Jungkook
Tego dnia po raz pierwszy w życiu zrobiłem sobie wagary. Jimin był przykładnym uczniem, nigdy więc nie zrobił by czegoś takiego. Co więcej byłem pewien, że robiłby mi z tego powodu wyrzuty. Jednak kiedy zadzwonił dzwonek na lekcje, ani ja, ani Yoongi nie przestaliśmy grać. Chłopak był świetnym koszykarzem, a ja robiłem co mogłem, żeby udowodnić mu, że też nie jestem najgorszy.
Dlatego graliśmy przez całą lekcję. Dopiero słysząc po raz kolejny odgłos dzwonka zatrzymałem się.
-Przez ciebie jestem na wagarach!- zaśmiałem się i rzuciłem piłką w Yoongiego. Jakby kompletnie zapominając o tym, że przecież powinienem trzymać się od niego z daleka, przynajmniej według Jimina.
- Teoretycznie...Nie. Byłbyś na wagarach, gdybyś opuścił teren szkoły. - odpowiedział bez trudu łapiąc piłkę. -A ty jesteś na szkolnym boisku. Uznaj że to dodatkowe lekcje wuefu.
- Nie sądzę, żeby takie tłumaczenie przeszło u nauczyciela. - powiedziałem z lekką zadyszką, przeczesałem ręką włosy.
Yoongi wzruszył tylko ramionami.
-To tylko jedna lekcja, czym się przejmujesz?Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Ma rację, pomyślałem. To tylko jedna lekcja. Przecież byłem dobrym uczniem. Bez trudu nadgonie materiał. Zlekceważyłem więc to.
-Musze wracać, Jimin już pół godziny temu skończył lekcje, pewnie na mnie czeka. - powiedziałem zerkając na starszego. Po chwili ruszyłem do wyjścia, w kierunku parkingu. Usłyszałem jak Yoongi idzie za nim. Nie rozumiałem tego. Nie rozumiałem czemu w ogóle ze mną rozmawia.
-Sluchaj...- zaczął jak gdyby się wahał. -Co byś powiedział, gdybym zaproponował ci miejsce w szkolnej drużynie koszykarskiej?
Przystanąłem i spojrzałem na niego zaskoczony.
-Ale... Przecież macie pełny skład. - odpowiedziałem marszcząc brwi. - po za tym, nie wiedziałem że przyjmujecie pierwszoklasistów.Przez chwilę milczał, jakby zastanawiając się co odpowiedzieć.
-Jeden z zawodników ostatnio nie przykłada się do kosza. Opuszcza treningi...- wzrusza ramionami. -Jeśli tak dalej będzie będę musiał go wyrzucić. Mógłbyś zająć jego miejsce.Otworzyłem szerzej oczy. Znów chodziło o jedno. O Namjoona. Oczywiście chciałem być w drużynie, ale nie kosztem przyjaciela.
-Ale nie możesz go wyrzucić! Przecież on się stara o stypendium sportowe! Potrzebuje tego na studia! - zaprotestowałem natychmiast.Zawahałem się, wiedziałem, że nie powinienem mówić o prywatnych sprawach moich przyjaciół. Jednak jeśli dzięki temu Yoongi nie wyrzuci Nama, to Chyba mogę to sobie usprawiedliwić? -Wiesz... Namjoon stara się pomagać Tae z lekcjami, ma spore kłopoty w szkole. Seokjin nie może, zapisał się na pianino. Więc żeby Jin nie opuszczał zajęć, Namjoon po szkole uczy Taehyunga.
-Tym samym opuszczając treningi kosza. - odpowiada natychmiast Yoongi beznamiętnym głosem. - Jeśli mu Bardziej zależy na rodzeństwie Kim Frajerów to jego sprawa. Namjoon musi wybrać czy ważniejsze jest to stypendium i drużyna, czy jakiś tam chlopak. Ma ostatnią szansę, jeszcze jeden opuszczony trening i nie będę miał wyboru. Będę musiał go wyrzucić dla dobra drużyny.
Wpatrywałem się w niego bez słowa dłuższą chwilę. Yoongi pozostał obojętny na czyjeś problemy. A przecież Namjoon chciał dobrze, prawda? To piękne, że poświęcał swój czas, by Seokjin mógł się realizować. Jednak, jak widać dla kapitana drużyny koszykarskiej nie miało to żadnego znaczenia.
-To co? Zgodzisz się zająć jego miejsce, jeśli wyleci?- zapytał jak gdyby nigdy nic.
Odetchnąłem
-Ale...Ja nie mogę. - powiedziałem niepewnie i z lekką niechęcią. -Nie mogę tego zrobić Namjoonowi, to nie w porządku. Nie chcę zajmować jego miejsca. - pokręciłem głową.Jimin też by się wściekł, moje myśli znów wróciły do mojej sympatii. Z usposobienia był dobry, pomagał wszystkim i nie umiał odmawiać. Zwykle tego samego oczekiwał ode mnie. Często słyszałem od niego zale w stylu "Jungkook dlaczego nie pomogłeś sąsiadce z zakupami? Starsza jest, powinieneś wykazać trochę empatii." Nie wspomnę, że moja sąsiadka to 87 letnia kobieta, która bez problemów stoi na balkonie, wypatrując i nasłuchując podejrzanych rzeczy. 90% plotek na osiedlu to jej sprawka. Byłem tego pewien. Uznałem więc, że nie potrzebuje pomocy w noszeniu zakupów. Cóż. Jimin sądził Inaczej. Często mówił że jestem egoistą, bo myślę tylko o swoim szczęściu. A co z twoim szczęściem Jimin? Pomyślałem, jego szczęścia też chciałem. Czy to źle, że nie obchodzili mnie ludzie po za nami?
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Yoongiego.
-Zastanów się młody. - rzucił tylko i bez pożegnania odszedł w swoją stronę.Ja chwilę spoglądałem, na jego odchodzącą sylwetkę, chlopaka. Potem jednak spojrzałem na telefon. Świetnie. Jimin dzwonił do mnie kilka razy. Zapewne już na mnie czekają, pomyślałem i pobiegłem na parking.
Wszyscy czekali już w samochodzie, wszedłem więc do niego i zapiąłem pas.
-Sorki, zagadałem się z kolegą z klasy. - wyjaśniłem. Oczywiście Seokjin obojętnie przyjął moje wyjaśnienie i odjechał z parkingu.-Jungkook, gdzie byłeś na przerwie obiadowej? Czemu z nami nie jadłeś? - zapytał Taehyung, przekrzywiając przy tym lekko głowę.
Czułem na sobie też spojrzenie Jimina.
-Przepraszam. Ja...Odrabiałem zadanie domowe. Zapomniałem o nim, a miało być na ocenę. Więc spędziłem przerwę obiadową na robieniu go. - skłamałem odruchowo. Dlaczego? Ponieważ w tym samochodzie wszyscy albo nienawidzili Yoongiego, albo się go bali. Może...Z wyjątkiem Namjoona, on wciąż próbował przecież naprawić relacje z starym przyjacielem. W każdym razie uznałem, że to nie jest dobry pomysł by mówić o Yoongim.Taehyung jak widać przyjął moje wyjaśnienie skinięciem głowy. Wymieniłem spojrzenia z Jiminem, on był bardziej skory nastawiony do moich wyjaśnień. Jednak się nie odezwał. W duchu przeklinałem go za to. Wolałbym, żeby zarzucił mi kłamstwo, od tej chłodnej obojętności. Pokręciłem głową, żeby wybić z głowy nieprzyjemne myśli.
-Namjoon Hyung!- zwołał Tae. - czy dzisiaj też możesz do nas przyjść? Jutro mam test i...
Usłyszałem westchniecie Namjoona. Spojrzałem na niego. Raczej wizja spędzenia popołudnia z Tae go nie zachwycała. Tym bardziej, że dziś był przecież poniedziałek. Czyli o 17 Namjoon powinien być na treningu koszykówki. Przysłuchiwałem się tej wymianie zdań z zainteresowaniem.
-Muszę? Tae nie mógł byś raz sam się pouczyć? Mam dzisiaj trening kosza, Yoongi się wścieknie jeśli znów mnie nie będzie. - odpowiada Namjoon. Dobrze, pomyślałem, musisz iść na ten trening Hyung. Inaczej żadne treningi już nie będą twoim zmartwieniem.
-Daj spokój Taeś. Ja ci pomogę z nauką. - wtrącił się Seokjin. Widziałem spojrzenie, jakie Namjoon rzucił Jinowi. Pragnąłem, by ktoś spojrzał tak na mnie. Było w tym tyle ciepła, zrozumienia... Zerknąłem na Jimina i westchnąłem. On tylko patrzył za okno kompletnie niezainteresowany.
-Ty masz pianino Dzisiaj. Zajmę się tym, to nic takiego. Tylko trening. - powiedział Namjoon uśmiechając się, jednak wiedziałem, że robi to wymuszenie.
-Taaaaak! Dziękuję Hyung! - pisnął Tae zachwycony. Seokjin, pomyślałem. Zabroń mu. On nie może opuścić treningów! Jednak Seokjin tylko podziękował Namjoonowi, za opiekę nad jego bratem. Pokręciłem z niedowierzaniem głową.
Pewnie powinienem się teraz odezwać. Powiedzieć Namjoonowi, że Yoongi chcę się go pozbyć z drużyny i czeka tylko na pretekst. Że Lepiej byłoby dla niego iść na trening. Ostrzec go. Powiedzieć cokolwiek.
Jednak ja tego nie zrobiłem. Całą drogę powrotną wyzywałem się w myślach od najgorszych, jednak uparcie milczałem. Wizja zajęcia miejsca w drużynie za bardzo mi się podobała. Próbowałem wmówić sobie, że jeśli Namjoon wyleci z drużyny, to nie będzie to moja wina i w końcu zepchnąłem wyrzuty sumienia na dalszy tor. Kiedy Seokjin zaparkował pod moim domem szybko się pożegnałem i ruszyłem do domu, naciągając na głowę kaptur. Wiedziałem, że Jimin mnie bacznie obserwuje, zwykle najpierw odprowadzałem jego pod dom. Jednak nie zatrzymałem się żeby cokolwiek wyjaśnić.
CZYTASZ
I'M FINE
FanfictionJungkook to nieśmiały, cichy chlopak. A właściwie nie. Wszyscy postrzegają go jako takiego, ponieważ Widziany jest głównie w towarzystwie Jimina i Taehyunga, którzy właśnie tacy są. Od dzieciństwa zna się z Jiminem, jest w nim zakochany, z wzajemnoś...