Cześć! Jestem Clary. Mam 19 lat. Można powiedzieć, że jestem malarką. Nie mam rodziców ani chłopaka, ale czuje, że jest ktoś, kto mnie kocha. Nawet mam w sobie jego wizje... Skrawki „wspomnień", ale nie potrafię ich z siebie wydobyć. Posłuchajcie mojej historii.
Zaczyna się w jeden z najważniejszych dla mnie dni - wystawa na Akademi. Pamietam, że od podstawówki marzyłam by dostać się do Brooklyn Academy of Art. Teraz gdy się dostałam czuje niesamowity stres. Przygotowywałam się miesiącami do tej wystawy. Zdecydowałam wystawić moje dwa ulubione i chyba najlepsze obrazy. Jeden w chłodnych kolorach opisujący niepewność, smutek i pustkę, a drugi we wszystkich możliwych kolorach wymieszanych ze sobą. Ten drugi chyba symbolizuje burze emocjonalno - hormonalną.
Kiedy cały event dobiegał końca nad moimi pracami nadal stała jakaś kobieta zachwycając się nad nimi. Była ciemnoskóra. Miała piękne bujne włosy spięte w koka, a na sobie nosiła kolory pasek. Chyba jest artystką.
- Piękne - westchnęła
Ja zafascynowana jej słowami podeszłam.
- Rysujesz tylko abstrakcje? - spytała
- W większości. Mam w głowie różne obrazy ale nie potrafię ich wydobyć - odpowiedziałam robiąc nad głową charakterystyczni ruch rękami - Zamiast tego maluje więc uczucia... - dodałam
- Nie przestawaj zatem - odparła kobieta żegnając się wzrokiem
- Dziękuje - podałam jej rękę
Ta uśmiechnęła się do mnie i poszła dalej. Myśląc co ze sobą zrobić rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Przy filarze zauważyłam chłopaka. Wpatrywał się we mnie zakochanym, pełnym dumy wzrokiem. Sprawiał wrażenie jakby nie widział nic oprócz mnie. Jakbym była całym jego światem. Ja też zaczęłam spoglądać na niego i szukać w głowie faktów z nim związanych. Jego oczy... Jego wygląd wydawał mi dobrze znajomy. Na szyi i rękach miał dziwne tatuaże, które tez wydawały mi się znajome.
Gdy zorientował się, że patrzę w jego stronie obejrzał się za siebie. Chyba w geście sprawdzenia czy mój wzrok kieruje się na niego. Gdy zobaczył, że to na niego patrzę, ja postanowiłam podejść.
- Przepraszam. Nie chciałam cię wystraszyć - powiedziałam spokojnym tonem
- Ty... - zająkał się - Ty mnie widzisz? - zapytał
- Oczywiście - odparłam zaskoczona
On pokręcił głową, odwrócił się i odszedł. Byłam zdziwiona i bez zastanowienia pobiegłam za nim. Wybiegłam na dwór. Gdy go ujrzałam krzyknęłam:
- Hej!
On lekceważąca machnął ręką.
- Ej, mówię do ciebie - wrzasnęłam potykając się o kamienie
Chłopak słysząc to stanął odwrócony do mnie plecami. Gdy podeszłam odwrócił się i spojrzał na mnie zabójczym wzrokiem. Nie wiedziałam jakim cudem kilka minut temu z tych oczu biła miłość i duma, a teraz groza.
- Nie znamy się? - spytałam - Skądś? - dodałam z zawahaniem w głosie
- Nie. Nie sadze... - odparł przewracając oczami
- Nie. Napewno się znamy - twardo sądziłam szukając w pamięci jego twarzy - Jesteś Jace, prawda?
Widziałam, że do jego oczu napłynęły łzy, a na ustach pojawił się ogromny uśmiech.
- Tak. Tak, jestem Jace - podekscytowany odpowiedział
- Ja jestem Clary - odparłam zmieszana uśmiechając się do Jace'a
Spotkaliśmy się wzrokiem, a potem mój zszedł na jego szyje, gdzie widniał dziwny tatuaż. Przedstawiał on ciekawe koło z chorągiewką.
- Co oznaczają te tatuaże? - spytałam i dotknęłam miejsca wiedząc, że wcześniej widziałam ten wzór
Jace spojrzał na mnie z uśmiechem i odpowiedział:
- Nie pamiętasz? - zmrużył przenikliwie oczy - Spróbuj sobie przypomnieć...
- Nie wiem co to znaczy - szybko odparłam
Rozmawiałam z nim z taką lekkością jakbyśmy znali się całe życie. Miałam ochotę spędzić na rozmowie z Jace'm całe dnie, ale w nieco bardziej korzystnych warunkach.
- Poczekaj chwilę - szepnęłam i pobiegłam na moje stanowisko, żeby pokazać chłopakowi mój szkicownik
Wpadłam jak oszalała do prawie pustego pomieszczenia i szybko zabrałam zeszyt. Następnie pognałam w stronę chłopaka. Kiedy wychodziłam z budynku zauważyłam Jace'a, który trzyma w ręku ledowy miecz, a wokół niego unosił się ciemny dym. Udałam, że tego nie widzę.
- A wiesz co TO znaczy? - spytałam demonstracyjnie pokazując szkic przypominający literę „Z" przecięta falą
Chłopak wziął do ręki mój szkicownik i od razu odparł:
- To runa blokująca
- Co..? - zaśmiałam się - Runa?
- Tak - odpowiedział - Chodź ze mną, to wszystko ci pokaże - dodał podając mi rękę
Może to szaleństwo, ale zgodziłam się. Pozwoliłam zabrać się niewiadomo gdzie chłopakowi, którego ledwo znam.
Podałam rękę Jace'owi. On pociągnął mnie za rękę. Wsiedliśmy na motocykl i pojechaliśmy ulicą. Było cudownie. Złapałam Jace w pasie w wtuliłam się w jego umięśnione ciało. On złączył nasze dłonie i zaczął pędzić na motorze w nieznanej mi prędkości. Czułam się jakbyśmy byli normalną parą, zatopioną w normalnym nowojorskim życiu.
Po kilku minutach wysiedliśmy przed opuszczonym kościołem.
- Co my tu robimy? - spytałam zaskoczona
- Zaraz zobaczysz - odparł Jace
Wyjął z kieszeni dziwny przedmiot. Wyglądał trochę jak długopis? Coś podobnego. Wykonany z jakiegoś metalu. Na końcu miał coś przypominające kryształ. Podwinął rękaw w przejechał „kryształem" po jednym z tatuaży. W tym momencie nad drzwiami do kościoła pojawił się napis „Instytut Nocnych Łowców", a w oknach światła.
- Instytut nocnych łowców? - zdziwiłam się
- Zaraz się wszystkiego dowiesz - odparł otwierając drzwi
W środku było ogromnie dużo ludzi. Wszyscy mieli te same tatuaże. Pełno nowoczesnych ekranów, które mogły przyprawić o ból głowy. Hałas i harmider, ale mimo to miałam wrażenie, że wszystko jest na swoim miejscu. Wpatrywałam się ze zdziwieniem ale i zaciekawieniem we wnętrze instytutu trzymając Jace'a za rękę. Nagle minęła nas piękna, ciemnooka brunetka. Miała wyzywające obcisłe ubrania.
- Jace, Alec cię szuka! Przyjechał z Alicante i chce się zobaczyć z Parabatai! - oświadczyła zerkając na mnie kontem oka
Jace przytaknął czekając na reakcje dziewczyny, a ja myślałam, skąd znam to imię. Alec... Alec...Ona minęła nas ale kilka sekund później wróciła się.
- Clary? - wrzasnęła
- Ty jesteś Izzy? - zawahałam się
Oboje przytaknęli.
- Skąd się znamy? - spytałam zdezorientowana
Ta lekceważąc moje pytanie zwróciła się do chłopaka:
- Jace. Przecież wiesz, że nie wolno nam nic robić.
- Ona nas widzi - oświadczył - To musi coś znaczyć!
- Ktoś mi wreszcie wytłumaczy o co to chodzi? - wrzasnęłam
- Chodźmy do Aleca. On Ci wszystko wytłumaczy - rzekł Jace uśmiechając się niezwykle szczerym uśmiechem
Pociągnął mnie za rękę przez kręte korytarze instytutu. Następnie zapukał do jednego z pokoi. Odpowiedział nam męski głos wypowiadający: „Proszę!". Jace przekroczył drzwi gabinetu.
- Cześć parabatai! - przywitał się z chłopakiem siedzącym tam - Patrz kogo przyprowadziłem - dodał wskazując na mnie
- Clary! - zapalił się chłopak wstając
Objął mnie.
- My się znamy? - spytałam zdziwiona
Pamiętałam Jace'a i Izzy, ale on nie utknął w mojej pamięci.
- Jestem Alec - podał mi rękę
- Ja Clary - przywitałam się - Powiesz mi wreszcie, co tu się stało? Dlaczego wszyscy mnie znają? I dlaczego Jace trzymał miecz?
CZYTASZ
Shadow World (kontynuacja ShadowHunters)
FanfictionClary Fairchaild to dziewczyna, która przeszła w życiu wiele rzeczy. Niespełna 1,5 roku temu dowiedziała się, że jest nocnym łowcą. Dzięki darom jakie otrzymała od aniołów jest w stanie tworzyć runy oraz robić rzeczy jakich żaden nocny łowca jeszcze...