14| Chwila ciszy.

57 7 0
                                    

Obudziliśmy się, a przynajmniej ja bo Kamil jeszcze spał o godzinie 10. Miałam takiego kaca że to jest istny paradoks. Głowa mnie tak bolała że nie dałam rady wstać z łóżka, ale z drugiej strony jestem ciekawa jak Piotrek się będzie czuł. Po około 20 minutach kręcenia się po łóżko obudziłam Kamila, następnie wstałam i poszłam wziąć prysznic. 

-Japie*dole moja głowa.-Usłyszałam z pokoju obok gdy stałam pod prysznicem. Gdy tylko wyszłam z łazienki podeszłam do niego i postanowiłam że się trochę nim po opiekuję nim z racji tego że ma kaca, co z tego że ja też.

-Czekaj kochanie przyniosę ci wody.- I poszłam do garderoby gdzie była cała zgrzewka wody.

-Masz i nie ogarniaj się dojdź najpierw do siebie to tej udanej nocy haha.

-Dziękuję myszko i tak bardzo śmieszne.- Odrzekł i schował twarz w telefon. 

-Mela możesz iść sprawdzić czy pozostali chłopacy żyją?-Zapytał.

-Kuba żyje na pewno bo Was niósł z klubu aż do hotelu.

-Tak? Wow muszę mu podziękować.

-Ciebie to ja akurat niosłam mój drogi.- Powiedziałam ze stanowczym uśmiechem. 

-Naprawdę?- I podszedł do mnie, wciągnął mnie do łóżka i mocno przytulił.

Gdy tak chwile poleżeliśmy, pobiegłam do Piotrka i Dawida pokoju sprawdzić czy żyją. Pukam nikt nie otwiera. Chce wejść. Super. Zamknięte co ja zrobię. Wiem, zrobię to co Gregor ostatnio na moim balkonie. Pokój obok mieli Peter Prevc z braćmi a po drugiej stronie Kraft z Hayboeckiem. Nie uśmiechało mi się iść do Prevców po ostatniej rozmowie o Kamilu, więc zaryzykowałam i zapukałam do Stefana. Otworzył Michi, no był na ostrym kacu widzę. Ale weszłam bez zaproszenia i szybko powiedziałam że pożyczę na chwilę balkon i już mnie nie widzieli. Na szczęście nie protestowali. Wyszłam na balkon i popatrzyłam w dół. Fuck trochę wysoko jednak to 2 piętro. Na dole, przed hotelem stoi Horngacher i cały jego Niemiecki sztab. Raz się żyję. I weszłam na barierkę i nie zrobiłam jednego kroku a już byłam na balkonie i Piotrka i Dawida. Uf nie było tak źle. Uśmiechnęłam się jak głupia i weszłam do pokoju bo okno balkonowe mieli na szczęście otwarte. Obydwoje leżeli w łóżkach jak nie żywi. Postanowiłam że naleje im szklankę wody i dam jakieś leki przeciwbólowe i położę im na półeczkach nocnych przy łóżku z miłą anegdotką. Na kartce napisałam każdemu: "Świzdu gwizdu 200 złotych poszło w pizdu". Mam nadzieję że wstaną w dobrych humorach. Otworzyłam drzwi od środka i zostawiłam uchylone żeby można było później wejść przez drzwi a nie balkon jak zrobiłam to ja. Wróciłam się do pokoju. Kamil się kąpał a ja musiałam się pomalować i wybrać dzisiejszy outfit. Kurde praktycznie zapomniałam że dziś już wyjeżdżamy z tego pięknego miasta. Ja ruszam do Polski i jadę nagrywać klip do nowej piosenki i kilka wywiadów czeka mnie w najbliższym czasie a oni ruszają do  Garmisch-Partenkirchen. Gdzie zostanie rozegrany kolejny etap tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni, którym Kamil jest liderem. Niestety nie będę mogła być z Kamilem wGarmisch-Partenkirchen ponieważ jest to konkurs rozgrywany w nowy rok a ja będę grała w sylwestra w Zakopanem. Oczywiście najlepszego sylwestra marzeń z dwójką! Dobra skończyłam makijaż, ubrałam białą bluzę, okulary bo po nocy strasznie mnie bolą oczy, i do tego czapkę którą dostałam od Kuby w piątek. 

Gdy Kamil wyszedł z łazienki postanowiliśmy iść gdzieś na śniadanie bo na stołówce na dole już przygotowywali się do serwowania obiadu

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Gdy Kamil wyszedł z łazienki postanowiliśmy iść gdzieś na śniadanie bo na stołówce na dole już przygotowywali się do serwowania obiadu. Była cudowna pogoda. Poszliśmy do starbucksa i zamówiliśmy dwie kawy i dwa crossianty. Przesiedzieliśmy tam z godzinkę. Gdy wracaliśmy się do hotelu spotkaliśmy Roberta Johanssona i Daniela Andre Tandego. Dołączyli się do nas i razem wracaliśmy do naszej miejscówki. Obydwoje mieli jeszcze ostrego kaca. No w sumie czego mamy się spodziewać gdy Norwedzy to prawdziwi królowie imprez, oczywiście zaraz po Polakach, i wracali po 5 do hotelu. Gdy weszliśmy do stołówki na dole obiadu nie było a wszystko było porozwalane. Czyżby tutaj przeciągnęły się after party? Wróciliśmy do pokoju a ja zaczęłam się pakować bo musiałam wyjeżdżać do Polski do pracy. 

-To jakie plany teraz kochanie kiedy będziesz znowu z nami?-Zapytał Kamil.

-Myślę że przyjadę do Innsbrucka i zostanę już do końca.-Odparłam zamykając walizkę siedząc na niej.

Kamil podszedł do mnie, wziął mnie na ręce i wyszedł na balkon. Moja głowa myślała że mnie teraz wyrzuci z tego balkonu, jego głowa pewnie też, ale tak się nie stało. 

-Popatrz jaki piękny widok. I wskazał w stronę skoczni i gór.

-To prawda, cudownie tu jest, a jeszcze lepiej jest jak mam Cię przy sobie.- Powiedziałam mu do ucha a następnie wbiłam się w jego usta z soczystym całusem. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie, bo trwała. Nie puszczaliśmy się jeszcze długo. 

-Patrz jest tęcza!- Krzyknęłam wyrywając się z pocałunku z Kamilem.

Kamil się uśmiechnął i posadził mnie na barierce trzymając mnie od tyłu. Przesiedzieliśmy tak jeszcze chwilę w rozmowie o wszystkim i o niczym. Przyszedł czas gdy wszystkie kadry i ich sztaby ruszali w drogę dalej. Następny na ich drodze było Garmisch-Partenkirchen. Zeszliśmy wszyscy z walizkami a skoczkowie z nartami i zaczęli pakować wszystko do autobusów. Pomogłam im pakować sprzęt. Teraz najtrudniejsza chwila... pożegnania. Pożegnania są zawsze trudne, a szczególnie z tak bliską mi osobą.

-Kochanie, przyrzeknij że będziesz zawsze trzymać swoje małe rączki, zawsze będziesz przy mnie i nigdy mnie nie opuścisz w trudnych chwilach. Bez Ciebie myszko nie dam rady... Wiesz mała?-Powiedział i wtulił się we mnie jak małe dzieciątko.

-Przyrzekam Kamil, Ty też mi obiecaj to wszystko co ja tobie obiecałam. Pamiętaj że związek buduję się na ważnych wartościach w życiu i nikt nam nie może przeszkodzić w budowaniu tego cudownego związku rozumiesz?- I natychmiastowo po moim policzku spłynęła jedna łza potem pięć i poszło samo. Zaczęłam ryczeć jak głupia. Ale musiałam się ogarnąć bo czekała mnie jeszcze długa droga. Poszłam pożegnać się jeszcze z Piotrkiem Dawidem i oczywiście z Kubą i Gregorem z którymi złapałam wyjątkowo szczególny kontakt. Gdy auto już na mnie czekało a w nim mój tata, podleciałam ostatni raz do Kamila. Przytuliłam go i dałam buziaka na drogę.

-No to szczęścia moje gołąbeczki.-Powiedział rozradowany Robert gdy wsiadałam do auta.

-Dziękuję- Powiedziałam ocierając łzy z twarzy. I ruszyliśmy w drogę najpierw do domu w Monachium a ja później dalej do Polski i naszej kochanej Warszawy...

Imposible Love and Eternal Friends | Stoch LewandowskaWhere stories live. Discover now