֍32֍

818 44 336
                                    


– Tsk, nie uważasz, że miło byłoby z twojej strony, gdybyś zechciała któregoś z nas o tym poinformować i nie narażać nas na wyjście na skończonych błaznów?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

– Tsk, nie uważasz, że miło byłoby z twojej strony, gdybyś zechciała któregoś z nas o tym poinformować i nie narażać nas na wyjście na skończonych błaznów?

      Vjor zamyka drzwi do swojego pokoju i okrakiem siada na stołku od perkusji. Nie kłopocze się z zapaleniem światła. Zadowalam się brzegiem łóżka, które oświetla blada łuna księżyca i odbite światło latarni.

      – Cosia prosiła, bym wam nic nie mówiła, póki nie ustalimy całego planu. – Zakładam ramiona na piersiach i krzyżuję nogi w kostkach. Akurat musiałam dziś założyć te puchate skarpetki w króliki? Vjor podąża za moim spojrzeniem i jego koślawa mina przypomina coś na kształt wstrzymywanego śmiechu. A potem pochyla się i opiera łokcie na kolanach. Przekrzywia głowę i oddycha głęboko.

      – A więc zaufałaś jej do tego stopnia? Bo pojawieniem się tutaj dorobiła się kolejnego absztyfikanta. – Przeczesuje włosy i patrzy prosto na mnie. Unoszę brew, ale nie rozwija tematu. W tym świetle jego oczy są czarne, a pół twarzy upiornie oświetlone. – Już nie mogę sobie nawet przypomnieć, kiedy po raz ostatni rozmawiałaś ze mną w cywilizowany sposób. Jak blizna? – Wyciąga rękę i prawie dotyka nogawek jeansów.

      – Która? – pytam, na co uśmiecha się diabolicznie. Po kuli na udzie nie ma prawie śladu. Podwijam rękaw bluzki i prezentuję gładką bliznę. Jest nawet lepiej zagojona niż moja na twarzy. Ostrożnie jej dotyka.

      – Od razu widać, że ktoś, kto to zszywał, tego nie spartaczył. – Błyska zębami. Wywracam tak mocno oczami, że to prawie boli.

      – Miałeś ze mną rozmawiać, a nie próbować mnie zirytować, bo na razie jesteś na świetnej drodze do tego.

      – To jak nazwiesz to, co robimy? – Wstaje gwałtownie ze stołka i staje ponad moimi nogami.

      – Doskonale wiesz, o co mi chodzi. – Unoszę podbródek.

      – Cosi przyda się więcej czasu z moim niegroźnym bratem, póki ja tam nie wtargnę. A ty się wytłumacz, czym cię do siebie przekonała.

      – Powiedziała mi, jak przestała mówić. To wystarczyło.

      Vjor odchyla się, ale wciąż po obu stronach nóg czuję ciepło jego ud.

      – Jeżeli uznałaś, że może nam pomóc, to zaufam twojemu zdaniu.

      Wpatruję się w niego długo, by się upewnić, że się nie przesłyszałam.

      – Dlaczego ty taki jesteś? – wymyka mi się, zanim ugryzę się w język.

      – Jaki? – Jego dłonie zaciskają się na pościeli po moich bokach i słyszę dudniące serce. Nie wiem, do kogo dokładnie należy.

𝙸𝚗 𝚝𝚑𝚎 𝚂𝚑𝚊𝚍𝚘𝚠𝚜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz