– Tsk, nie uważasz, że miło byłoby z twojej strony, gdybyś zechciała któregoś z nas o tym poinformować i nie narażać nas na wyjście na skończonych błaznów?
Vjor zamyka drzwi do swojego pokoju i okrakiem siada na stołku od perkusji. Nie kłopocze się z zapaleniem światła. Zadowalam się brzegiem łóżka, które oświetla blada łuna księżyca i odbite światło latarni.
– Cosia prosiła, bym wam nic nie mówiła, póki nie ustalimy całego planu. – Zakładam ramiona na piersiach i krzyżuję nogi w kostkach. Akurat musiałam dziś założyć te puchate skarpetki w króliki? Vjor podąża za moim spojrzeniem i jego koślawa mina przypomina coś na kształt wstrzymywanego śmiechu. A potem pochyla się i opiera łokcie na kolanach. Przekrzywia głowę i oddycha głęboko.
– A więc zaufałaś jej do tego stopnia? Bo pojawieniem się tutaj dorobiła się kolejnego absztyfikanta. – Przeczesuje włosy i patrzy prosto na mnie. Unoszę brew, ale nie rozwija tematu. W tym świetle jego oczy są czarne, a pół twarzy upiornie oświetlone. – Już nie mogę sobie nawet przypomnieć, kiedy po raz ostatni rozmawiałaś ze mną w cywilizowany sposób. Jak blizna? – Wyciąga rękę i prawie dotyka nogawek jeansów.
– Która? – pytam, na co uśmiecha się diabolicznie. Po kuli na udzie nie ma prawie śladu. Podwijam rękaw bluzki i prezentuję gładką bliznę. Jest nawet lepiej zagojona niż moja na twarzy. Ostrożnie jej dotyka.
– Od razu widać, że ktoś, kto to zszywał, tego nie spartaczył. – Błyska zębami. Wywracam tak mocno oczami, że to prawie boli.
– Miałeś ze mną rozmawiać, a nie próbować mnie zirytować, bo na razie jesteś na świetnej drodze do tego.
– To jak nazwiesz to, co robimy? – Wstaje gwałtownie ze stołka i staje ponad moimi nogami.
– Doskonale wiesz, o co mi chodzi. – Unoszę podbródek.
– Cosi przyda się więcej czasu z moim niegroźnym bratem, póki ja tam nie wtargnę. A ty się wytłumacz, czym cię do siebie przekonała.
– Powiedziała mi, jak przestała mówić. To wystarczyło.
Vjor odchyla się, ale wciąż po obu stronach nóg czuję ciepło jego ud.
– Jeżeli uznałaś, że może nam pomóc, to zaufam twojemu zdaniu.
Wpatruję się w niego długo, by się upewnić, że się nie przesłyszałam.
– Dlaczego ty taki jesteś? – wymyka mi się, zanim ugryzę się w język.
– Jaki? – Jego dłonie zaciskają się na pościeli po moich bokach i słyszę dudniące serce. Nie wiem, do kogo dokładnie należy.
CZYTASZ
𝙸𝚗 𝚝𝚑𝚎 𝚂𝚑𝚊𝚍𝚘𝚠𝚜
Science FictionAlanta po tragicznym wypadku oraz odtrąceniu przez swojego chłopaka, za którego mogłaby oddać życie, może odciąć się od przeszłości dzięki ofercie nowego stanowiska dla jej ojca - ambasadora północy. Ma nadzieję, że wyjechanie do miasta na drugim ko...