25 czerwiec '50

760 88 39
                                    

There's a hundred ways to leave a loverI won't wait a minute longerHundred ways to leaveBut I'm the only one that you need

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

There's a hundred ways to leave a lover
I won't wait a minute longer
Hundred ways to leave
But I'm the only one that you need

❦❦❦

- Hoseok! Hej, Hoseok, uspokój się!

Nie słuchał tego nieco cichszego głosu, bo w głowie miał pewien głośniejszy, przyćmiewający postać Jimina, patrzącego na niego z zamartwieniem w oczach. Gdzieś w pokoju obok słyszalny był cichy skowyt małego dziecka, które obudziło się przez nieco zbyt entuzjastyczne zachowywania swojego ojca.

- Kochanie, ty nie rozumiesz!- Jung odwrócił, patrząc na swojego zdziwionego męża- Pamiętasz jak było podczas wojny? Ile musieliśmy użerać się z Japonią, żebyśmy w ogóle mogli spokojnie żyć, żebyś mógł bez żadnych problemów wyjść za mnie?

- Miałeś wtedy tylko osiemnaście lat, Hoseokie...

- Właśnie. Byłem gówniarzem i musiałem cię bronić. Nie poszedłem walczyć, mimo że mogłem... Dlatego teraz muszę to zrobić. Muszę, kochanie...- mruknął, obejmując mocno Jimina- Może tym razem to nie atak Japończyków, ale i tak muszę pomóc ojczyźnie w potrzebie, wiesz? Zostaniesz z Jinnie i będziecie razem bezpieczni, prawda? Do Busan przecież nie dotrą- uśmiechnął się, chcąc okazać w ten sposób otuchę i wsparcie dla swojego młodszego męża- Będziecie bezpieczni, a ja przecież niedługo do was wrócę.

Jimin odetchnął. Wciąż nie był pewien decyzji Hoseoka o udaniu się na wojnę, poza tym... Dopiero minęło pięć lat spokoju. Tylko pięć lat wystarczało, by zamiast pokoju znowu musieć walczyć o życie w imię politycznych sprzeczek? Jimin nie chciał wojny. Nie chciał wojny w czasach, gdy urodziła się jego córeczka, którą chciał wychować w czasach spokoju i braku stresu spowodowanego okupacją japońską. Nie zrozumcie go źle, Jimin źle przeżył wojnę i nawet czasy po niej. Gdy wybuchła, miał zaledwie dziesięć lat, a w wieku zaledwie szesnastu stracił swojego ojca, którego Japończycy zabrali do przymusowej pracy w ich kraju. Co gorsza, jego ojciec nie zginął z rąk oprawców, a z rąk "pomocników" narodu koreańskiego, czyli Amerykanów, którzy szóstego sierpnia zrzucili na Hiroszimię "Little Boy'a".

- Moja księżniczka się obudziła? Tatuś przeprasza, pewnie to moja wina, ale jestem taki podekscytowany Soojinnie!- Hoseok ucałował oba policzki swojej małej córeczki- Będziesz grzecznie czekała na tatusia razem z mamusią? Będziesz tęskniła za tatusiem?

Jimin nawet nie zorientował się, kiedy Hoseok wszedł do pokoju, trzymając ich córeczkę na rękach. Myśli o ojcu i tęsknota za nim totalnie zbiły go z tropu, a on sam miał ochotę uderzyć się w głowę za niezdrowe wyłączanie się na rzecz sabotażu samego siebie.

Soojin miała tylko półtora miesiąca, Jimin wciąż nie był na tyle zregenerowany, nie czuł się na siłach, by znowu przeżywać wojenne piekło. Cholerni komuniści, cholerni mieszkańcy północy, cholerna wojna. Jimin miał tego wszystkiego dość. Kiedy już myślał, że wszystko w końcu się ułoży, a on w spokoju będzie mógł wychować swoją pierworodną, wszystko znowu musiało runąć. Hoseok musiał go zostawić samego z ich dzieckiem, tak samo jak jego ojciec pozostawił swoją żonę, a zarazem matkę Jimina. Na samą myśl o rozłące z Hoseokiem, po jego ciele przeszły dreszcze, a on sam nagle poczuł na swoich policzkach krople łez.

- Jiminie? Co się dzieje, mały?

Nawet nie zorientował się, kiedy Hoseok wraz z ich córeczką podszedł do niego i objął go mocno jedną ręką wokół bioder. Wtulił swoją twarz w zagłębienie jego szyi i pozwolił swoim łzom wyjść na światło dzienne.

- Nie płacz, mój piękny. Wszystko będzie dobrze, zmieciemy ich z planszy i obiecuję, że wrócę do was przed Świętami Bożego Narodzenia. Wierzysz mi, kochanie?- popatrzył na młodszego, który uśmiechnął się poprzez łzy, przytakując powoli- Mój dobry chłopiec. Wszystko będzie dobrze, w Busan będzie bezpiecznie, zobaczysz, dotąd nie dojdą.

Hoseok naprawdę nie sądził, że aż tak bardzo się mylił.

❦❦❦

- Naprawdę tego chcesz?

- Naprawdę, kochanie. Najmocniej na świecie.

- W takim razie idź... Tylko musisz wykochać mnie na pożegnanie.

Jeongguk zaśmiał się po cichu, kontynuując rysowanie szlaczków na nagim biodrze partnera. Taehyung wyglądał wtedy doprawdy gorąco, gdy obaj leżeli w zadbanej, pachnącej pościeli w posiadłości rodziców Kima, którzy pojechali na ważne spotkanie dotyczące wejścia wojsk północnych za granicę trzydziestego ósmego równoleżnika - a jako iż byli istotnymi osobistościami, a ojciec Taehyunga uważany był za czołowego przedstawiciela busańskiego kręgu arystokratów - ich obecność była obowiązkowa.

- Taehyungie, dosłownie przez chwilą skończyłem i wciąż bije mi szybko serce z wrażenia.

- Z wrażenia jak szybko doprowadziłem cię do szaleństwa?- starszy zachichotał

- Zdecydowanie tak, cupcake.

- Cholera, mój Ggukie jedynie raz poszedł na spotkanie ze swoim teściem i już umie angielski, coś takiego, znalazł się poliglota- Taehyung zaśmiał się z udawaną pogardą, a Gguk podniósł wysoko brwi, zawisając nad jego wciąż nagim ciałem

- Zobaczymy, czy zaraz też będziesz taki odważny.

Jeongguk złapał dłońmi biodra starszego i szybko przerzucił go na pozycję tyłem w jego stronę. Podciągnął jego ciało bliżej siebie i momentalnie zanurzył swoje usta w kuszących półkulach bruneta. No i Jeongguk miał rację, Taehyung momentalnie stracił swoją odwagę.

❦❦❦

Ale ani Jeongguk, ani Hoseok nie mogli stracić swojej odwagi.

Nie w momencie, gdy wychodząc ze swoich domów, po dokładnym pożegnaniu ze swoimi rodzinami, wyszli na ulicę, gdzie czekały na nich tłumy cywilów, życzących im powodzenia i wytrwałości w przyszłej walce. Hoseok uśmiechnął się szeroko, chowając głęboko do kieszeni zdjęcie zdjęcie swojego męża i ich małej córeczki i ze szczęściem przyjął do siebie chustkę, którą podarowała mu jakaś przypadkowa, starsza kobieta, błagająca ich, by nie spowodowali trzeciej wojny światowej.

Spotkali się przy zbiorowisku na placu przy busańskiej plaży. Słońce dosłownie parzyło tych chętnych do walki, pogoda definitywnie nie sprzyjała im, jednak nikt nad nią nie rozmyślał. Chodzili z głową w chmurach, wyobrażając sobie jak będą wyglądać, gdy wszystkie stacje telewizyjne, radia, gazety, będą mówić o ich zwycięstwie nad komunistami.

Byli pewni swojej wygranej.

- Hoseok-hyung?

Brunet odwrócił się, patrząc na blondwłosego młodszego przyjaciela.

- Jeonggukie! Ale żeś wyprzystojniał!

100 ways. ggutae&jihopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz