Rozdział 1

733 54 5
                                    

Oto pierwszy rozdział tego fanfiction. Życzę miłego czytania!

Czy życie w agonii, musi być takie złe? Dopóki kontaktował, wszystko było w porządku. Nieznośny ból pleców, przeniósł się na całe ciało. Jego wzrok zaczął szaleć, tak samo jak wszystkie inne zmysły. Czuł się, w własnym ciele, niczym zamknięty w klatce. Przeklął cicho, siłą przywracając swój umysł do obecnej sytuacji.
- Za dwa dni, zaplanowane jest wyjście do Hogsmeade. Zabraliście swoje zgody?
-Yhm...
Wymamrotał Ron z pełnymi ustami. Teraz spojrzenie brązowowłosej spoczęło na nim. Uciekł wzrokiem na bok, mówiąc cicho.
- Nie.
Hermiona spojrzała na niego ze współczuciem, jakby rozumiejąc dlaczego tak jest. Wzruszył ramionami, marząc tylko aby się już stąd ulotnić.
- I tak zamierzasz pójść stary?
Pytanie zawisło w powietrzu, zmieniając całkowicie atmosferę przy stole.
- Mam coś innego do zrobienia.
Wymamrotał, kryjąc się za szklanką z sokiem dyniowym. Rudowłosy wydawał się zawiedziony. No cóż, nie tym razem Ron. Miał większe problemy, niż uganianie się po miasteczku. Ledwo mógł wytrzymać siedząc na miejscu. Dzisiejszy dzień, był nie do zniesienia. Nie dość, że dłużył się niesamowicie, to objawy się nasiliły. Aż przez myśl przeszło mu, aby udać się do pielęgniarki. Ale wspomnienia z każdego razu tam, sprawiły, że szybko zrezygnował z tego pomysłu. Pozostawało mu tylko czekać, aż się to skończy.

Leżał bez siły w pokoju życzeń. Jego myśli zajmowały dwa wypuklenia w okolicy łopatek. Co to mogło być? Kolejna czarodziejka choroba? Nie słyszał nigdy o takich objawach. Gdzieś z tyłu głowy, pałętała mu się irracjonalna myśl, jednak odrzucił ją szybko, uznając za niemożliwą. Westchnął, zaciskając zęby. Musiał leżeć na brzuchu, bo wtedy ból był mniejszy. Spojrzał na zegar naprzeciwko, za kilka minut miała nadejść cisza nocna. Nie mógł od tak zniknąć na całą noc, jeszcze zaczęli by go szukać, a wtedy nie byłoby już tak kolorowo. Zrobili by z tego światową sensację. Podniósł się z trudem, po czym zgiął się wpół, szybko oddychając. Ból jaki go przeszył był nie do zniesienia. Powoli, zrobił krok, później drugi i trzeci. Nie mógł pozwolić sobie, na słabość, to by go wykończyło. Musiał wziąć się w garść, i przebyć drogę do wieży gryfonów tak, aby inni nie zauważyli jego agonii. Podszedł powoli do drzwi, i wyszedł na zewnątrz. Rozejrzał się w obie strony, czy nie ma nikogo, i pozwolił sobie, zsunąć się nieco po ścianie. Jednak opuszczenie magicznej kryjówki, było błędem w obecnym stanie. Przeklął pod nosem, usilnie starając się wstać. Pomimo silnej motywacji, nie mógł nic zrobić. W jednej chwili, odczuł tak silny ból, że rozłożył go na łopatki. Ostatnim światełkiem świadomości, poczuł własną krew na podłodze.

Draco Malfoy pov

Chodził nerwowo po korytarzu czekając, aż pojawi się pokój życzeń. Potrzebował go teraz, jak nigdy wcześniej. Westchnął patrząc na pustą ścianę, chyba dzisiaj nic z tego. Już chciał odejść, gdy spostrzegł pojawiające się drzwi. Nareszcie! Już miał podejść do drzwi, jednak skrzypnięcie drzwi go powstrzymało. Stał w cieniu, i obserwował wyłaniającą się zza drzwi chudą postać. Miał nadzieję, że kimkolwiek ta osoba jest, zaraz się stąd wyniesie. Minęła chwila, a czarodziej który wyszedł z pokoju życzeń zgiął się wpół, i połowicznie zawisł między ścianą, a podłogą. Potarł lekko brwi, wiedząc, że jednak musi jeszcze zaczekać nim dojdzie do celu. Postanowił więc przyjrzeć się postaci, nie ujawniając przy tym swojej obecności. Użył zaklęcia kameleona, i podszedł bliżej. Jedno zerknięcie wystarczyło, i od razu wiedział kto to jest. Harry cholerny Potter. Skrzywił się z niesmakiem, ale nie mógł teraz nic zrobić. Z Bliznowatym było coś bardzo nie tak. Wyglądał jak ktoś, pod wpływem zaklęcia Cruciatus. Jednak nie było tutaj nikogo, kto mógłby je rzucić, więc od razu oddalił tą myśl. Wystarczy, że postoi z boku, i będzie obserwował rozwój sytuacji. Tak myślał, a chwilę później czarnowłosy się osunął, a spod jego ubrania zaczęła wypływać krew. Przeklął pod nosem, przez moment nie wiedząc co zrobić. Mógłby go tak zostawić, i odejść ze świadomością, że zabił wybrańca. Na pewno, wiele osób byłoby mu wdzięcznym, za zrobienie takiej rzeczy. Odezwało się jednak do niego człowieczeństwo. Pomyślał, że potrzebuję miejsca, w którym mógłby pomóc Potterowi i momentalnie pojawiły się drzwi. Uśmiechnął się kpiąco, wyklinając pokój, który był chyba wierny Bliznowatemu i jego zgrai. Użył zaklęcia lewitującego, nie chcąc ubrudzić sobie krwią szaty, i przetransportował chłopaka na łóżko. Musiał zdjąć jego ubranie, aby zobaczyć ranę. Machnął różdżką, a szata chłopaka, rozdzieliła się na pół, po czym poleciała na podłogę, znów łącząc się z drugą częścią. Spojrzał na brzuch chłopaka, i nie spostrzegł rany. Delikatnie, przy pomocy magii odwrócił go na brzuch, i to co zobaczył, wprawiło go w osłupienie. Plecy były całe w ranach, spowodowanych prawdopodobnie drapaniem. W okolicach łopatek, z dwóch wypustków sączyła się krew. Przywołał kufer, w którym znajdowały się eliksiry, maści i inne medykamenty po czym zaczął szukać odpowiednich. Pokój życzeń skrywał w sobie wiele skarbów, więc był w stanie znaleźć wszystko. Szybko polał ranę eliskirem odkażającym, i tamującym krwawienie. Oczyścił ranę, przyglądając się, czy nie ma stanu zapalnego. Na szczęście, nic takiego nie zauważył. Westchnął, po czym zaczął się zastanawiać co dalej robić. Nie mógł tutaj zostać, aż do przebudzenia Pottera, jednakże pozostawienie go samemu sobie nie wchodziło w grę. Sądząc po tym, że chłopak poszedł do pokoju życzeń, zamiast do pielęgniarki znaczyło, że nie chce angażować w to osób trzecich. Nie miał zbyt dużych umiejętności medycznych, a jedynie takie, które są niezbędne do przeżycia. W zakres jego wiedzy, nie wchodziły zaklęcia monitorujące, i jedynie na podstawie szybkiej analizy, mógł pomóc poszkodowanemu. Potter wyglądał już nieco lepiej, ale nadal był blady i rozpalony. Podał mu już odpowiednie eliksiry, ale zdawały się one nie działać tak szybko jak powinny.
- Myśl Malfoy! Co byś zrobił, gdyby eliksiry nie zadziałały?
Jego umysł pracował na najwyższych obrotach. Prawie przegapił moment, w którym wcześniej zatamowana krew znów zaczęła płynąć obfitym strumieniem. Przeklął, i ponownie użył tych samych eliksirów co wcześniej. One chociaż działały, ale krótkotrwale. Nie rozumiał, dlaczego to się dzieje. Z tego co pamiętał, ciało chłopaka nie odrzucało podawanych mu eliksirów. Te szczególne, których użył nie były jednak doustne. Jeszcze raz, nerwowo zaczął przeszukiwać drewniany kufer. Był pewien eliksir, ale niezwykle słaby, który mógł zaaplikować do ust chłopaka. Teraz, zdawał się być jego jedyną nadzieją. Jeśli to nie zadziała, Harry cholerny Potter umrze mu na rękach poprzez wykrwawienie.
Otworzył fiolkę, i zmienił pozycje chłopaka na taką, aby był w stanie przełknąć płyn, niczego nie dotykając. Rozwarł delikatnie usta zielonookiego, po czym wlał do nich odrobinę eliksiru, jednocześnie stymulując gardło. Czarnowłosy na początku się zachłysnął, jednak później wypił wszystko bez problemu. Westchnął z ulgą, po czym znów przyjrzał się plecom. Przez chwilę, nie mógł uwierzyć, w to co widzi. Z łopatki Pottera, wystawało ciemno niebieskie pióro! To było niedorzeczne, ale jednocześnie mogło być odpowiedzią dlaczego Potter leżał tu teraz taki. Ale jak on mógł to zrobić, aby wbić je tak głęboko? I dlaczego nie zauważył tego wcześniej? Nie wiedział, do jakiego zwierzęcia ono należało, ale musiał je usunąć nim wyrządzi większe szkody. Najlepszym sposobem, było zrobić to magicznie. Machnął różdżką, wypowiadając sekwencje, magia oddzieliła się od jego różdżki mknąc do pióra. Nastąpił delikatny rozbłysk, i było po wszystkim. A przynajmniej być powinno, ponieważ zaklęcie nie zadziałało. Nie rozumiał, jak to się stało. Dlaczego magia go  teraz zawodziła? Pokręcił głową, chowając różdżkę. Na nic się ona w tej sytuacji nie zda.
Usiadł na krześle obok łóżka, i prze lewitował tam chłopaka. Nie mógł zrobić dla niego zbyt wiele. Pozostawało mu, czuwać tutaj aż do rana, po czym zostawić wiadomość i odejść. Tylko tego brakowało, aby Potter odkrył, że ktoś poznał jego sekret. Szczególnie, jego szkolny wróg Draco Malfoy. Zaśmiał się sucho na myśl, jak potraktowałby go bliznowaty, gdyby go tutaj zobaczył po przebudzeniu. Lepiej będzie, jak zostanie to wszystko tajemnicą.

I jak wrażenia? Podoba wam się? Będę wdzięczna za komentarze i gwiazdki :)

Angelus Passion ||Porzucone||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz