18| Kłótnia buduje związek.

51 8 0
                                    

Odebrałam i nie mogłam wierzyć własnym uszom. Kamil był tak wściekły, że nie dało się tego opisać. Tak strasznie krzyczał. 

-Halo?-Powiedziałam gdy tylko nacisnął zieloną słuchawkę.

-Halo? Halo? Mówisz mi po tym jak próbowałem się dodzwonić do Ciebie dwa dni, a Ty tak bez emocji. Nawet nie wiesz kurwa jak ja się o ciebie martwiłem, czy się nie opijesz czy nie zrobisz czegoś głupie, czy mnie nie zranisz tym. Zapomniałaś o mnie totalnie a jak widziałem w telewizji bawiłaś się zajebiście i pewno i tak nawet nie zajrzałaś na konkurs, który totalnie zjebałem bo myślałem cały czas o tobie, gdzie jesteś, co robisz. Tak bardzo Cię kocham a jednak zapomniałaś w tym pierwszym dniu roku o mnie.- Wykrzyczał to na jednym tchu, a następnie zamilkł czekając na moją odpowiedź.

-Kamil, ja cię tak strasznie kocham. Przepraszam.- Powiedziałam i się rozłączyłam.

Poleciałam szybko do góry ubrać normalne ubrania i wrzuciłam wszystkie ubrania, kosmetyki i inne rzeczy do walizki. Zapięłam ostatni zamek i zleciałam z nią na plecach do salonu gdzie był mój laptop i telefon. Zadzwoniłam do Darii i Damiana. Co z tego że była 22. Jak najszybciej wraz z Darią i Damianem szukaliśmy samolotu do Bischofshofen. Nie mogłam tak tego zostawić. Znaleźliśmy samolot z Warszawy do Wiednia a następnie z Wiednia do Salzburga, natomiast z Salzburga do samego Bischofshofen było około 40 minut. Nie wiem jeszcze jak przetransportuje się z Salzburga do hotelu w Bischofshofen, ale dam radę. Miałam nocny lot o godzinie 24 to znaczy, że już powinnam być na lotnisku. Nie minęło 5 minut jak Damian był już po mnie pod moim mieszkaniem i jechaliśmy na lotnisko. Ja w bluzce od piżamy tylko dżinsy na sobie z mokrymi włosami bez makijażu, ale lecę. Lecę do mojego Kamila, przeprosić za to co zrobiłam. Nigdy nie powiedziałabym że jestem w stanie zrobić coś tak niewyobrażalnego. Wleciałam jak torpeda na lotnisko i biegłam jak nienormalna na odprawę. Na szczęście nikt mnie nie zaczepiał o zdjęcie. Przeszłam odprawę i ledwo co zdążyłam wsiąść do samolotu do Wiednia. Siedziałam w samolocie i płakałam, płakałam i jeszcze raz płakałam. Postanowiłam zadzwonić do Gregora, aby zobaczył jakoś dyskretnie co robi Kamil. I pomyślałam skoro i tak Gregor jest na miejscu bo skaczą u siebie, a Gregor ma niedaleko dom od Sepp Bradl-Skistadion postanowiłam zapytać się czy czasem nie był by w stanie przyjechać po mnie na lotnisko w Salzburgu około godziny 4 nad ranem. Zadzwoniłam do Schlierenzauera i od razu odebrał. Kamila nie było ani w pokoju hotelowym ani w samym hotelu, a chłopcy podobno byli i siedzieli na recepcji. 

-Gregor a mam jeszcze jedno pytanko, bo skoro jutro i tak macie dzień wolny i nie macie żadnych skoków, to miałabym prośbę do Ciebie. Dałbyś radę podjechać do Salzburga po mnie koło 4 nad ranem?- Zapytałam niepewnie lecz trochę głośno bo właśnie samolot schodził do lądowania w Wiedniu.

-Yyy jasne ale co? O co chodzi ? Ty nie miałaś być dopiero pojutrze z nami?-Zapytał bardzo zdziwiony.

-No tak miałam być ale pokłóciłam się z Kamilem i muszę go jak najszybciej przeprosić i właśnie wylądowałam na lotnisku w Wiedniu. No taka sytuacja wyszła haha- Powiedziałam śmiejąc się i jednocześnie przecierając łzy płynące z moich oczu. Chyba mi się okres zbliża coś czuję. 

-O kurwa to dobra to będę pod telefonem. Dzwoń jak tylko będziesz wchodzić do samolotu do Salzburga to już wyjadę po Ciebie żebym był na czas, abyś nie musiała długo czekać.-Powiedział.

-Jejku dziękuję bardzo. Kochany jesteś. Dobra ja kończę bo wychodzę z samolotu. Będę dzwonić. Paaa.- Powiedziałam i szybko się rozłączyłam. 

Biegałam po lotnisku nie móc znaleźć totalnie odpowiednich bramek. W końcu zapytałam się kogoś i poprowadził mnie całą drogę do odpowiednich bramek. Przeszłam odprawę i miałam jeszcze trochę czasu jak oddałam bagaże i siedziałam o 2 w nocy na lotnisku w Wiedniu. Bardzo ładnie tutaj przyznam, tak klimatycznie. Poszłam kupić sobie kawę i w odpowiednim momencie Pani przez mikrofon wołała właśnie na mój lot. Poszłam szybkim krokiem w kierunku samolotu. Trafiło mi się trochę kiczowate miejsce bo zaraz przy toaletach, ale co będę narzekać jak równie dobrze mogłabym teraz siedzieć zapłakana w mieszkaniu w Warszawie a jestem już tak niedaleko od Kamila. Gdy tylko usadowiłam się na miejscu od razu zadzwoniłam do Gregora. Byłam w szoku jakie było jego zaangażowanie. Gdy tylko zadzwoniłam on już siedział ubrany w recepcji hotelowej i czekał na telefon. 

Imposible Love and Eternal Friends | Stoch LewandowskaWhere stories live. Discover now