Rozdział 12- No chyba zrobiliśmy wrażenie, co nie?

4 0 0
                                    


 


 
Po tym jak Leila wyszła ze szpitala Will nie opuszczał jej nawet na krok, martwiąc się czy wszystko w porządku. Ale na całe szczęście, było i już trzy dni po pełni przyjaciółka stała koło niego na błoniach, podczas pierwszej lekcji latania, czekając aż pani Hooch pozwoli im polecieć. Oczywiście oni obydwoje latali doskonale, a także planowali dostać się do drużyny, więc nie martwili się o upadek, ale nie wszyscy byli tak pewni swoich umiejętności. Zaraz koło nich Percy Weasley wręcz trząsł się ze strachu nieufnie patrząc na leżącą przed nim miotłę. Powtarzał ciągle pod nosem, prawdopodobieństwo upadku większe niż pięćdziesiąt procent, przy nachyleniu miotły w stronę ziemi. Nie dobrze, bardzo niedobrze.  Kiedy wreszcie pozwolono im wzbić się w powietrze, żadna osoba nie kwapiła się by rzeczywiście to zrobić. Lupin tylko spojrzał na Leilę, ponownie upewniając się, że wszystko w porządku, po czym niemal równocześnie wzbili się w powietrze. Przez chwilę w ciągu, której wszyscy się na nich gapili, latali całkiem spokojnie. Gdy zaczynało się im to nudzić, Will pokazał Leli trzy uniesione w powietrze palce. Uśmiechnięta dziewczyna, poczekała aż jej przyjaciel znajdzie się parę metrów pod nią, i spadła ze swojej miotły. Przypomniała sobie pierwszy raz kiedy tak zdarzyło.
 
Był naprawdę upalny dzień, i dwójka młodocianych czarodziejów, latała w ogródku domu Lupina. Starali się dopracować lot bez trzymanki przy robieniu gwałtownych zwrotów. Podczas jednego z takich manewrów, Leila zbyt późno zaczęła skręcać i spadła z miotle. Strasznie się wtedy bała, ale cały strach minął kiedy Will chwycił ją lecąc w powietrzu a po chwili delikatnie postawił na ziemi.
 
Obiecał wtedy, że zawsze będzie ją łapał, i od tej pory ten numer stał się ich markowym manewrem. Który oczywiście przyprawiał ich rodziców o zawał, jednak zawsze wujek Łapa potrafił załagodzić sytuację. Ale teraz wylądowała w ramionach Willa, który szeroko uśmiechnięty leciał wysoko sterując miotłą nogami, bo ręce miał zajęte. Zdążył jeszcze złapać miotłę dziewczynki, na którą sprawnie się przesiadła. Razem zlecieli na ziemię, gdzie powitały ich brawa i krzyki pozostałych uczniów. Profesor Hooch za to wyglądała jakby uderzył ją tłuczek, albo nawet dwa.
- Kto… Kto was tego nauczył?!- Jej donośny głos przebił się przez wiwaty pierwszorocznych. Obydwoje szeroko się uśmiechali, wyglądało na to, że mają zagwarantowane przyjęcie do drużyny.
- Syriusz Black, pani profesor- Twarz kobiety rozjaśniła się w uśmiechu.
- Ach, Syriusz Black i James Potter, istne demony na miotłach. Nie znałam drugich takich, co by tak ryzykowali w powietrzu. A ich żarty to sam Hogwart na długo zapamięta. Tak, Huncwoci byli niepowtarzalni. Chyba jasne jest, że traficie do drużyny, Gryffindor w tym roku nie ma połowy składu. Idźcie od razu do McGonagall, ona wam powie co i jak. Nie warto tracić czasu.- Zostawili miotły i poszli do gabinetu opiekunki ich domu.
- No, chyba zrobiliśmy wrażenie, co myślisz?- Will był w wyśmienitym humorze.
- Patrząc po minach uczniów, raczej tak. Wyglądali jakby zobaczyli Merlina.- To była prawda, ale im obydwu zależało na dokładnie takim efekcie więc nie mogli narzekać.
- Wiedziałem, że masz o mnie wysokie mniemanie, ale nie, że aż tak!- Zażartował, zanim weszli do gabinetu wicedyrektorki. McGonagall spojrzała na nich znad stosu papierów, po których pisała coś czarnym atramentem.
- Lupin, Prewett coś się stało?- Zapytała marszcząc brwi.
- Nic takiego pani profesor, mieliśmy lekcję latania i pani Hooch zauważyła, że latamy całkiem nieźle więc kazała nam przyjść do pani i powiedzieć, że możemy się starać o przyjęcie do drużyny.- Powiedział Will, uśmiechając się szeroko.
- Och, pierwszacy do drużyny? No cóż tak, Rolanda się w końcu na tym zna. Przyjdźcie po lekcjach na stadion Quiddicha, będzie tam Charlie Weasley on was przetestuje.
- W porządku pani profesor na pewno będziemy. Dziękujemy bardzo i do widzenia.- Szybko wyszli, a Leila uniosła pytająco brew.
- Znam cię na tyle, żeby wiedzieć, że ten wyraz twarzy nie znaczy niczego dobrego dla mojej kariery szkolnej.- Chłopak uśmiechnął się tylko i zaczął prowadzić jaw stronę Wielkiej Sali.
- Zaraz jest obiad, prawda?- Przytaknęła ostrożnie, zastanawiając się co chodzi Willowi po głowie.
- No właśnie, znam zaklęcie, które sprawia, że wszystko co dotknie zaklętego obiektu zmienia swoją grawitację. Jeśli rzucimy je na krzesła nauczycieli, to zawisną głową w dół. A wtedy możemy szybko dorzucić zmianę ich szat na znienawidzone kolory. Na przykład różowe, albo fioletowe. Oczywiście pominiemy Snape’a i Maitre. – Dodał widząc jej wahanie.- Och, wiem, że chcesz to zrobić. Przecież nikt nas nie złapie. Zgoda?- Na twarzy Leili pojawił się lekki uśmiech.
- Zgoda, ale kiedy będziesz miał okazję kupujesz mi Cukrowe pióra.- Will wzruszył ramionami.
- Przecież jak mamy słodycze to i tak się nimi dzielimy, więc nic sięnie zmienia.- To była prawda, ale Leila nie zamierzała dać po sobie tego poznać.
- Dlatego chcę dostać wyłącznie swoje pióra. Nie do podziału ale  dla mnie.
- Jak chcesz, ale i tak w końcu się nimi ze mną podzielisz.- Stwierdził, i to znowu była prawda.
- Dobra nieważne, jakie jest to zaklęcie?- Doszli już do drzwi do Wielkiej Sali i ostrożnie sprawdzili czy kogoś w niej nie ma.
Mutatio Gravitas-  Leila kiwnęła głową i zajęła się krzesłem, które należało do McGonagall, Will za to od drugiej strony stołu zaklinał po kolei inne siedzenia.
- Myślisz, że możemy krzesło dyrektora?- Zapytała Leila lekko zestresowana.
- Czemu nie, tata mówił mi, że zawsze się śmiał z ich żartów, a nie obrażał więc chyba możemy.- Jego przyjaciółka uniosła brew.
- Jak nie chcesz to ja to zrobię- rzucił zaklęcie i razem wymknęli się na zewnątrz. W samą porę bo pierwsi uczniowie zaczęli się właśnie pojawiać aby zjeść posiłek.
 
Ten obiad dostarczył wszystkim sporo śmiechu, a Leila przekonała się, że Will miał rację, bo Dumbledore rzeczywiście śmiał się razem ze wszystkimi.
 

Wilkołak nie taki straszny jak go malują- Will Lupin fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz