Rozdział 1

137 17 79
                                    

Miałam osiemnaście lat, kiedy pierwszy i ostatni raz dostałam w twarz od mojego chłopaka.

Uderzył mnie, bo był skłonnym do przemocy dupkiem, który nie rozumiał, że „nie" znaczy „nie". Miało być miło, nasz pierwszy raz... Zasadniczo to miał być mój pierwszy raz, bo (podobno) mój chłopak już to robił. Na ile to była mitomania, a na ile prawda, nie jestem w stanie stwierdzić.

Spotkaliśmy się u mnie w domu, byliśmy sami. Pozbyłam się rodziców, wysyłając ich na spotkanie ze znajomymi do ich ulubionej knajpy. Mieli wrócić późno. Gdzieś podskórnie czułam, że swój pierwszy raz wolałabym przeżyć na znanym terenie. Wiem, że to może dziwnie brzmi, ale chciałam się czuć bezpiecznie. To była podstawowa kwestia, o której myślałam, projektując swoją komfortową wizję pierwszego stosunku.

Zabawne.

Zawsze myślę i mówię o tym w takim stylu. „Pierwszy raz", „utrata dziewictwa" albo „pierwszy stosunek". Każdy, kto wie coś o „tych sprawach", domyślił się, o co chodzi. Nigdy nie nazywałam tego wprost – czy ma to związek z wymuszaną poprawnością językową, jakimś społecznym tabu związanym ze słowem „seks"?

Traktujemy to jak jakiś wstydliwy, niewygodny temat, często nie potrafimy o tym rozmawiać. Jak sądzicie – czy czuję się zażenowana, mówiąc wam o tym, jak przebiegał mój niedoszły pierwszy raz?

Tamtego dnia miałam pierwszy raz to zrobić z chłopakiem, którego kochałam z wzajemnością. A przynajmniej wydawało mi się, że on też mnie kochał.

Czułam się zdecydowana. Zawsze starałam się podejmować decyzje, których nie chciałam później żałować.

Siedzieliśmy na kanapie. W pokoju panował półmrok, na komodzie i przeszklonym stoliku kawowym stało kilka małych, pomalowanych złotą farbą, tandetnych świeczników, które wygrzebałam z dna szafy, płonęły świeczki, piliśmy wino, rozmawialiśmy... Przez pierwsze pięć minut po przekroczeniu progu drzwi. Potem zaczęliśmy się do siebie kleić. Jego dłonie błądziły po moich ramionach, plecach, zahaczał o moje piersi, co jakiś czas schodził trochę niżej. Wszystko wyglądało jak w typowej romantycznej komedyjce. Poddałam mu się i położyłam na plecach, objęłam go za szyję i pozwoliłam, aby w pełni przejął inicjatywę. Cały czas pamiętałam, że pod poduszką, o którą oparłam głowę, schowałam paczkę z prezerwatywami... Nie dałabym się namówić na stosunek przerywany. Pewna parka z naszego liceum zaliczyła wpadkę, bo podobno jej chłopak nie wyjął w porę i miała urodzić po maturze.

Jego usta błądziły po mojej szyi, po dekolcie. Wsunął swoje ciepłe dłonie pod moją koszulkę.

A ja ciągle się zastanawiałam, co powinnam czuć w takiej chwili? Powinnam tego chcieć. Powinnam jego chcieć. Tyle razy to sobie wyobrażałam – a raczej wizualizowałam na podstawie wielu, naprawdę wielu sugestywnych obrazów przedstawianych w filmach czy pikantnych opisach z książek... Gdzie było podniecenie? Nie potrafiłam jęknąć, nawet udawać, że było mi dobrze. Że tego chciałam. W romansach często opisywano jakoby pocałunki i dotyk kochanka były gorące, rozpalały zmysły i ciało... Ale nie czułam zupełnie niczego. Nie potrafiłam się w pełni zaangażować, z jednej strony tego chciałam, a jednak mimo to odczuwałam pewną blokadę.

Zanim dotarliśmy do momentu, w którym leżałam pod nim na kanapie, sądziłam, że byłam rozsądna i gotowa na to, aby w wieku osiemnastu lat przestać być dziewicą... Tak sobie wmawiałam, że jak będę pełnoletnia, to będę na to gotowa. Byłam świadoma, co miało się stać – mimo naprawdę biednej edukacji w tym zakresie i tak zdołałam się wszystkiego dowiedzieć. Chciałam to zrobić z osobą, z którą łączyła mnie wyjątkowa wieź, z kimś kogo kochałam. Zaczęliśmy chodzić rok temu. Czasami wysyłał mi sygnały, że chciałby czegoś więcej poza pocałunkami i przytulaniem, ale zawsze powtarzałam, że nie byłam gotowa albo że to za wcześnie.

After the rainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz