Prorog

12 0 0
                                    

To się dzieje!!! (Pomyślał Tomek). Wreszcie, po tak długim czasie udało im się. Nie mógł nadal uwierzyć, że siedzą (w zasadzie leżą) na dolnym pokładzie statku Ares 1, który miał właśnie rozpocząć pierwszą załogową misję na Marsa. Spojrzał na swój zegarek na którym miał włączone odliczanie. Pozostało 1 minuta i 20 sekund do startu. Czyli są już bezpieczni. 

Spojrzał na lewo na leżącą obok niego Alicję. Leżała obok niego na rozłożonym kocu. Obok niej były ich plecaki. Alicja też spojrzała w jego stronę. W jej oczach ujrzał niepewność. Nie zdziwiło go to. Sam był przerażony tą sytuacją. Za chwilę mają wyruszyć tak daleko jak jeszcze nikt nie był. Owszem byli przygotowani, układali swój plan przez ostatnie dwa lata z pomocą Marka, który jeszcze nigdy nie zawiódł, ale nadal czuł ogromną niepewność i strach. Pomyślał nawet, aby wybiec teraz z tej rakiety, ale zbyt długo na to pracowali. Po drugie co by było gdyby ich złapali? Wszak byli pierwszymi ludźmi, którzy lecieli w kosmos na gapę! No i po trzecie już jakieś 10 minut temu usłyszeli jak zamyka się główny właz odcinając ich na zawsze od Ziemi. 

Widząc te same obawy w oczach jego przyjaciółki uśmiechnął się. Ona odpłaciła mu tym samym zdenerwowanym uśmiechem. Spojrzał w prawo na Piotrka. On wyglądał jeszcze gorzej. Cały był spocony z przerażenia i ciężko oddychał. Tomek zwrócił się do niego:

- Co ci jest? Wyglądasz na zdenerwowanego. (Bystre spostrzeżenie-pomyślał).

On spojrzał się na Tomka zirytowany i odpowiedział:

- Nic, tak sobie leżę w największej rakiecie jaką zbudował człowiek, która zaraz zabierze nas jakieś 70 mln kilometrów z tond! Chyba mam prawo być zdenerwowany! 

- Dobra! Nie krzycz tak, bo jeszcze nas usłyszą. Spokojnie, wszystko będzie dobrze. (Tomek starał się go pocieszyć, lecz sam czuł to samo). 

Alicja już chciała coś dopowiedzieć, lecz w tym momencie usłyszeli z góry przytłumiony przez dwa inne pokłady głos kontroli lotu:

- 10, 9, 8...

Zaczęło się. Tomek spojrzał na swój zegarek i zobaczył błąd. Pomyślał, że spróbuje innych pocieszyć, więc powiedział:

- Ej w ustawieniu zegarka pomyliłem się o 1 sekundę. (Starał się brzmieć zabawnie, lecz wyszło tak średnio skutecznie)

Reszta się na niego spojrzała i zobaczył na ich twarzach delikatne rozbawienie. Ucieszył się, że choć trochę mu się udało. Jednak natychmiast ta piękna chwila spokoju minęła. W chwili gdy usłyszeli słowo 4 cała konstrukcja zaczęła się trząść. Rozpoczął się rozruch głównych silników. We trójkę złapali się za ręce. Zaczęło się. Alicji do oczu napłynęły łzy, Piotrek krzykną z przerażenia, a Tomek zaniemówił. Słyszeli już tylko 3, 2, 1  i START !!! 

Przeciążenie natychmiast boleśnie przygniotło ich do podłogi. I wystartowali!!!


Jak znalazłem się na Marsie.Where stories live. Discover now