Rozdział 4.

294 15 4
                                    

—No dlaczego...—Westchnęła wychodząc z budynku. Była po lekcji u pani Pål. Gdy tylko wyszła na dwór przywitał ją mocny śnieg i wiatr.

Skręciła w prawo kierując się na przystanek autobusowy. Niestety nie mogła poruszać się autem, ponieważ jest w naprawie. Dziewczyna miała cichą nadzieje, że cacko wróci do niej jak najszybciej.

Szła tak nie zwracając uwagę tak naprawdę gdzie idzie. Śnieg wpadał jej do oczu, a wiatr powodował, że łzy spływały jej po policzkach.

W końcu uderzyła o coś, a raczej o kogoś. Jęknęła tylko kiedy spotkała się z kałużą w którą wpadła.

—Tosia? Przepraszam cię!—Spojrzała w górę. Trond szybko podał dziewczynie rękę by mogła wstać.

—Nic się nie stało, ciężko z tą pogodą—Skomentowała polka.

—Tak, ty płaczesz?—Zapytał troskliwym głosem.

Pan nie wie jak ja naprawdę wyglądam gdy płacze.

—Nie to przez wiatr. Nie spędzam tyle czasu w Norwegii, a w Polsce taki zimny wiatr jest rzadko—Wytarła łzy rękawem kurtki.

—Rozumiem. Skądś wracasz?—Spojrzał na nią. W ręku trzymała srebrny flet któremu na szczęście nic się nie stało po tym wypadku.

—Po zajęciach z fletu. Niestety muszę już iść... Mam autobus—Oznajmiła patrząc smutno na mężczyznę. Gdyby miała samochód na pewno rozmowa byłaby dłuższa.

—Słuchaj mamy chwilkę, możemy cię podwieźć do domu?

—Ja nie chce być problemem...—Zaczęła.

—Przestań! Już marsz za mną do samochodu!—Powiedział obracając ją i wznawiając chód na parking. Tosia zaśmiała się. Trond z pewnością dogadałby się z jej ojcem.

Po kilku sekundach byli już pod czarnym audi r8. Oczy Antosi się zaświeciły.

—Cudeńko—Powiedziała. Norweg wysłał jej satysfakcjonujący uśmiech.

—Wiem, uwielbiam je.

Dopiero teraz zauważyła, że na przednim siedzeniu siedzi Thorill, a z tyłu Marius razem z Liv.

—Zobaczcie kogo przyprowadziłem—Zaśmiał się wskazując na Polkę.

Liv wyskoczyła z samochodu rzucając się na dziewczynę.

—Cześć słoneczko—Powiedziała do małej, głaszcząc ją po włosach.

Marius zdecydowanie zdziwiony zachowaniem siostry, również wyszedł z pojazdu.

—Chodź ty tu mała przylepo—Powiedział do siostry i wziął ją na ręce.

Dziewczyna się zaśmiała.

—Cześć Marius, dobrze cie widzieć—Powiedziała.

Chłopak uśmiechnął się.

—Ciebie też, pasażerko na gapę—Wysłał jej piękny uśmiech i wrzucił siostrę do samochodu.

—Usiądzcie przy oknach, a Liv w środku—Powiedziała Thorill. Gdy wszyscy już byli na swoich miejscach. Trond zapytał się o adres dziewczyny.

—Na Hovin, poprosze—uśmiechnęła się.

—Jasna sprawa—Odparł Trond wyjeżdżając z parkingu.

Rozmowa w aucie była spokojna. Temat kręcił się o tym, co dziewczyna robiła w centrum miasta, a także o zbliżających się świętach. Za niedługo kończył się listopad i jednocześnie zaczynał się kolejny miesiąc jeden z najmniej ulubionych przez Tosię, grudzień.

Baby it's ok//Marius LindvikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz