Peace

57 4 8
                                    

Delikatny podmuch wiatru wyrwał mężczyznę z zadumy. Dopiero gdy czarnowłosy spojrzał na niebo mieniące się różnymi odcieniami złotawo-różowych  barw i słońce zbliżające się już ku linii horyzontu, zrozumiał, że musiał rozmyślać pod tym drzewem już od dłuższego czasu. Wstał powoli, otrzepując lniane spodnie z ziemi i drobinek kory, przyczepionych do materiału. Rozejrzał się po roztaczającej się przed nim polanie.

– Ren! – Zawołał, dostrzegając potarganą, czarną czuprynę prawie sześcioletniej już córki. – Chyba starczy na dziś treningu, kochanie – powiedział, podchodząc bliżej i kładąc dłoń na ramieniu dziewczynki. – Musimy się już zbierać – dodał łagodnie.

– Dobrze, tatusiu! Tylko zobacz czego się dziś nauczyłam! – Niemal pisnęła z podekscytowania Ren – Proszę! – Przeciągnęła, wpatrując się w ojca błagalnym spojrzeniem. Ten westchnął tylko i uśmiechnął się czule, wpatrzony w oczy córki, które - tak intensywnie fioletowe - odziedziczyła po swojej kochającej matce, a w których teraz widział te same igrające wesołe ogniki. Wiedział dobrze, że jak każdy ojciec, nie potrafił odmówić niczego swojej jedynej ukochanej córeczce. 

–No już dobrze, już dobrze – odsunął się kilka kroków i założył ręce na piersiach – pokaż co potrafisz, mała. – Zachęcił dziewczynkę, bacznie się jej przyglądając. Ren przymknęła powieki i oddychając głęboko, ustawiła się na pozycji przed drewnianym Mook Jongiem.* Łańcuch małej kusarigamy, * dopasowanej wielkością specjalnie do niej, stopniowo zaczął kręcić się coraz szybciej, przerywając ciszę świstem. Szybkim i zdecydowanym ruchem zarzuciła łańcuch, który zdołał owinąć się wokół drewnianego manekina. W normalnej walce, wykorzystałaby siłę rzutu i element zaskoczenia by pociągnąć przeciwnika w swoją stronę i trzymanym pewnie w ręku sierpem, przytwierdzonym do łańcucha, poważnie go zranić lub zabić. Ren wiedziała jednak, że w obecnej sytuacji, gdy ma do czynienia z ugruntowanym w ziemi palem drewna, takie posunięcie sprawiłoby, że straci równowagę. Dlatego postanowiła uczynić zupełnie na odwrót – fakt, że pal został solidnie przytwierdzony do podłoża pozwolił jej, przy użyciu łańcucha z podwójną mocą naskoczyć na drewnianego przeciwnika, wbijając kosę głęboko w głowę manekina. Starając się uspokoić przyśpieszony oddech dziewczynka zeskoczyła na ziemię. Siła jaką musiała włożyć by wydobyć ostrze z manekina, uświadomiła jej ojca, że Ren z dnia na dzień, staje się coraz silniejsza. Pokręcił głową z uśmiechem.

– Widzę, że coraz lepiej idzie ci władanie nową bronią, skarbie. – Powiedział, nie ukrywając swojego zadowolenia i z dumą poczochrał dłonią włosy na głowie Ren. – Jestem z ciebie bardzo dumny. – Dodał kucając naprzeciwko niej. – A czy taka silna wojowniczka pozwoli jeszcze swojemu ojcu odnieść się do domu na barana? – Spytał, usiłując brzmieć jak najbardziej poważnie. Uszczęśliwione propozycją taty dziecko odpowiedziało uśmiechem i zarzuciło swoje drobne rączki na szyję, całując w policzek, energicznie kiwając przy tym głową. Ojciec wiedział, że od małego był to jej ulubiony sposób podróżowania, dlatego nie czekając dłużej podrzucił dziewczynkę do góry, wolną ręką zbierając ekwipunek. – Chodźmy, zapewne mama czeka już z kolacją. – Powiedział cicho, ruszając przed siebie.

Oboje szli w milczeniu, wsłuchani w odgłosy szumiącego delikatnie wiatru i śpiewu ptaków - nie dlatego, że nie mieli tematów do rozmów, a raczej dlatego, że oboje byli z reguły oszczędni w słowach. Hiroshi Mochizuki, bo takie nosił imię ów wysoki,  niemal czterdziestoletni mężczyzna, był człowiekiem szczęśliwym. Mimo wielu trudności i przykrych doświadczeń jakie spotkały go na drodze życiowej, ilekroć myślami był przy swojej ukochanej córce i żonie, nic nie było w stanie sprawić by z jego twarzy zniknął uśmiech. Chociaż był jednym z najlepszych shinobich w ukrytej wiosce mgły, i chociaż to czego dokonał podczas ostatniej wojny, znane było wielu ludziom to z żadnej z tych rzeczy nie był i nie mógł być tak dumny, jak z własnej córki.

I może to dlatego, że patrząc na nią widział odbicie czułego spojrzenia oczu swojej żony, którą kochał ponad wszystko, a może po części dlatego, że Ren tak bardzo charakterem przypominała mu siebie samego. Jedno było pewne – jego córka po nim odziedziczyła upór i umiejętności, które pozwolą jej kiedyś zostać kimś, kogo ludzie będą podziwiać i szanować.

– Przepraszam, czyżby moja wojowniczka już zasnęła? – Spytał, podskakując lekko i kiwając się na wszystkie strony, by nieco ożywić córkę. – Pobudka, to nie jest lektyka! – Dziewczynka zareagowała gromkim śmiechem na wygłupy taty, jeszcze mocniej obejmując go rękami w obawie, że może zaraz zlecieć.

– T-tatko, przestań! – wydukała przez śmiech Ren i wtuliła się mocniej.

– No to hop, jesteśmy na miejscu. – powiedział radośnie Hiroshi, zsuwając dziecko z pleców. Dziewczynka nie czekała długo i zaraz zerwała się pędem do ukochanej matki, stojącej w drzwiach. Od razu objęła ją w pasie, przytulając głowę do jej brzucha. Gdy dłonie jej mamy zaczęły delikatnie głaskać jej włosy, podniosła wzrok ku górze i powiedziała:

– Mamusiu! Już się zrobiłam całkiem dobra, wiesz? – Pochwaliła się szczerze dziewczynka, na co jej matka uśmiechnęła się szeroko i odpowiedziała z nieco wyolbrzymionym niedowierzaniem.

– Naprawdę? Musisz już być naprawdę silna. – Stwierdziła, dotykając palcem lekko zarumienionych policzków i nosa dziewczynki.

– Aha. – Kiwnęła głową na potwierdzenie, Ren. – Jestem już taka silna jak Tatuś! – Dodała z dumą, jednak gdy napotkała roześmiany wyraz twarzy matki i ojca, który w zaciekawieniu podniósł jedną brew, dodała pośpiesznie – No... Prawie – zachichotała.

– To co na kolacje? Umieram z głodu! – Dziewczyna zmieniła temat, energicznie wbiegając do wnętrza domu, zwabiona cudownym zapachem. Nim jednak Ren zdążyła poczuć się zawiedziona brakiem jedzenia, czekającego na stole, Hiroshi wraz z Airi, gdyż takie imię nosiła matka dziewczyny a jego żona, zdążyli zebrać wszystkie potrzebne pakunki.

– Kochanie! – Zawołała ją matka.
– Dzisiaj idziemy zjeść kolację z Misumi. – Wtrącił Hiroshi, Przywoławszy dziecko gestem ręki.
– Chodź, Misumi pewnie już na nas czeka, a nie chcemy przecież żeby wszystko wystygło – powiedziała ciepłym tonem, jak zwykle myśląca racjonalnie Airi i objęła wolną ręką córkę.

– Dobrze mamusiu! – Ucieszona z faktu, że będzie mogła spędzić ten wieczór razem z nimi poza domem, energicznie potruchtała przed siebie, zostawiając za sobą uśmiechnięte twarze rodziców.

《☆》

* Kusarigama -
Broń składająca się z sierpa, do którego jest przymocowany łańcuch z ciężką kulą na końcu. (Służył do krępowania ruchów, wytrącenia broni, lub ogłuszenia przeciwnika)

*Mook Jong -
Drewniany manekin, stworzony do ćwiczenia sztuk walki.

《☆》

Przeklęte Dziedzictwo // Naruto AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz