Czas pożegnań

7 0 0
                                    

Do startu pozostał miesiąc. Alicja siedziała sama na swoim łóżku w pokoju i rozmyślała. Już od dłuższego czasu zastanawiała się, czy dobrze robią? Parę razy nawet myślała, aby się wycofać, ale w tedy zostanie sama. Chyba, że jej najlepsi przyjaciele również by nie pojechali, ale nie mogła ich tak wystawić. Po drugie w tedy na pewno straci z nimi kontakt, bo będzie zmuszona wyjechać do Chin do swojej mamy, a nie wiedziała nawet jak ona wygląda i za bardzo ją to nie obchodziło. Przyzwyczaiła się już do myśli, że nigdy jej nie zobaczy. Nie miała w sumie nic do stracenia, więc czemu nie warto by spróbować spełnić marzenie?

Już za tydzień opuści to miejsce na zawsze i wyjedzie wraz z Tomkiem, Piotrkiem i Markiem na przylądek Canaveral (czyt. Kanawral). Tam spędzą pozostałe trzy tygodnie, by po ich upływie odlecieć hen daleko. Podobało jej się to określenie. Zajmować się będzie nimi starszy brat Tomka pan Antoni. 

Z domu wyjeżdżają dopiero za tydzień jednak była tak podekscytowana, że dawno się już spakowała. Z resztą podobnie jak jej przyjaciele. Każdy z nich brało wielkie plecaki górskie, około osiemdziesięcio litrowe. Musieli je wysłać pocztą, tak aby pan Antoni nie zaczął nabierać podejrzeń. 

Odetchnęła. Ta cała sytuacja ją przerastała. Wstała z łóżka i wyszła na podwórko. To było dla niej za dużo wrażeń.


Dwa dni przed wyjazdem we trójkę wędrowali po osiedlu i jego okolicach. Pozostało im tylko dwa dni. Nie mieli określonego celu podróży. Chodzili po prostu wszędzie i wspominali. Wiedzieli, że prawdopodobnie już nigdy nie zobaczą tej okolicy. To byłoby trudne nawet dla dorosłego. Takie zostawienie wszystkiego co się ma i wyruszenie w daleką podróż, a co dopiero dla trójki dwunastolatków. Jednakże uważali to za jedyne wyjście. Alicja i tak musiałaby z tond wyjechać, zostawiając Tomka i Piotrka samych, a oni znowu nie chcieli opuszczać swojego starszego brata. Jednak to i tak było trudne.

Po jakimś czasie doszli na ławeczkę. Na polanie grali ich koledzy z klasy. Niczego się nie spodziewali, zabawne (pomyślał Tomek po czym powiedział):

- Ej, może pójdziemy z nimi pograć? Tak wiecie, ostatni raz?

- Jasne! Ale idę na bramkę. (Powiedziała Alicja).

- Okej, ale wiesz, że to nie od nas zależy? Powiedz to im.

Podeszli i dołączyli się do gry. Alicji udało się zostać obrońcą, a to taki prawie bramkarz. Cudowne to było uczucie, na chwilę oderwać się od tych problemów i zająć się zabawą, tak jak każdy normalny dzieciak w ich wieku. Rozegrali jeden długi mecz i przyszła pora pożegnań.

- Hej słyszałem, że za niedługo wyjeżdżacie na jakiś miesiąc zobaczyć start Aresa? No cóż będzie nam was brakować, co nie chłopaki? (Mówił Łukasz, jeden z ich najlepszych kolegów ze szkoły).

Trójka bohaterów uśmiechnęła się do siebie. W tym pierwszym pytaniu znaleźli aż dwa błędy. Nie szli oglądać startu tylko szli w nim uczestniczyć, a na dodatek jechali na trochę dłużej niż miesiąc, ale tego im jeszcze nie mogli powiedzieć.

Tomek podszedł do Łukasza z lekkim uśmiechem na twarzy i wymienił z nim przyjacielski uścisk. Tak samo zrobiła reszta. Na koniec powiedzieli tylko: ,, To na razie!" I szybkim krokiem odeszli od tego miejsca zostawiając resztę nieco zmieszanych.

- Ej, Łukasz! Nie wyglądali ci na trochę zestresowanych?

- Hmm, trochę tak. Ja odniosłem wrażenie jakby starali się pożegnać na zawsze.

- Dobra, bo za chwilę się rozpłacze! Idę do KFC na frytki. Chcecie też iść ze mną?

- Oczywiście, idziemy!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 29, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Jak znalazłem się na Marsie.Where stories live. Discover now