Chapter Two

541 34 3
                                    

20 Października czyli kolejny dzień spędzony w szkole.I przysięgam, urwę głowę każdemu kto powie mi na to, jak bardzo edukacja jest mi potrzebna w życiu oraz jak bardzo ważna. Weszłam do domu i rzuciłam torbę w kąt, od razu udając się do sypialni i kładąc na łóżku.
-Nie ma mnie!- Krzyknęłam słysząc kroki, które stawały się coraz głośniejsze, co oznaczało iż dana osoba idzie do mojego pokoju. Nie mam ochoty z nikim gadać! Czy to tak wiele? Przeklęłam w duchu gdy zdałam sobie sprawę, że ktoś już jest w moim pokoju. Spojrzałam w stronę drzwi i ujrzałam Mark'a , który stał oparty o futrynę drzwi, z rękoma skrzyżowanymi na piersi.
-Jak było w szkole? - Zapytał z uśmiechem.
-Wyjdź, zabierasz mi z pokoju tlen - Mruknęłam zakrywając głowę poduszką.
-Okey.. Już mnie nie ma..- Zaśmiał się, po czym wyszedł z pokoju, a ja pożegnałam go środkowym palcem. Westchnęłam cicho i wyciągnęłam z kieszeni telefon. Zdałam sobie sprawę, że przez cały dzień był wyłączony. Po jego włączeniu i odblokowaniu przyszedł sms. Treść była w sumie krótka. Johnson poinformował mnie, że przyjedzie po mnie o 15.00. Wszystko byłoby super gdyby nie fakt, że jest godzina 15.00.
-kurwa...-Mruknęłam i wstałam leniwie z łóżka, po czym zeszłam na dół do Alyson.
-Dawno wróciłaś? - Zapytała z uśmiechem, wycierając blat z rozlanej na niego kawy.
-Chwilę temu..-odpowiedziałam związując włosy w kucyka - ale spokojnie zaraz znowu wychodzę - Zaśmiałam się i poszłam po swoją torbę, która leżała tak, jak ją zostawiłam.
-A gdzie się znowu wybierasz?! -krzyknęła z kuchni.
-Później ci opowiem! -Odpowiedziałam i wyszłam z domu, następnie idąc w dół drogi. Po chwili podjechał do mnie samochód, a ja rozejrzałam się czy nikt mnie nie obserwuje i wsiadłem do niego.
-Jesteś pewna, że nikt cię nie widział? -Zapytał Johnson, kiedy ja próbowałam zapiąć, swoimi drżącymi rękoma, pasy.
-Tak -westchnęłam i oparłam się wygodnie na siedzeniu.
-Wiesz, że zawsze możesz się wycofać? -Spojrzał na mnie upewniając się czy jestem pewna swojej decyzji.
-Wiem -oparłam- Chcę to zrobić. -Dodałam, na co mężczyzna tylko pokiwał głową, tym samym kończąc temat. W sumie kończąc naszą rozmowę, ponieważ do końca drogi nie rozmawialiśmy. Na miejscu byliśmy po około godzinie. W samym budynku nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt ,że jest to największe i najlepiej strzeżone więzienie w okręgu najbliższych pięciu stanów. Wzięłam swoją torebkę i wysiadłam z auta, biorąc głęboki wdech świeżego powietrza. To ten dzień. Dzień podczas którego zobaczę Justina po długim czasie. Pytanie tylko, czy chcę go widzieć? Przez ostatni rok zniszczył moje życie i sprawił , że poczułam się jak nic nie warty śmieć, którym można dyrygować. Jednak jest w nim coś, czego nie mogę określić żadnym słowem. Coś co sprawia, ze po mimo tego wszystkiego mam ochotę poznać go bliżej i ewentualnie zrozumieć powody jego postępowania. Nigdy nie uwierzę, że już taki jest, że taki się urodził i , że już takim jest człowiekiem. To najgorsze co można zrobić. Wystawić komuś opinię nie znając nawet jego historii. Tak więc jak postanowiłam na samym początku mojej znajomości z Bieberem, za wszelką cenę poznam go najlepiej jak będę mogła i dowiem się o nim wszystkiego co tylko będzie możliwe.Powoli weszliśmy do środka, a kilku ochroniarzy podeszło do nas i zaczęło przeszukiwać. Gdy uznali , że jesteśmy "czyści" przepuścili nas dalej, a my udaliśmy się prosto do pokoju Johnsona.
-To teraz idziemy do pokoju Justina?- Zapytałam zostawiając swoją torbę na jednym z krzeseł.
-Nie do końca.- Odpowiedział przerzucając na biurku sterty dokumentów.
-To znaczy?- Zapytałam podpierając ręce na biodrach i patrząc cały czas uważnie na mężczyznę.
-To znaczy, że łączyły cię z Justinem dość silne relacje. Wiem też o jego postępowaniach i zachowaniu wobec ciebie. Nie możemy ryzykować ,że kiedy tylko zostaniesz wpuszczona do jego celi on się na ciebie rzuci i przeniesie całą złość, którą w sobie trzyma na twoją osobę.- Wyjaśnił zdaje się wyciągając z szafki właściwy dokument.
-Więc w takim razie co będę robić?- Zapytałam patrząc na niego.
-Będziesz obecna przy moim spotkaniu z nim. Staniesz za lustrem weneckim więc będziesz wszystko widziała bez obaw, że on będzie wiedział o twojej obecności.-Powiedział idąc w stronę drzwi.- Zapraszam za mną.- Uśmiechnął się i ruszył w kierunku jednej z sal. Posłusznie za nim poszłam i zajęłam wskazane miejsce. Przez szybę obserwowałam wszystko co działo się po drugiej stronie. Johnson usiadł przy biurku i rozłożył przed sobą kilka kartek. Siedziałam niecierpliwie, wyczekując momentu, w którym Justin wejdzie do środka. W pewnym momencie drzwi się otworzyły, a moim oczom ukazał się umięśniony mężczyzna. Jego ciało było pokryte tatuażami a twarz posiniaczona i zapadnięta. Przyjrzałam mu się jeszcze raz i dopiero w chwili gdy spojrzałam mu w oczy rozpoznałam to samo chłodne spojrzenie, które za każdym razem biło z brązowych tęczówek Justina.
-Cholera..- Szepnęłam bardziej do siebie, uważnie mu się przyglądając i nie mogąc uwierzyć w to co mu zrobili.
-Proszę, usiądź.- Johnson wskazał miejsce na przeciwko siebie, a Justin powoli i spokojnie je zajął.
-Po co mnie pan tu znowu ściągnął?- Zapytał Justin, swoim zachrypniętym głosem, spoglądając wszędzie tylko nie na mężczyznę.
-Ponieważ chcę się dowiedzieć o tobie jeszcze kilku rzeczy Justin.- Powiedział Johnson nie spuszczając z niego wzroku.
-Powiedziałem Panu już wszystko co powinien pan wiedzieć..- Mruknął Bieber, wyraźnie zirytowany.
-Myślę, że jednak pominąłeś pewien ważny element.
-To znaczy?-Prychnął Justin, ostatecznie spoglądając na niego.
-Niewysoką brunetkę, którą lubiłeś się zabawiać.
-Nie znam żadnej brunetki, którą"lubiłem się zabawiać'- Uśmiechnął się do niego fałszywie.
-Czyli osoba, która nazywa się Emily Wood nic ci nie mówi?- Zapytał uważnie na niego patrząc.
-Skąd o niej kurwa wiesz?!- Uniósł się, ale stojący za nim ochroniarze z powrotem go posadzili, przez co też spotkali się z jego groźnym spojrzeniem.
-Spokojnie Justin, chcę tylko z Tobą porozmawiać..- Powiedział spokojnie starając się złagodzić sytuację i rozluźnić atmosferę, która była dość napięta.
-Ale ja nbie mam ochoty rozmawiać z panem.- Burknął, wbijając swój wzrok w ścianę.
-Czyli nie chcesz się z nią spotkać?- Zapytał Johnson, a Justin natychmiast nie niego spojrzał.
-Mógłby ś to załatwić?- Zapytał z nadzieją.
-Tak.Ale najpierw musisz mi odpowiedzieć na kilka pytań.- Oznajmił, na co Justin przewrócił oczami.
-Dobra..- Westchnął; i poprawił się na siedzeniu.
-Pierwsze z nich.. Kim była dla ciebie Emily?- Zapytał patrząc na niego uważnie.
-Nikim. Czasami fajnie się ją pieprzyło ale nic poza tym - Mruknął.
-Więc skoro była nikim, czemu chcesz ją zobaczyć?- Zapytał.
-Macie chujowe świerszczyki. Wole zwalić sobie przed żywym obrazem.- Uśmiechnął się cwaniacko, wpatrując w Johnsona.
-Justin lepiej będzie kiedy będziesz mówił prawdę.- Oznajmił Mężczyzna.
-Przecież kurwa mówię prawdę!- Wrzasnął, wstając z miejsca i przewracając stolik. Ochroniarze rzucili się na niego ale on ich odpychał/- Puścicie mnie kurwa! Ten skurwysyn pożałuje za wszystko co robi!- Wrzeszczał i wyrywał się, a ochroniarze zaczęli go bić. Widząc jak jeden z nich wyciąga paralizator zerwałam się z miejsca i wbiegłam do pomieszczenia.
-Justin!- Krzyknęłam podbiegając do niego. Ten rzucił się w moją stronę i mocno przytulił.
-Nie ufaj im rozumiesz. musisz kłamać..musisz..- Powiedział słabo po chwili opadając na podłogę. Przyjrzałam mu się i zauważyłam wbitą w jego plecy strzykawkę. Jedayne co pamiętam to to, że upadłam zaraz po nim zupełnie tracąc świadomość.

How To Love Criminal?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz