16

2.4K 72 1
                                    

Pov. Lily
Też miesiąc był ciężki do przeżycia. Musiałam się przyzwyczaić że nie mogę robić wszystkiego sama.... Ehhh oczywiście Matt z niektórymi Rzeczami przesadza i jest nad opiekuńczy ale co ja mogę zrobić kiedy on jest uparty i nie da mu się  sprzeciwić kiedy wiem że robi to wszystko dla mojego I dzieci  dobra. Jeśli teraz tak świruje to co będzie później? No nie ważne co będzie to będzie. Jedną z nowości jaką mnie dopadła przez ten czas to mdłości. Oczywiście herbata ziołowa pomogła trochę ale nadal to uciążliwe nie mogę się doczekać kiedy się skończą. Oczywiście miewam też zmiany częste  nastroju i zachcianki ale jak na razie są normalne ale o dziwnych porach. Oczywiście Matt cały czas mówi że powinnam jeść zdrowo i gdy według niego zjem za dużo nie zdrowego jedzenia to mi na więcej nie pozwala albo zabiera z ręki kiedy jem coś słodkiego. oczywiście wystarczy że się na niego obrażę bo wie że nie może mnie denerwować i mówię że mi da później albo porostu daje mi mniejszą część  co mnie się bardziej podoba. Oczywiście spędzamy jak najwięcej czasu razem. Teraz siedzie w salonie i pije kakao a Matt przytulony do mojego boku czyta książkę o opiece nad dziećmi. Nawet nie wiecie jak mnie to rozczuliło.
Odstawiłam swój napój na stolik.
-kochanie
Szturchnęłam go delikatnie
Mt- tak?
Spojrzał na mnie ty rozczulonym wzrokiem
- przeciesz masz młodsze rodzeństwo to czemu czytasz te książkę. Nie żeby mi to przeszkadzało to słodkie że tak się przykładasz ale przeciesz masz jakieś doświadczenie.
Mt- małe czasem pomagałem mamie ale nigdy nie zajmowałem się sam niemowlęciem a co dopiero dwoma.
Ale mogłem się spodziewać bliźniaków ...
- dlaczego?
Mt- moje młodsze rodzeństwo przeciesz to bliźnięta więc genetycznie były duże szanse
- nie wiem nie znam się na biologi czy medycynie ale przecież Ty urodziłeś się pierwszy więc było chyba z 50% szansy
Mt-  chyba tak. A jak się czujesz?
- dobrze nie musisz cały czas pytać jak będzie coś nie tak to ci powiem
Mt- porostu się martwię
-wiem skarbie
Odłożył książkę i przytulił się do mojego brzucha. Siedzieliśmy tak chwilę. Aż dżwi do domu nie otworzyły się gwałtownie.
- drzwi były otwarte?
Mt- nie? Może to mój brat?
- a czemu on?
Mt- jako beta ma klucze na wszelki wypadek. Po chwili do salonu wbiegł zdyszany Alex
Al- znaleźliśmy nieprzytomną omegę w lesie.
Matt szybko wstał na równe nogi i stanął koło brata
Mt- co? Była oznaczona? W jakiej formie była? To męska czy damska omega?
Al- po kolei  nie nie była. człowieka? Męska
- gdzie teraz jest?
Al-w szpitalu jest podobno odwodniona i coś tam jeszcze ale nie słuchałem nie jestem lekażem by rozumieć ten bełkot
Mt- rozumiem to będziemy musieli się tam wybrać
- ale później przenocuje w domu głównym?
Mt-tak nie możemy ryzykować. Zwłaszcza teraz.
Spojrzał na mnie znacząco
- idę z wami mi prędzej powie co się stały
Mt- kochanie...
- jestem luną i taki mam obowiązek.
Mt- ehh okej nie będę się kłócić to chodźcie
Time skip
Jesteś już w szpitalu. Omega chwilę temu się obudziła muszą zrobić jej badania. Z sali wyszedł doktor
- i co z tą omegą ?
D- jest odwodniona. Na pewno przemarzła. Wychudzona, podejrzewam że była bita I wykorzystywana. Po śladach na jej ciele. Przydał by się jej psycholog nic prawie nie mówi ale może dlatego że mam wrażenie że boi się  Alf
-  mogę do niej wejść i spróbować się dowiedzieć czegoś?
D-oczywiście luno może tobie uda się czegoś dowiedzieć
Weszłam do sali nawet nie patrząc na Matta które u się to nie podobało.
Na łóżku leżał młody chłopak może ma z 17lat. Patrzył na mnie nie pewnym wzrokiem. Musiałam użyć głosu luny sama się z dziwiłam kiedy go odkryłam ale działa na omegi
- spokojnie nic nie zrobię che tylko porozmawiać jestem luną stada na terenie którego się znajdujesz.
? - ukażecie mnie?
-co? Nie jeśli nas nie zakatowałeś i nie masz złych zamiarów to nic ci się nie stanie tak już mówiłam ją jestem tu po to by z tobą porozmawiać. Jak masz na imię?
? - ja.... Ma... Mam na.. Im...ię..... Michael luno
- okej miło mi ci poznać ja jestem Lili I nie masz czego się bać do puki jesteś na naszym terenie nikt nie zrobi ci krzywdy
Mi- ja... Dziękuję
- nie masz za co.. Opowiesz mi co cię spotkało.... Oczywiście nie musisz ale ale che wiedzieć jak znalazłeś się w lesie żebym mogła ci jakoś pomóc.
Mi- ale nie wrócę tam?
- gdzie?
Mi- do mojej wat...achy ?
- jeśli nie będziesz chciał to nikt cię siła nie odeślę broń boże ale jeśli będziesz chciał tu zostać na stałe  to powiedz mi o to a ja pomogę Ci z papierkową robotą co przyśpieszy twoje przyjęcie.
Mi- rozumiem. Ale ja nie jestem pewny jest pani bardzo miła ale ja nie wiem jakie są inne stada poza moim a nie che przechodzić tego samego piekła drugi raz.
Skulił się
-po pierwsze jaka pani? Jestem może z 2 lat jak nie mniej starsza od ciebie wiedz mów mi po imieniu. A po drugie nikt nie zna tej watach tak dobrze jak jego Luna więc powiedz mi co cię spotkało albo jakie było życie watasze a ja opowiem o naszej może być?

........

/rozdział został podzielony na dwie części bo według mnie był za długi .mam wstawić drugą jeszcze dzisiaj czy później ?

moja słodka mate -w trakcie korektyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz