Znowu utknął. To nie tak, że był złym uczniem czy coś. Złe były jedynie okoliczności w których się znajdował. Kto mógł wiedzieć, że twarz tamtego typa zbliży się akurat do jego pięści? Mimo tego, że był absolutnie, podkreślam absolutnie niewinny dostał karę. Tyle się teraz mówi o tej "sprawiedliwości", a ona nie istnieje.
Może nawet jeśli, czysto teoretycznie, to była jego wina. I rzeczywiście specjalnie uderzył innego ucznia w twarz. To dlaczego nikt nie zapytał o powód? Może ten "poszkodowany" uczeń tak naprawdę dręczył biednego i wygłodzonego kotka? Może-
-Nakahara, czy ty słuchasz kiedy ja do ciebie mówię?- przeraźliwie skrzekliwy głos zalał świadomość Chuuyi.
-Oczywiście proszę Pani- mruknął na tyle pokornie, by nauczycielka nie posądziła go o bezczelny ton głosu. Czasami te kobiety biorą powód do awantury z nikąd.
Na czym to się skończyło? Może Chuuya tak naprawdę był bohaterem, który uratował niewinne stworzenie, przed poważnym okaleczeniem, a nawet śmiercią?
-Wiesz za co dostałeś karę?
-Oczywiście- parsknął już delikatnie poirytowany, bo ile można?
Nauczycielka od razu wychwyciła zmianę w głosie ucznia. Można nawet było zauważyć błysk uśmiechu na jej twarzy. Wiedziała, że tym sposobem może pogrążyć niebieskookiego.
-Powtórz więc proszę.
-Jestem nieodpowiedzialnym, bezczelnym i agresywnym bachorem, który nie panuje nad złością i atakuje niewinnych uczniów- wyrecytował swój tekst płynnie, w końcu znał go już na pamięć po wielu powtórkach.
-I...?
-I jestem też wyjątkowo głupi, ponieważ nigdy nie nauczę się tego, że moje postępowanie jest złe.
-Świetnie!
Stara jędza wstała. Do tej pory siedziała przy swoim stanowisku. Teraz jednak wychowawczyni, która teoretycznie powinna pomagać swoim wychowankom, wstała i skierowała się do wyjścia z pokoju nauczycielskiego. Po drodze poklepała lekceważąco po głowie swojego ucznia rozrabiakę. Jak pieska. Pieska z którym nie warto prowadzić dyskusji. Pies to przecież nie człowiek.
Kiedy starucha zniknęła już z pokoju, ten został natychmiast wypełniony głośnym śmiechem.
-Gezz, znowu to samo- chichot unosił się w pokoju nauczycielskim. Po chwili jednak stał się wystarczająco cichy, by żadna rozsierdzona nauczycielka nie wbiegła i nie wlepiła mi kolejnej kary. Tego byłoby już za wiele. Chociaż kara za śmiech nie jest taka nieprawdopodobna w szkole, nie?
W końcu rudzielec wstał ze swojego miejsca i wytoczył się z pomieszczenia.
Miał spędzić trzy godziny zamknięty w klasie. W czasie kary jego zadaniem, było posprzątanie całej klasy. Chyba była to klaso-pracownia biologiczna, o ile dobrze pamięta.
Nauczycielki przestały kłopotać się pilnowaniem go w czasie kar. Dobrze wiedziały, że i tak niczego nie wywinie. Przez te wszystkie lata jego edukacji zastanawiały się jak to jest możliwe, by ktoś tak często pakował się w kłopoty ale jednocześnie był pożądanym uczniem.
Jakby nie patrzeć Chuuya nigdy nie spóźniał się na zajęcia i zawsze mówił nauczycielkom "dzień dobry". Jeśli to jakiegoś rodzaju podstęp to jest bardzo dobry i stare kociary powinny martwić się o swoją przyszłość. Na szczęście dla nich, nie był to żaden przekręt.
CZYTASZ
-Soukoku w toku- czyli opowieści bez wyznaczonej treści-
FanfictionWszystko i nic, zaczynając od one-shotów kończąc na krótkich rozmówkach. Jeżeli już tu jesteś od razu pragnę cię uświadomić iż jest to opowieść wolno pisana. I macie też ciasteczka w koszyku na zachętę *art z okładki nie należy do mnie*