Rozdział I

15 2 1
                                    

Czułem rozrywający ból u nasady szyi i czyjąś obecność. Otworzyłem oczy. Byłem w szpitalnym pokoju podłączony do kroplówki. Intruzem Była matka. Stała oparta o ścianę i patrzyła się w okno nieodgadnionym wzrokiem. Zacząłem się powoli podnosić, jednak przez okropne zawroty głowy odpuściłem dalsze wysiłki. Kobieta słysząc jak walczę z własnym ciałem, zwróciła w moim kierunku wzroki znowu wyglądała jak osoba, która mnie wychowała. Dziwny wyraz twarzy ustąpił miejsca standardowemu grymasowi. Blask w jej oczach spychał cień zmartwienia na dalszy plan.
- Jak się czujesz? - zapytała, podchodząc do mojego łóżka na "bezpieczną" odległość pół metra.
Przyzwyczaiłem się... Mam 16 lat, tyle wspomnień i w żadnym nie istnieje obraz gdzie ta kobieta chociażby mnie przytuliła. Ten fakt napawał mnie irytacją i rozdrażnieniem przez większość mojego życia.
- Nie mogło być lepiej. - zakpiłem patrząc się w sufit. Po krótkiej chwili przerwałem milczenie. - Przylazłaś tu w konkretnym celu czy chciałaś sobie popatrzeć przez okno? - rzuciłem.
- Musimy porozmawiać Kat...
- Nie mam z tobą o czym rozmawiać. - przerwałem jej zdenerwowany zachowaniem blondynki.
- Ale ja mam. To bardzo ważne. - usiadła na krześle obok.
- Czego chcesz tym razem? - patrzyłem na ścianę.
- Skąd znasz tego chłopca? - ponury ton głosu zdradzał, że sytuacja jest poważna.
- Po co ci to wiedzieć? - podparłem się na łokciach, zwróciłem na nią wzrok.
- Powiedz, to bardzo istotne. - patrzyła mi w oczy.
- Spotkałem go w parku. Niedaleko domu.
- Znałeś go wcześniej?
- Nie wydaje mi się . Wydawał się zagubiony. Kiedy po raz pierwszy go zobaczyłem to.. - nie mogłem zebrać myśli.
- To co? - dopytywała.
- Widziałem w nim Deku. Nawet ty powinnaś zauważyć ich podobieństwo. Wyglądał jak starsza wersja tego gówniarza. - westchnąłem ciężko przecierając kąciki oczu.
Na wspomnienie zielonowłosego dzieciaka coś mnie zabolało. Żołądek się ścisnął a serce zaczęło bić niespokojnym rytmem. Przez chwilę miałem wrażenie, że wyskoczy mi z piersi. Położyłem się z powrotem, zasłaniając twarz dłońmi. Zacząłem miarowo oddychać by odrobinę unormować swój stan. Moja głowa była pełna myśli, których natłok bardziej przypominał chaotyczną pracę przedszkolaka niż sensowną składnię. Po chwili krzyki w myślach zostały zastąpione przez jedno wyraźne pytanie.
- Gdzie on jest?! - zerwałem się do pozycji siedzącej, chwyciłem jej przedramię. Wywołałem tym ogromne zawroty głowy.
- Nie wiem. - odpowiedziała sucho odtrącając moją dłoń.
- Jak to nie wiesz? Przecież był ze mną. Cały ten czas! Zauważyłbym coś! - nie wytrzymałem napięcia wywołanego przez jej dwa słowa.
- Kiedy tata cię przyniósł do szpitala nie było go z wami. Skąd mam wiedzieć gdzie się teraz włóczy?! - wybuchła po czym błyskawicznie wyszła z pomieszczenia zostawiając mnie sam na sam z kłębiącymi się myślami.
Ułożyłem głowę wygodnie na poduszce i powtórnie pochłonąłem się w przemyśleniach. Trybiki zaczęły się poruszać przypominając całą sytuację przed utratą przytomności. Prawa ręka mimowolnie powędrowała w stronę opatrunku na szyi.
" On mi to zrobił? Miałem rację?"
Uderzyłem z całej siły pięścią w materac choć odrobinę wyładowując narastającą frustrację.
"Dlaczego wszystkie moje przypuszczenia się znowu zaczynają sprawdzać?"
Poczułem dotyk na ramieniu. Wyrwany z przemyśleń próbowałem skupić wzrok na kobiecej dłoni. Należała do matki. Naruszyła ona dystans budowany przez mną w ciągu tych  wszystkich lat.
- O, raczyłaś wrócić. - zakpiłem z szyderczym uśmiechem. - Gdzie ojciec? - dodałem po chwili.
- Dostał wezwanie i musiał wyjść.
- Akurat wtedy, kiedy jest najbardziej potrzebny...
Po moich słowach zapanowała cisza, która została przerwana przez kobietę.
- On ci to zrobił? - zadane pytanie nie miało w sobie cienia wcześniejszego wahania.
- Co? - udałem, że nie zrozumiałem.
- Ugryzł cię. - rozjaśniła mi.
- Nie pierdol głupot, to niemożliwe. Nie jest wampirem.
- Masz objawy typowe po ugryzieniu. Właściwie to cud, że jeszcze żyjesz. Poza tym wierząc twoim słowom, ten chłopak to jedyna osobą, która była z tobą w tym czasie.
- Wzięłaś pod uwagę to, że rozpoznałbym go?
- Wzięłam. Dlatego grzecznie pytam i liczę na odpowiedź. - Patrzyła mi głęboko w oczy, przez co zacząłem czuć się dziwnie.
- Ja... Nie widziałem kto mi to zrobił. - zacisnąłem pięści na pościeli czując silny niepokój. - Ktoś zasłonił mi w oczy nim zdążyłem cokolwiek zauważyć.
- Dobrze... - pogładziła mój policzek kciukiem i posłała w moją stronę słaby uśmiech. - Musisz być zmęczony. Odpoczywaj. Przyjdę jutro. - puściła mnie i bezgłośnie wyszła z pokoju.
Wróciła następnego dnia po południu bardziej opanowana.
- Czujesz się lepiej? - zagadała zaczynając rozmowę.
- O wiele. - usiadłem na materacu patrząc w oczekiwaniu na kobietę. - Więc? Zapomniałaś czegoś dopowiedzieć wczoraj, że teraz cię widzę? - zaśmiałem się sucho.
- Masz rację. - zignorowała przytyk. - Mówiłeś, że spotkałeś go w parku.
- No tak.
- Był tam z kimś? Widziałeś kogoś?
- Nikogo poza nim tam nie widziałem. - odparłem po chwili namysłu.
Ta tylko westchnęła ciężko. wyciągnęła rękę do mojej szyi owiniętej bandażem. dotknęła delikatnie dłonią materiał i chwyciła mnie za policzek. Jej gesty powodowały u mnie dreszcz niepokoju.
- C-co jest? - przerwałem otaczającą nas ciszę.
- Wspominałeś wczoraj, że przypominał ci jakiegoś chłopca.
- Deku. Co to ma do rzeczy? - dopytałem mając już dość zaistniałej sytuacji.
- Okazuje się, że rzeczywiście spotkałeś go wcześniej.
- Do czego zmierzasz?
- W rzeczywistości nazywa się Izuku Midoriya.. Jest czystej krwi wampirem, który do tej pory miał status zaginionego.
- Nie pieprz głupot, to niemożliwe. - prychnąłem z niedowierzaniem.
- Język gówniarzu. Nie przerywaj mi. On cię ugryzł odprowadził to takiego stanu. Ojciec powiedział, że znalazł was w zaułku, kiedy był na patrolu.
Strąciłem jej dłoń  z mojej twarzy i przetarłem kąciki oczu palcami.
- Midoriya? Przecież to niemożliwe. Nie byli oni wybici co do jednego?
- Nie wiem co ty robisz w tej szkole jeżeli nie pamiętasz czegoś takiego. Zdajesz sobie sprawę co będzie jeżeli ci na górze dowiedzą się że on żyje?
- Możemy szykować się na piekło. - stwierdziłem z ciężkim westchnieniem. Kobieta przytaknęła lekkim skinieniem głowy.
- Ale czekaj chwilę. Jeżeli masz rację... - przerwałem, bo coś tu się nie zgadzało.
- Prawie na pewno. Co w związku z tym?
- Czy przypadkiem czystej krwi wampiry nie zarażają swoich ofiar przez ugryzienie wampiryzmem? - zapytałem nieskładnie przez niemożność zebrania myśli.
- Właściwie... w twoim przypadku to raczej mało prawdopodobne. - powiedziała ze słyszalnym zakłopotaniem.
- Rozwiń.
-Jesteś odporny na wpływ wszystkich możliwych wampirzych mocy. Ze skutkami zarażenia włącznie.
- Niby jakim cudem? Hę?
- Spowodowane jest to faktem, że jesteś... - odetchnęła głęboko. - Jesteś pół wampirem. - powiedziała z pełną powagą w głosie. Położyła mi dłoń na ramieniu.
To stwierdzenie wywołało u mnie śmiech.
- Nie no, humor ci się wyastrza, ale nie zauważyłaś, że to nie pora na żarty?! - odtrąciłem jej rękę.
- Jestem śmiertelnie poważna. - odsunęła się lekko.
- Jak to jest niby możliwe co? Ojciec jest ich łowcą, więc by go wykryli od razu. A ty? Nie wmówisz mi, że ty jesteś tą mityczną kreaturą. - kpiłem nie zwracając, na ponurą minę matki zacząłem się nerwowo śmiać.
- Jeżeli się na chwilę zamkniesz będę mogła ci to wyjaśnić. - powiedziała chwytając dłońmi moją twarz przyciągając na siebie uwagę. - Skup się i słuchaj uważnie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 29, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Krwawiące sercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz