36.

119 6 4
                                    

*Dwa lata później, rok 2034, grudzień
Bryan
Po tym całym zdarzeniu dwa lata temu jak moja córka zabiła Gordon. Night nie wychodzi od tamtej pory z ukrycia, zapewne planuje coś aby ją pomścić. Ale narazie mamy spokój od tego całego cholernego dobroczyńcy bo leżał z pół roku w szpitalu z pękniętą czachą w końcu ja uderzyłem go mocno w łeb pięścią i walnął o podłogę, a kilka miesięcy chodził na jakieś terapie, aż tyle minęło że teraz mamy zimę. Wszystko było pokazane w telewizji o bohaterze. A mnie to wręcz bawiło przy okazji się cieszyłem że będzie spokój od niego. Teraz dzieciaki mają po dziewięć lat w następnym roku będą miały dziesięć lat już dużo rozumieją na czym polega praca tatusia i mamusi a także dziadków. Czy im to przeszkadzało że zabijamy? Nie. Jestem z nich dumy jak i moja żona gdy nam powiedzieli że chcą być tak jak my i chcą się od nas uczyć. Kilka tygodni po ich ósmych urodzinach uczyłem korzystać z broni, syna uczyłem jak się bić w razie czego, a Dev naszej córki akrobacji plus walki. Jeszcze zobaczymy czy ich zapisywać do szkoły, ale z drugiej strony trochę wiedzy im nie zaszkodzi jak i matematyki, mi tam jakoś się matma trochę przydaje jak chce coś wykraść z muzeum czy jubilera. Ale teraz chce wrócić do tego co teraz się dzieje.
Jest godzina 9 rano śpię na łóżku z żoną i... dzieciakami bo nie mogły zasnąć przez Laleczkę Chucky bo bały się że jedna z lalek barbie Lucy ożyje, przyszły do nas spać i Dev musiała im śpiewać kołysankę co zwykle tą samą śpiewa na dobranoc. Całe szczęście że mamy duże łóżko to się zmieszczą z sześć osób. Byłem przytulony do córki, a syn do Devilli, patrzyłem się na dzieciaki i na Dev. Wtedy się przebudziła spojrzała się na mnie z lekkim uśmiechem.
-Dzień dobry kochanie.
-Ymmm... hyh, cześć.
-Wyspałaś się?
-Trochę.
-No i znowu święta za tydzień.
-Tia. I znowu co rok trzeba kupić prezenty.
-Ehh... kupimy im tylko po jednej zabawce i to im starczy bo już dostali trzy dni te..
Gdy rozmawiałem z Dev w łóżku rozległo się drapanie w drzwi.. Ehhh.. Nie mówiłem wam, ale kupiłem psa diabełkom. Małego szczeniaka Amstaffa, nazwali go Diablo. Wstałem z łóżka wraz z Devillą i poszłem otworzyć drzwi, a następnie wziąłem psa na ręce i zeszliśmy na śniadanie. Akurat Marina już naszykowała dla nas.
-Witam Państwo Quinn. Śniadanie gotowe.
-Tak dziękuję. Proszę dzieciom zrobić jak się przebudzą bo teraz jeszcze śpią.
-Dobrze.
-Hyh, ale nie na długo Bryanek. Zaraz się pewnie przebudzą jak mamusi i tatusia nie ma. Lepiej niech Marina zrobi.
-Ano, ale jeszcze mamy na głowie trzecie dziecko.
-Jakie trzecie?
-Mam na myśli psa. Przecież to jeszcze szczeniak czyli dziecko.
-Haha, ale Diablo akuracik jest grzecznym pieskiem.
-Jak narazie tak... Jak już będzie miał ze trzy lata wezmę go na szkolenia w razie obrony.
-Kotek no przydało by się, ale z drugiej strony nie wiadomo czy może mu odbić i zagryść do krwii dzieci.
-No w sumie masz rację Dev. Nie myślę jakoś teraz racjonalnie.
-To o czym myślisz?
-Ehhh... kochanie. O tym bohaterku z Gotham.
-O Nighbat?
-Tak. Że on wyjdzie z nory i się zemści.
-Ehh... Ty lepiej się nim nie przejmuj tylko się przejmuj zabójcami Waller która poluje na nasze diabełki od dwóch lat.
-Deviś nie martw się Waller znajdę tą suke i wypatrosze ją. Szybko ją znajdę z twoim ojcem i chłopakami, bo mamy zhakowane wszystkie kamery w tym mieście.
-Mojego ojca już nie męcz bo jest już za stary na jakie kolwiek akcje .
-Ta stary ale jary. Jeszcze się nieźle trzyma jak na piędziesiątke jak i twoja matka. Zero zmarszczek i takie tam, jak gwiazdy Hollywood.
-Ta.
Później słyszymy jak dzieciaki szybko schodzą na dół i w dodatku krzycząc coś do nas. Mamy tak codziennie.
-Mamo! Tato!
-Co?-równocześnie powiedziałem z Dev.
-Pojedziemy dzisiaj do babci Harley?
-Nie wiem diabełki. A co?
-Lepiej siedzicie w domu dzieciaki.
-Nie. Raczej chcemy posiedzieć u babci.
-Ymm... A może by tak pojedziemy na zakupy? Bo muszę kupić kilka rzeczy na święta.
-Niech zgadne kolejna piękna czarna sukienka kochanie?
-Yhym.. Lucy by też się przydało kupić sukienkę bo ma tylko ze trzy, a Dante jakiś elegancki komplet jak i tobie Bryan. To co moje potworki chcecie jechać z rodzicami na zakupy do galerii?
-Tak! A będziemy mogli sobie kupić słodycze?
-Pewnie. Tylko nie za dużo.
-Super!
-To mamo idziemy się ubrać!
-Jasne słoneczko. Ej! Śniadanie dzieciaki!
-Zaraz!
*Skip Time
Dzieciaki zeszły na dół ubrane

 Ej! Śniadanie dzieciaki!-Zaraz!*Skip Time Dzieciaki zeszły na dół ubrane

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

i gotowe do wyjścia. Ale jeszcze musiały zjeść śniadanie i na nas poczekać aż my się ogarniemy. Dzieciaki zasiadły do stołu, a ja w tym czasie z żoną poszliśmy się przebrać w to.

 Dzieciaki zasiadły do stołu, a ja w tym czasie z żoną poszliśmy się przebrać w to

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdy już byliśmy gotowi, dzieciaki grały na konsoli. A śniadanie do końca nie zjedli.
-Ekhem... Lucy i Dante.
-Tak? Tatusiu?
-Czemu nie zjedliście do końca? Bo gry ważniejsze?
-Nie, już jesteśmy najedzeni.
-Ehh.. no dobra. Później żeby nie było że chcecie w galerii coś zjeść. Wyłączajcie konsole i chodźcie.
-Dobrze.
Posłuchali się mnie, wyłączyli konsole, założyli kurtki i buty na zimę, a następnie wsiadli do samochodu. Devi zwykle na każdą zimę zakłada swoje białe futro do tego kozaki i rękawiczki skórzane, a ja.. kurtkę skórzaną z kożuchem do tego trapery. Devilla wzięła ze sobą torebkę i wyszłem wraz z nią z domu. Wsiedliśmy do samochodu, potem pojechaliśmy do największej Gothamskiej galerii.

♦️♦️♦️♦️♦️♦️♦️♦️♦️♦️♦️♦️♦️♦️♦️♦️
Ten rozdział jest z okazji Dnia dziecka:). Życzę miłego dnia.

~KathyPLQuinn ♡

ℭó𝔯𝔨𝔞 𝔓𝔯𝔷𝔢𝔰𝔱ę𝔭𝔠ów 𝟚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz