Rozdział pierwszy

8 0 0
                                    

Słońce zbliżało się ku horyzontowi. Szatyn powolnym krokiem zbliżał się do srokatej klaczy, która skubała zieloną trawę. Gdy podszedł do niej uśmiechnął się ciepło i zmierzył ją wzrokiem.
 

- Jest już późno, musimy wrócić do sta... - nie dane było mu dokończyć. Niebo zostało nagle rozświetlone potężnym, białym piorunem, a następnie zmieniło swój odcień na szkarłat. Wyglądem przypominało podłogę zalaną świeżą krwią.

Głowę ciemnowłosego przeszył nagły ból. Zdezorientowany mocno się za nią złapał i przykucnął. Jego twarz oblał karmazynowy rumieniec, a wzrok zamglił się. Przyspieszony oddech z każdą chwilą był coraz bardziej nierówny.
 Chybotliwie wstał opierając się o klacz i spojrzał na nią zaczynając od łba, a kończąc na zadzie. Złośliwie uśmiechając się do siebie podszedł do niego i uniósł ogon do góry. Zaskoczone zwierzę chciało zareagować kopiąc mężczyznę, ale nim to się stało cała siła jakby wyparowała. Klacz tylko popatrzyła na chłopaka za sobą, nie widząc co chce zrobić.

Smukły palec przejechał po dziurce, która zazwyczaj znajduje się pod pękiem białych włosów. Na ten ruch srokaty koń wzdrygnął się, ale mógł tylko bezsilnie znosić zachowanie człowieka. Szatyn zaczął powoli rozpinać i zdejmować spodnie jedną dłonią, a palce drugiej dłoni wsunął do środka klaczy. Po chwili trzymał w dłoni członka, który był dużo większy niż zazwyczaj.


~~polsat~~

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 05, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Ostateczne zbliżenieWhere stories live. Discover now