4

212 16 19
                                    

*Lara's POV*

Musiałam przyznać, że kolejne dni w ogromnym domu mijały niezmiernie szybko. Każdy był mniej lub bardziej podobny do siebie. Wszystko powoli stawało się już po prawie tygodniu monotonią, co tylko sprawiało, że miałam dość tej całej akcji z przetrzymywaniem.

Z jednej strony chciałam czegoś ciekawszego, ale z drugiej nuda tylko nam służyła. Utwierdzała nas tylko w przekonaniu, że na razie nikt nie prowadzi poszukiwań chłopaków. Zespół próbował tworzyć nowe kawałki, ale słychać było, że nie mają do tego weny. Z pewnością sytuacja im w danej kwestii nie sprzyjała. 

Wszystko wydawało się być bardzo spokojne. Oczywiście nie ukrywam, że kilku osobników wciąż miało opory przed słuchaniem naszych poleceń, ale radziłyśmy sobie z tym poprzez różne kary dla nich. Nora jak tylko widziała Konrada, to buzowała wewnętrzną irytacją, co, muszę przyznać, było widać z kilometra.

I wydawać by się mogło, że rozpoczynał się kolejny dzień wyglądający jak poprzedni. Wstałam tym razem nie tak wcześnie, ale wciąż o przyzwoitej godzinie. Ubrałam się w coś dość luźnego. Gdy nie wychodziłam poza posesję, to nie chciało mi się przykładać takiej wagi do doboru ubrań - miało mi być wygodnie. Dokładniej mówiąc był to czarny top na ramiączkach i dżinsowe spodnie z dużą ilością dziur. 

Zrobiłam jeszcze wszystkie potrzebne rzeczy w łazience, po czym zeszłam na dół, uprzednio widząc, że drzwi od pokoi chłopaków były otwarte co oznaczało, że również już wstali. Idąc po schodach, czułam słodki zapach gofrów, który niemało mnie zdziwił. Zazwyczaj nie jedliśmy aż tak wymyślnych i niezbyt zdrowych śniadań.

Weszłam do jadalni, gdzie wszyscy zajadali już posiłek. Uśmiechnęłam się na widok całej zgrai chłopaków, których muszę przyznać, że nawet polubiłam, patrząc na okoliczności. Przywitałam się z nimi i usiadłam obok Nory przy długim stole.

- Uważaj! - krzyknęła dziewczyna do bruneta siedzącego naprzeciw niej, który sięgał do talerza położonego na środku stołu.

Niestety on nie zdążył zareagować i trącił łokciem swoją szklankę z pomarańczowym sokiem, która przewróciła się z charakterystycznym hukiem, a jej zawartość rozlała się po blacie, podłodze, jak i kolanach niektórych osób siedzących przy stole.

- Chłopie! Na jakim świecie żyjesz? Posprzątaj to - nakazała mu, choć nie musiała tego robić, bo każdy wiedział już, że własny bałagan trzeba samemu ogarnąć. Przez pierwsze dni spędzone w naszym domu chłopcy nie przynosili nam większych problemów, pomijając wyjątki.

Zjedliśmy już bez późniejszych komplikacji. Następnie chłopcy powiedzieli, że chcą iść do studia, bo mają pewien pomysł na melodię. Zgodziłyśmy się. Poszedł razem z nimi Denis, który był dzisiaj na zmianie. 

Ja razem z Norą stwierdziłyśmy, że będziemy dzisiaj leniwe, dlatego ułożyłyśmy się na kanapach w salonie i włączyłyśmy netflixa na telewizorze, żeby coś obejrzeć. Wzięłyśmy również do rąk telefony chłopaków, aby zobaczyć, czy ktoś nie próbuje się z nimi pilnie skontaktować.

Była wiadomość od Chrisa na temat tego, czy udaje im się coś stworzyć. Odpisałam na to z telefonu Miłosza, wymyślając coś o świeżym pomyśle. Nora przyglądała się dłużej w ekran urządzenia należącego do Piotrka. Zaciekawiona, spojrzałam na to przez jej ramię.

od: Mama

Wcale do nas nie dzwonisz. Razem z tatą się martwimy. Na pewno wszystko dobrze?

- Chyba Zborek musi do niej zadzwonić - oznajmiłam, zakładając pasma włosów za ucho. Dziewczyna przez chwilę nic nie odpowiadała, tylko pokiwała lekko głową w odpowiedzi.

Do szpiku kości |FeliversWhere stories live. Discover now