*Perspektywa Marie*
– Przepraszamy, kochanie – rzekła głowa rodziny Kelly, czyli mój ignorancki ojciec, po czym objął mnie mocno. Nie odwzajemniłam jego uścisku, zamiast tego siedziałam sztywno jak kłoda.
Miałam w nosie jego sztuczne przeprosiny. Sprzedali mnie jakiemuś Azjacie za durne połączenie majątków. Gdyby nie wygrana w Lotto mojej matki, nigdy nie otworzylibyśmy własnej firmy i dalej żylibyśmy z państwowych pieniędzy. Przez głupi fart, jako najstarsze dziecko mojego ojca, byłam kartą przetargową, o którą walczyło wiele zamożnych rodzin. Te negocjacje wygrał jakiś cudzoziemiec, a raczej jego materialistyczni rodzice, tym samym spędzając mi sen z powiek.
– Przepraszacie mnie za to, że woleliście kilka zielonych papierków ode mnie?
– I tak od dłuższego czasu nie miałaś żadnego chłopaka. Pamiętasz, jak ostatni cię potraktował? Nigdy nie patrzył na ciebie z szacunkiem – co prawda, to prawda. To przez toksyczność mojego ex, zaczęłam stawiać związki na dalekim planie, skupiając się głównie na swoich pasjach oraz ich rozwoju. – Przecież szmat czasu interesujesz się Koreą, znasz tamtejszy język, słuchasz wielu zespołów... Przypomnij sobie, jak bardzo kochałaś kiedyś EXO, a jak do tej pory uwielbiasz BTS.
– Nigdy nie brałam pod uwagę małżeństwa z przymusu, to tyle.
– My też nie, ale z pewnością ucieszysz się, gdy osobiście poznasz swojego narzeczonego – odpowiedziała moja rodzicielka, pełnym entuzjazmu głosem, jednocześnie zgarniając krótkie, falowane włosy za ucho.
– Nic dziwnego, w końcu wybraliście kogoś z elity, nie mogłoby być inaczej – odparłam sarkastycznie.
– Niekoniecznie z elity... – zaczął tłumaczyć ojciec, ale matka w błyskawicznym tempie skróciła jego wypowiedź konkretnym szturchnięciem z łokcia. – Niech tożsamość tego chłopaka pozostanie dla ciebie miłą niespodzianką – jedno wiem na pewno, ta niespodzianka z pewnością mnie nie zachwyci.
Na miejsce spotkania dojechaliśmy dużo szybciej niż przypuszczałam. Szofer otworzył nam drzwi od samochodu. Wraz z rodzicami udaliśmy się do retro kawiarenki. Być może moi rodziciele i przyszli teściowie chcieli, żeby do pierwszej „randki" narzeczonych doszło w jak najbardziej naturalnym miejscu. Chociaż byłam w złotej klatce, to nadal była klatka, a ja czułam się w niej jak wrak człowieka.
Wewnątrz większość stolików była pusta. Tak na dobrą sprawę, zajęte były tylko dwa: przy jednym siedział chłopak odwrócony do nas tyłem, a przy drugim elegancko ubrana para w średnim wieku. Od razu przyjrzałam im się uważniej, łącząc ze sobą dość oczywiste fakty. To musieli być moi przyszli teściowie.
– Dzień dobry, panie Jeon – ojciec zwrócił się do skośnookiego mężczyzny, który wstał ze swojego miejsca. Podali sobie dłonie, potrząsając nimi, jak na mój gust, zdecydowanie za mocno.
CZYTASZ
𝑰 𝑵𝒆𝒆𝒅 𝒀𝒐𝒖 || JUNGKOOK ✔
FanficGdy się poznali, zapomnieli o wszelakich smutkach i troskach. Miłość od wieków uskrzydlała ludzi, lecz w tym przypadku było zupełnie inaczej. Miłość stała się wyznacznikiem ich życia, celem, za którym nieustannie dążyli. Ten związek byłby wprost ide...