I

30 6 0
                                    

POV WENDY
Wyszłam do szkoły, tak jak codzień o godzinie 7.40. Idąc spokojnie przez alejki dzielnic,postanowiłam wejść do jednej z pobliskiej kawiarnii. Kawiarnia „Green". Ah uwielbiam zapach zaparzonej kawy,wydobywający się z tamtego miejsca. Hipnotyzuje. Zakupiłam torebkę ciasteczek oraz ciepłą herbatę i udałam się w dalszą podróż do znienawidzonego przeze mnie budynku. Weszłam do szkoły. Tłumy na korytarzu,lecz i tak czuje się niezauważona. To dobrze. Idę do mojego ulubionego miejsca w całej szkole. Biblioteka. Zabieram moją ulubiona książkę „Tamte dni, tamte noce".Chowam się przed światem w miejscu, do którego nikt zazwyczaj nie zagląda. Jedynie bibliotekarki przychodzą tu przetrzeć kurze raz na jakiś czas. To miejsce jest właśnie pomiędzy regałem 312,a 313. Siedziałam tam zagłębiając się coraz bardziej w tą cudna powieść. Z czytania wyrwał mnie huk książki uderzającej o ziemie. Nie zapominając oczywiście o bólu głowy, wywołanym przez właśnie to uderzenie o moją głowę. Co za pacan, nie wie jak się wyciąga książki z regału?! Wstałam, podniosłam książkę i podałam właścicielowi przez szparę pomiędzy. Wystraszony chłopak odskoczył od regału, upadając na podłogę oraz wyrzucając przy tym pozostałe książki jakie trzymał w rękach. Za pozostałych regałów można było tylko zauważyć bibliotekarkę która wychyla się, szepcząc: „Cicho. Tu ma panowac cisza,a nie zwierzyniec". Podśmiałam się lekko na jej słowa,wciąż patrząc przez szparę na leżącego blondyna. Postanowiłam pomóc mu wstać. Chłopak byl tak zmieszany, a także zawstydzony, że aż na chwile zamilkł. Dopiero po tym jak podałam mu pozostałe utwory postanowił się odezwać.
-Eee ja naprawdę przepraszam... nie chciałem na ciebie zrzucić tej książki. To był czysty przypadek, naprawdę-chciał jeszcze coś dodać,ale mu przerwałam
-Nie panikuj.Nic mi się nie stało.-wysiliłam uśmiech- A zresztą głowa nie szklanka,nie zbije się.-mówiąc to zaśmiałam się,no cóż taka prawda.
Chłopak podrapał się nerwowo po karku, śmiejąc się również w ten sam sposób. 
-To chyba twoje.-powiedziałam,podając mu tą nieszczęsną książkę.Ałć!-Nie przedstawiłam się.Jestem Wendy.
-Niall. Dziękuje jeszcze raz oraz przepraszam z całego serduszka.-mówił dalej.
Uśmiechnęłam się, odchodząc od blondyna. Zaczynały się lekcje, także musiałam już iść. Na lekcjach cały czas moje myśli powracały do sytuacji z biblioteki. Cała sytuacja była zabawna, dosłownie. A jego mina bezcenna. Po zakończonych lekcjach podeszłam ostatni raz do swojej szafki. Otworzyłam drzwiczki, a z niej wypadł skrawek papieru.
    **W rekompensacie przynoszę jutro ciastka. Nadal pewnie cię boli głowa, dlatego dodam trochę więcej cukru do ciastek. Sorki, to co pisze jest bezsensu,ale już nie wiem co napisać. Także my, jutro,biblioteka.
      PAMIĘTAJ!!! N.**
Na mojej twarzy pojawił się minimalny uśmiech.Chyba znalazłam sobie kumpla.
..................................................
Do szkoły podrzucił mnie tata. Zawsze mogę na niego liczyć, jeżeli chodzi o podwózkę. A wracając, wkroczyłam do szkoły i udałam się szybkim krokiem do wyznaczonego miejsca. Blondyn siedział już w „kryjówce" obżerając się ciastkami, które miały podobno,uwaga PODOBNO być w rekompensacie dla mnie za obitą głowę.No cóż.
-Zostaw mi coś!!-powiedziałam z miną 3 latka, proszącego o nowe kredki. Niall spojrzał na mnie,prychnął śmiechem i zaczął wpychać sobie ciastka do buzi. Rzuciłam się w jego stronę, próbując odebrać mu pudełko z pysznościami. Blondyn jednak nie dawał za wygraną. Po co obiecywał mi ciastka,skoro prawie całe pudełko zjadł?Eh Faceci.
Siedzieliśmy w bibliotece jeszcze z dobre 20 minut. Niall po tym czasie przypominał grubego wieprza.
-Chodźmy już.-powiedziałam,wstając. Podałam mu rękę przy okazji,by mógł się podnieść z podłogi. Spojrzałam na zegarek. Okazało się,że jest już 5 minut po rozpoczęciu lekcji. Kto może sie spóźnić na lekcje będąc w szkole? Oczywiście,że tylko ja! Biegliśmy w stronę sal.Niall podążał dzielnie za mną, chociaż nie ma dobrej kondycji. Tym bardziej po zjedzeniu całego pudełka ciastek.Skręciłam w prawo i biegłam dalej korytarzem.Nie słyszałam kroków za sobą, tylko jedno uderzenie. Cofnęłam się. Zobaczyłam Nialla leżącego na podłodze. Nic nowego, on chyba ma za krótkie stopy, że nie ma dobrej przyczepności albo poprostu jest ciamajdą. Przed nim stała dwójka ,dość okazałej postury,chłopaków. Drwili z niego. Jeden z nich podniósł podręcznik.
-Oddaj go!-Wrzasnął blondy.
-Poproś.-Powiedział chłopak,śmiejąc się szyderczo. Niall rzucił się na jednego z nich,próbując zabrać im swoją własność. Chłopak zaśmiał się bardziej.
-Łap Harry!-powiedział,podając książkę  koledze obok. Chłopak w loczkach uśmiechnął się perfidnie do Nialla,po czym rzucił mu ją prosto w twarz.
-Zostawcie go!!-krzyknęłam w ich kierunki i podbiegłam do blondyna.
-Idź stąd mała.-powiedział chłopak w loczkach. Po chwili widziałam jak oddalają się korytarzem,prosto do sali. Kretyni. Nialler miał dziwny wyraz twarzy. Dziwnie się poczuł mogę się założyć, że musiałam to oglądać, no ale trudno.
-Nic ci nie jest?-zapytałam
-Nic. Tylko moje okulary ucierpiały.-odpowiedział,pokazując mi je.
Były połamane..
———————————————————-
Cześć wam!
Rozdziały będziemy dodawać 2 razy w tygodniu,czyli we wtorki oraz w piątki.

Gods not friends ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz