TWO

290 28 6
                                    

Pov Vanessa

Obudziłam się w sobotni poranek.Głowa bolała mnie trochę od spożywanego wczoraj alkoholu ale olałam to.Robiłam wszystko,żeby opóźnić rozmowę z rodzicami.

Rozczesałam swoje długie,brązowo-czarne włosy,zrobiłam makijaż i ubrałam się:

Rozczesałam swoje długie,brązowo-czarne włosy,zrobiłam makijaż i ubrałam się:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Powoli wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach na dół.Już widziałam rodziców siedzących przy wyspie kuchennej,pijących kawę.Tata jak zwykle ubrany w koszulę,natomiast mama w szykowną sukienkę.Pewnie znowu idą do swoich biur.

-Dzień dobry,Vanessa-przywitał się Tata.

-Dzień dobry-odpowiedziałam cicho.

Usiądź-wskazał ręką na krzesło,które stało naprzeciwko nich.

-No dobrze więc na co mam karę tym razem?-zapytałam z kpiną.

-Na nic-powiedziała mama wzruszając ramionami.

-Poważnie?-spojrzałam na nich z uniesioną brwią.

-Za to pojedziesz na wakację-powiedział tata przez co otworzyłam szerzej oczy.

-Naprawdę?!Gdzie?Mam nadzieję,że to miejsce warte mojego cennego czasu bo mam już plany tutaj,ze znajomymi-mówiłam z uniesionymi brwiami.

-Nie obchodzi nas to-patrzyli na mnie z surowym wyrazem twarzy-dodam,że jedziesz tam na dwa miesiące.Już od dawna to planowaliśmy i stwierdziliśmy,że jeśli nie zmienisz swojego skandalicznego zachowania.Co się nie stało...pojedziesz sobie na wakację.

-Nie,nie zgadzam się!-krzyknęłam i gwałtownie wstałam.

-Nie można już nic odwołać-powiedziała mama wzruszając ramionami.

-Żartujecie sobię?!Mam tam jechać sama?!Bez nikogo znajomego?!-cały czas krzyczałam.

-Poznasz tam nowych znajomych-mama uśmiechnęła się pierwszy raz tego dnia.

-Może mi powiecie chociaż gdzie?Paryż?Hawaje?-skrzyżowałam ręcę na klatce piersiowej.

-To będzie niespodzianka-powiedziała kobieta-Mała podpowiedź,nie bierz ze sobą obcasów.Nie będziesz tam chodzić na imprezy-dodała mama.

-Oczywiście,że będę-oburzyłam się-i będę wracała,o której mi się podoba-odwróciłam się od nich i zaczęłam wchodzić po schodach.

-Wyjeżdzasz pierwszego lipca!Dobrze się spakuj-krzyknął za mną tata na co prychnęłam.Oni naprawdę myślą,że nie będę chodziła na imprezy?Śmieszne.Gdziekolwiek mnie wywiozą będę robiła to co chcę.

Siedząc na łóżku w pokoju sprawdziłam,który dzisiaj jest...24 czerwca.Mam jeszcze czas na imprezowanie.Zakończenie roku jest 26 więc całe cztery dni dla mnie.Postanowiłam nie marnować czasu więc ubrałam na siebie czarną sukienkę i wzięłam torebkę.Nie pamiętam kiedy ostatnio chodziłam w spodniach czy szortach.Od początku gimnazjum chodziłam tylko w spódniczkach i sukienkach.Założyłam szpilki i wyszłam z pokoju.Rodziców nie było więc miałam luz.Nacisnęłam przycisk otwierających się drzwi windy i odczekałam chwilę.Weszłam do środka windy i zjechałam na parter.Pokierowałam się do szklanych drzwi wejściowych i szybko przez nie przeszłam.

Co pomoże mi na zły humor?Oczywiście,że zakupy.Mieszkam w samym środku Los Angeles więc nie warto jechać samochodem.Jest tu mnóstwo żółtych taksówek,autobusów i innych publicznych środków transportu.Logiczne,że wybrałam taksówkę.Jechanie metrem czy autobusem jest ohydne.

Zatrzymałam taksówkę i powiedziałam taksówkarzowi by jechał do najbliższego centrum handlowego.Zapłaciłam i dziękowałam w duchu,że tak szybko tu dojechałam.Weszłam do jednego z najlepszych sklepów w "Beverly Centre" z ubraniami i brałam wszystko co mi się spodobało,w końcu rodzice wpłacili mi niedawno pieniądze na kartę kredytową.Mogę zaszaleć.

Skip Time

Po udanych zakupach poszłam do Starbucks'a,znajdującego się na najwyższym piętrze budynku.Zamówiłam czekoladowe latte i usiadłam w jednym ze stolików.Widziałam jak chłopaki się za mną odwracają ale to dla mnie normalne.Miałam już nie jednego chłopaka...dosyć szybko ich zmieniam.Skrolowałam aplikację tak zwaną "instagram",powoli pijąc moje latte kiedy jakieś dłonie przystawiły się do moich oczu.Szybko odsunęłam je od siebie i zauważyłam,że to Samanta.

-Uważaj!Zniszczysz mi makijaż!Co z tobą nie tak?-podniosłam głos,kilka osób na mnie spojrzało ale nie przeszkadzało mi to.

-Jezu,Vanessa.Ogarnij się,naprawdę-przewróciła oczami.

-Nie przewracaj na mnie oczami-skrzyżowałam ręce na piersiach.

-Będę dopóki nie przestaniesz zachowywać się jak pieprzona księżkniczka-mruknęła

-I tak już niedługo nie będziesz musiała mnie oglądać-prychnęłam i spotkałam się z jej pytającym spojrzeniem-wyjeżdzam na całe wakację.Poza tym...niby kim jestem jak nie księżniczką?-prychnęłam setny raz w tym dniu.

-No,pochwal się...gdzie?Wiem,że chcesz-nie chciałam bo sama nie wiedziałam gdzie jadę.Drugą część mojej wypowiedzi zignorowała.

-Nie wiem.Rodzice robią mi niespodziankę ale napewno do jakiegoś świetnego miejsca-wzruszyłam ramionami i napiłam się latte przez czarną słomkę.

-Widzę,że zrobiłaś zakupy na tą okazję-kiwnęła głową na kilka toreb z różnych sklepów.

-Tak.To było...męczące-westchnęłam-Nie kłócmy się już,dobrze?

-Dobrze ale obiecaj,że się opanujesz-wskazała na mnie ostrzegawczo palcem.

-Tylko,że ja nie widzę w moim zachowaniu nic dziwnego-wzruszyłam ramionami-zawsze się tak zachowuję...nigdy Ci to nie przeszkadzało.

-Ale zaczęło-mruknęła-Serio,zachowujesz się nieznośnie.

Przekręciłam oczami.

-Nieprawda-spojrzałam jej w oczy.

-Widzisz?-podniosła brwi do góry.

-Nieważne-wypuściłam powietrze-idziemy dzisiaj do klubu?

-Nie przesadzasz czasami?-zapytała

-Nie chcesz poznać jakiegoś nowego partnera?-zapytałam

-Nie,jestem szczęśliwa z Davidem...od dwóch lat-znowu przekręciła oczami.

-Jak możesz być z jednym facetem tak długo?Ja bym nie wytrzymała-kolejny raz wzruszyłam ramionami.

-Po prostu nie znalazłaś jeszcze tego jedynego-spojrzała na mnie.Sam jest ładną,ciemną brunetką o piwnych oczach...dużo chłopaków na nią leci ale ona woli tego David'a i nic z tym nie mogę zrobić.

-Ja wolę się bawić...jestem młoda i szalona-praktycznie krzyknęłam co poskutkowało spojrzeniami przechodzących lub siedzących obok nas ludzi,a ja znowu to olalam.-Nie zależy mi na związkach.

-Chodźmy z tąd,co?-zachichotała Samanta.

-Mam wolne mieszkanie,chodźmy-wstałyśmy od stolika i wyszłyśmy z centrum handlowego kierując się w stronę mojego wieżowca.

_______________________________________

Dodałam odrazu drugi rozdział,żebyście miały zarys jak to wszystko wygląda.

Napiszcie co o tym sądzicie!
_______________________________________

Przeczytałaś=Komentarz💬

Podoba Ci się=Gwiazdeczka⭐

Oba=I komentarz i gwiazdeczkę💥

Louie▶

Holidays | Finn WolfhardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz