Prolog

925 61 9
                                    

Od jakiegoś czasu, swędziały go plecy. Nie było by to nic dziwnego, gdyby nie fakt, że z dnia na dzień pojawiły się na nich dwie wypustki. Były odporne na magię, więc nie mógł ich ukryć. Jego jedyną nadzieją, aby inni się o tym nie dowiedzieli, było tachanie ze sobą mugolskiego plecaka. Na początku, każdego to dziwiło. Później, uczynił z tego swoistą modę, i czarodzieje nosili je, gdyż były wygodniejsze od toreb, w których nosili książki. Powstrzymywanie się, przed drapaniem łopatek, było naprawdę trudne. Do uporczywego swędzenia, dołączył jeszcze ból w dolnych partiach pleców. Zacisnął zęby, warząc znów jeden z obrzydliwych eliksirów Snape'a. Spojrzał na rozłożone przed sobą składniki, jakby z nadzieją, że same się pokroją. Ponownie westchnął, przymykając powieki, i szykując się psychicznie, na babranie się w różnorakich maziach z roślin, i zwierząt.

Czy zachowywał się jak szaleniec? Od dłuższego czasu, chodziły mu po głowie takie myśli. Siedział w pokoju życzeń, drapiąc zawzięcie plecy. Za chwilę skończy się przerwa, i będzie musiał wracać do klasy. Udawanie stało się dla niego czymś normalnym. Miał silne przeczucie, że jak to się wyda, sprowadzi katastrofalne skutki. Cierpiał więc w samotności. Zniesie to, tak jak znosił wszystko inne. Od zawsze borykał się z przeciwnościami losu, coś takiego to pikuś, przy odrodzeniu Voldemorta. Zaciśnie zęby, i jakoś to będzie.

Witajcie! Prolog nie wygląda może najlepiej, bo ma 2 części, ale nie było możliwości rozdzielenia go czy dodania do rozdziału.

Angelus Passion ||Porzucone||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz