~Rozdział 2~

570 17 0
                                    

-Dobra, a więc tak, najpierw sprawy organizacyjne. Nike jest naszą pielęgniarką, więc jak coś się komuś stanie to zgłaszacie się do niej-powiedział Zośka-zaraz dostaniesz apteczkę, którą musisz mieć na zbiórkach i w domu, a na akcje bierzesz tylko potrzebne rzeczy-tu chłopak zwrócił się do mnie- a co do akcji ...-dalej nie słuchałam i zamyśliłam się. Myślałam nad tym jak powiedzieć Antkowi o tym, że się dostałam do Szarych Szeregów, ale doszłam do wniosku, że narazie nie musi o tym wiedzieć, bo nie pozwoli mi. Z myśli wyrwał mnie głos Zośki, który wspominał mój pseudonim-Nike, Rudy i ja i to chyba wszyscy
~~~~~~~~~~~
Razem ustalilismy, że ja rysuje kotwicę, a chłopcy stoją na czatach. Potem razem z zośką wbiegliśmy na piętro ratusza, żeby zawiesić polskie flagi. Razem zrzucilismy niemieckie flagi, a Rudy je złapał. Po udanej akcji ruszyliśmy zdać raport Orszy i zamierzaliśmy gdzieś razem pójść. Rozmawialiśmy sobie spokojnie, gdy ludzie zaczęli zawracać i uciekać w jedną stronę.

-Dzieci, ratujcie się, łapanka-krzyknęła do nas jakaś kobieta w pośpiechu

-Wracamy-wydał rozkaz zośka, ale rudy nic sobie z tego nie zrobił i skierował się w stronę krzyków, a my bopiegliśmy za nim. Gdy dotarliśmy, ostrożnie wyjrzeliśmy zza budynków, a widok, który tam zobaczyliśmy, mroził krew w żyłach. Pod ścianą jednej z kamienic stali ustawieni w rządku ludzie, którzy zaraz mieli zostać rozstrzelani przez niemców. Usłyszeliśmy tylko polecenia wydawane przez niemieckich oficerów, a potem wszystko zagłuszył strzał z karabinów. Staliśmy jeszcze chwilę, ale niestety zostaliśmy zauważeni. Jeden z niemców krzyknął coś do nas, ale niestety nie znałam zbyt dobrze niemieckiego, więc nie wiedziałam o co chodzi. Niemcy skierowli w naszą stronę broń, a my zaczęliśmy uciekać. Dopiero na rynku się zatrzymaliśmy.

-Tam był chłopak z mojej kamienicy-powiedział Janek, widać było, że jest zły. To jest okrpone uczucie, gdy widzisz takie zło, ale nie możesz nic zrobić. Czułam się okropnie, w przypływie złości chwyciłam za kamień i wybiłam nim szybę u fotografa, a po chwili wszyscy we trójkę odbiegliśmy, by zdać ten raport.

~~~~~~~~~~~~~~

Jesteśmy w domu Ostrowskich. Dziś ich aresztowali. Zabieramy różne rzeczy, potrzebne nam, żeby zdobyć pieniądze na broń.

-To też?-pytam się zośki, gdy znajduje parę szuflad z srebrnymi sztućcami.

-Tak, bierzemy wszystko co ma jakąś wartość-odpowiedział.

-A co jeśli oni wrócą?

-Jeszcze nikt kto jest na Szucha, stamtąd nie wrócił, więc nie gadaj i bierz rzeczy.-powiedział i poszedł pomagać chłopakom z jakimś obrazem. Razem z Rudym znosiliśmy rzeczy do auta. 

-Złodzieje, jak tak można-krzyknęła jakaś wyraźnie oburzona kobieta

-Akcja sił zbrojnych, proszę nie przeszkadzać i się odsunąć-odpowiedziałam, po chwili kobieta z wyraźną niechęcią zrobiła to co powiedziałam, a ja zaczęłem pakować rzeczy do auta. Wróciłam do budynku i zaczęłem schodzić z innymi pakunkami. Nagle wbiegł Alek komunikując, że idzie trzech szkopów.

-Wszyscy chować się-wydał polecenie zośka. 

Starałam się wyjąć broń zza płaszcza, ale ta się zaklinowała. Naszczęście Rudy szybko odepchnął mnie na bok, a sam zastrzelił jednego z niemców, po czym ciągnąc mnie za sobą schowaliśmy się za autem. Nagle z budynku wybiegł Paweł. Chciał strzelić do ostatniego niemca, ale ten go uprzedził.

-Kryć mnie-krzyknął Zośka i naraz zaczęliśmy strzelać w ostatniego szkopa. Gdy niemiec leżał zabity Janek podbiegł do Pawła

-Paweł, Paweł odezwij się, wszystko będzie dobrze-powiedział Rudy lekko szlochając.

-O zobacz dziurka jest w kurtce, tylko nie mów nic Alkowi, bo będzie zły, może da się ją zaszyć-powiedział Paweł po czym skonał. O co chodziło z kurtką? Alek ostatnio kupił sobie nową kurtkę i wszyscy chłopcy mu jej zazdrościli, więc czasami im pożyczał. Dziś miał ją na sobie Paweł. Ciszę przerwał Zośka

-Kończymy akcję-powiedział. Chłopcy musieli siłą odciągnąć Rudego od Pawła, bo ten za nic nie chciał odejść. W końcu chwyciliśmy pakunki, które zostały i ruszylismy w drogę powrotną.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Akcja fatalnie zaplanowana, amatorska, idiotyczna, niepotrzebna-powiedział Zeus-i śmierć Pawła obciąża dowódcę.-siedieliśmy w małym pomieszczeniu, Ja, Rudy i Zośka

-Ale mmy potrzebowaliśmy pieniędzy na lepszą broń-Zośka się jąkał

-Mnie to nie obchodzi, nie jesteści żołnierzami.

-Ja w nich wierze, trzeba ich tylko nauczyć dyscypliny-powiedział Orsza

-Zaczynacie szkolenie, broń dostaniecie po przysiędze-tu Zeus zwrócił sie do nas-jasne? niesłyszę

-Tak jest, panie majorze-odpowiedział Zośka

-Proponuje odebrać Zośce dowództwo-zakomunikował Orsza

-Nie ma grup szturmowych bez Zośki-bronił przyjaciela Janek

-Szkolenie zaczynacie za tydzień-powiedział Zeus i opuścił pomieszczenie. My też ruszylismy do wyjścia. Nikt z nas nic nie mówił, dopóki nie wyszlismy na ulicę

-Nie musiałeś się odzywać. Woem jak sie bronić-powiedział Tadek

-Dlaczego ty jesteś taki uparty-zapytałam się

-Bo mam rozum, którego wam brakuje-odpowiedział. W tym momencie Janek złapał za koszulkę drugiego chłopaka ty samym zatrzymując go.

-Tak, to powiedz za co zginął paweł? Za wolną Polskę czy za srebrne łyżeczki?-Janek odwrócił się na piecie i wyraźnie zły wbiegł do swojej kamienicy, która była zaraz obok

-Janek ma rację Tadziu. Przemyśl to-powiedziałam i pobiegłam za Jankiem. 

Weszłam do jego mieszkania i zobaczyłam go siędzącego w salonie na jednej z kanap. Zdjełam płaszcz i buty i poszłam usiąść obok niego. Przytuliłam go, a on odwzajemnił ten gest.

-Dziekuje, że jesteś-powiedział. Trochę się zarumieniłam, ale mu nie odpowiedziałam. Trwalismy w takim uścisku parę minut. U niego w ramionach czułam się bardzo bezpieczna. W końcu do domu przyszła Duśka i wspólnie ustaliliśmy, że zostaje na noc u Bytnarów.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

883 słów

Dzisiaj 77 rocznica śmierci Rudego i Alka.

Do Końca Razem || Jan Bytnar[ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz