ćwiczył, a mimo to na jego ciele nie pojawiały się żadne mięśnie. Wiotkie ciało i tak silna indywidualność? To ze sobą w żadnym stopniu nie współgrało, to tak jakby między kotem a myszą powstała wielka przyjaźń, jest to niemożliwe.

Na tej lekcji Izuku nie słuchał, tak jak i na pozostałych tego dnia. Chciał tylko biec do domu, chciał ćwiczyć. Ale to było nieodpowiedzialne zachowanie, nawet nie miał świadomości jak bardzo. Kiedy zadzwonił dzwonek szybko spakował książki i zaczął biec w kierunku domu. To nie był zwykły spokojny trucht, a sprint. Jakby teraz drogę zajechał mu samochód to prawdopodobnie zielonowłosy skończyłby na jego masce. 

- Wróciłem - krzyknął do rodzicielki, która po usłyszeniu otwieranych drzwi wychyliła głowę z kuchni.

- Zjesz coś? - zapytała spodziewając się przeczącej odpowiedzi, jednak takiej nie otrzymała.

- Chętnie - powiedział siadając przy stole. 

- Zrobiłam Chiraski - uśmiechnęła się podając mu naczynie z ryżem i rybą .

Midoriya zaczął zajadać się jedzeniem, czując jak jego żołądek zaczyna się zaciskać na szybko dostarczony posiłek. Była godzina jedzenia więc chłopak nie miał sprzeciwu przeciw pysznemu daniu swojej rodzicielki. 

- Smakuje? - zapytała się ciepło, widząc zaróżowiałe policzki syna.

- Bardzo - powiedział z pełną buzią. Taki widok przypomniał kobiecie dzieciństwo chłopaka, kiedy w stroju All Mighta zajadał się przyrządzonymi przez nią potrawami. 

- Dziękuje - powiedział i odchodząc od stołu pocałował mamę w policzek i uciekł do pokoju. Przecież ćwiczenia czekają.

A deadly gift | Bakudeku |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz