Obudziliśmy się, a przynajmniej ja bo Kamil jeszcze spał o godzinie 10. Miałam takiego kaca że to jest istny paradoks. Głowa mnie tak bolała że nie dałam rady wstać z łóżka, ale z drugiej strony jestem ciekawa jak Piotrek się będzie czuł. Po około 20 minutach kręcenia się po łóżko obudziłam Kamila, następnie wstałam i poszłam wziąć prysznic.
-Japie*dole moja głowa.-Usłyszałam z pokoju obok gdy stałam pod prysznicem. Gdy tylko wyszłam z łazienki podeszłam do niego i postanowiłam że się trochę nim po opiekuję nim z racji tego że ma kaca, co z tego że ja też.
-Czekaj kochanie przyniosę ci wody.- I poszłam do garderoby gdzie była cała zgrzewka wody.
-Masz i nie ogarniaj się dojdź najpierw do siebie to tej udanej nocy haha.
-Dziękuję myszko i tak bardzo śmieszne.- Odrzekł i schował twarz w telefon.
-Mela możesz iść sprawdzić czy pozostali chłopacy żyją?-Zapytał.
-Kuba żyje na pewno bo Was niósł z klubu aż do hotelu.
-Tak? Wow muszę mu podziękować.
-Ciebie to ja akurat niosłam mój drogi.- Powiedziałam ze stanowczym uśmiechem.
-Naprawdę?- I podszedł do mnie, wciągnął mnie do łóżka i mocno przytulił.
Gdy tak chwile poleżeliśmy, pobiegłam do Piotrka i Dawida pokoju sprawdzić czy żyją. Pukam nikt nie otwiera. Chce wejść. Super. Zamknięte co ja zrobię. Wiem, zrobię to co Gregor ostatnio na moim balkonie. Pokój obok mieli Peter Prevc z braćmi a po drugiej stronie Kraft z Hayboeckiem. Nie uśmiechało mi się iść do Prevców po ostatniej rozmowie o Kamilu, więc zaryzykowałam i zapukałam do Stefana. Otworzył Michi, no był na ostrym kacu widzę. Ale weszłam bez zaproszenia i szybko powiedziałam że pożyczę na chwilę balkon i już mnie nie widzieli. Na szczęście nie protestowali. Wyszłam na balkon i popatrzyłam w dół. Fuck trochę wysoko jednak to 2 piętro. Na dole, przed hotelem stoi Horngacher i cały jego Niemiecki sztab. Raz się żyję. I weszłam na barierkę i nie zrobiłam jednego kroku a już byłam na balkonie i Piotrka i Dawida. Uf nie było tak źle. Uśmiechnęłam się jak głupia i weszłam do pokoju bo okno balkonowe mieli na szczęście otwarte. Obydwoje leżeli w łóżkach jak nie żywi. Postanowiłam że naleje im szklankę wody i dam jakieś leki przeciwbólowe i położę im na półeczkach nocnych przy łóżku z miłą anegdotką. Na kartce napisałam każdemu: "Świzdu gwizdu 200 złotych poszło w pizdu". Mam nadzieję że wstaną w dobrych humorach. Otworzyłam drzwi od środka i zostawiłam uchylone żeby można było później wejść przez drzwi a nie balkon jak zrobiłam to ja. Wróciłam się do pokoju. Kamil się kąpał a ja musiałam się pomalować i wybrać dzisiejszy outfit. Kurde praktycznie zapomniałam że dziś już wyjeżdżamy z tego pięknego miasta. Ja ruszam do Polski i jadę nagrywać klip do nowej piosenki i kilka wywiadów czeka mnie w najbliższym czasie a oni ruszają do Garmisch-Partenkirchen. Gdzie zostanie rozegrany kolejny etap tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni, którym Kamil jest liderem. Niestety nie będę mogła być z Kamilem wGarmisch-Partenkirchen ponieważ jest to konkurs rozgrywany w nowy rok a ja będę grała w sylwestra w Zakopanem. Oczywiście najlepszego sylwestra marzeń z dwójką! Dobra skończyłam makijaż, ubrałam białą bluzę, okulary bo po nocy strasznie mnie bolą oczy, i do tego czapkę którą dostałam od Kuby w piątek.
Gdy Kamil wyszedł z łazienki postanowiliśmy iść gdzieś na śniadanie bo na stołówce na dole już przygotowywali się do serwowania obiadu. Była cudowna pogoda. Poszliśmy do starbucksa i zamówiliśmy dwie kawy i dwa crossianty. Przesiedzieliśmy tam z godzinkę. Gdy wracaliśmy się do hotelu spotkaliśmy Roberta Johanssona i Daniela Andre Tandego. Dołączyli się do nas i razem wracaliśmy do naszej miejscówki. Obydwoje mieli jeszcze ostrego kaca. No w sumie czego mamy się spodziewać gdy Norwedzy to prawdziwi królowie imprez, oczywiście zaraz po Polakach, i wracali po 5 do hotelu. Gdy weszliśmy do stołówki na dole obiadu nie było a wszystko było porozwalane. Czyżby tutaj przeciągnęły się after party? Wróciliśmy do pokoju a ja zaczęłam się pakować bo musiałam wyjeżdżać do Polski do pracy.
-To jakie plany teraz kochanie kiedy będziesz znowu z nami?-Zapytał Kamil.
-Myślę że przyjadę do Innsbrucka i zostanę już do końca.-Odparłam zamykając walizkę siedząc na niej.
Kamil podszedł do mnie, wziął mnie na ręce i wyszedł na balkon. Moja głowa myślała że mnie teraz wyrzuci z tego balkonu, jego głowa pewnie też, ale tak się nie stało.
-Popatrz jaki piękny widok. I wskazał w stronę skoczni i gór.
-To prawda, cudownie tu jest, a jeszcze lepiej jest jak mam Cię przy sobie.- Powiedziałam mu do ucha a następnie wbiłam się w jego usta z soczystym całusem. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie, bo trwała. Nie puszczaliśmy się jeszcze długo.
-Patrz jest tęcza!- Krzyknęłam wyrywając się z pocałunku z Kamilem.
Kamil się uśmiechnął i posadził mnie na barierce trzymając mnie od tyłu. Przesiedzieliśmy tak jeszcze chwilę w rozmowie o wszystkim i o niczym. Przyszedł czas gdy wszystkie kadry i ich sztaby ruszali w drogę dalej. Następny na ich drodze było Garmisch-Partenkirchen. Zeszliśmy wszyscy z walizkami a skoczkowie z nartami i zaczęli pakować wszystko do autobusów. Pomogłam im pakować sprzęt. Teraz najtrudniejsza chwila... pożegnania. Pożegnania są zawsze trudne, a szczególnie z tak bliską mi osobą.
-Kochanie, przyrzeknij że będziesz zawsze trzymać swoje małe rączki, zawsze będziesz przy mnie i nigdy mnie nie opuścisz w trudnych chwilach. Bez Ciebie myszko nie dam rady... Wiesz mała?-Powiedział i wtulił się we mnie jak małe dzieciątko.
-Przyrzekam Kamil, Ty też mi obiecaj to wszystko co ja tobie obiecałam. Pamiętaj że związek buduję się na ważnych wartościach w życiu i nikt nam nie może przeszkodzić w budowaniu tego cudownego związku rozumiesz?- I natychmiastowo po moim policzku spłynęła jedna łza potem pięć i poszło samo. Zaczęłam ryczeć jak głupia. Ale musiałam się ogarnąć bo czekała mnie jeszcze długa droga. Poszłam pożegnać się jeszcze z Piotrkiem Dawidem i oczywiście z Kubą i Gregorem z którymi złapałam wyjątkowo szczególny kontakt. Gdy auto już na mnie czekało a w nim mój tata, podleciałam ostatni raz do Kamila. Przytuliłam go i dałam buziaka na drogę.
-No to szczęścia moje gołąbeczki.-Powiedział rozradowany Robert gdy wsiadałam do auta.
-Dziękuję- Powiedziałam ocierając łzy z twarzy. I ruszyliśmy w drogę najpierw do domu w Monachium a ja później dalej do Polski i naszej kochanej Warszawy...
YOU ARE READING
Imposible Love and Eternal Friends | Stoch Lewandowska
FanfictionPoznają się na skoczni ich więzi łączy wielka miłość do skoków. Czy przez swoją rozpoznawalność zbudują trwały związek z prawdziwymi wartościami, czy przyjaciele nie staną na ich drodze ?