4.

3.5K 47 10
                                    

Otworzyłam oczy, ale mimo moich modlitw nie znalazłam się w domu. Dalej byłam w tym samym przeklętym pokoju, tym samym łóżku. Niechętnie podniosłam się do pozycji siedzącej. Jakoś musiałam się stąd wydostać, bo byłam pewna, że nie zostanę tu ani chwili dłużej. Na całym ciele dalej miałam mnóstwo siniaków. Chyba teraz kiedy byłam już nieco spokojniesza nie wiedzieć czemu, mogłam odczuć największe bóle na brzuchu i nodze, i może nieco nadgarstek. Mimo to na rękach kręgosłupie czy twarzy też miałam siniaki. Wszystko pamiętam jak przez mgłę. Zmuszali mnie do połykania jakichś prochów. Kazali rozbierać się i tańczyć, aż dziwne że nic mi nie zrobili pod tym względem przynajmniej nie wydaje mi się.

Kiedy już miałam wyjść z łóżka drzwi się otworzyły, zobaczyłam w nich Domenica, niosącego tacę pełną jedzenia. Gdyby nie okoliczności mogłabym uściskać tego człowieka. Byłam okropnie głodna, od jakiegoś czasu, nawet nie wiem jakiego mam ochotę zemdleć. Nie dostawałam dużo do jedzenia, a podczas wczorajszej kolacji także dużo nie zjadłam. Ze strachu nie mogłam niczego przełknąć.

-Przyniosłem śniadanie. - Powiedział podchodząc do mnie z tacą i kładąc ją na stolik przy łóżku. - Czy coś jeszcze panienka potrzebuje?

-Wydostać się stąd. - Powiedziałam patrząc na niego z wyrzutem w głosie. - Pomóż mi się stąd wydostać. Błagam
Nikomu o niczym nie powiem.. Ja nie mogę tak po prostu zniknąć..

-To nie możliwe - Odpowiedział poważnym głosem i skierował się do wyjścia. - Ale jeśli potrzebowałabyś coś.. Lekarza kosmetyczkę czy cokolwiek wystarczy słowo do mnie bądź szefa.

Wyszedł. Zrezygnowana zabrałam się za jedzenie, chociaż i tak mój żołądek nie był w stanie dużo przełknąć. Na tacy znalazłam także tabletkę. Napewno nie była tam położona bez celu. Nie wzbudzająca podejrzeń wyglądająca jak zwykła przeciwbólowa. Ale nie wzięłam jej. Odłożyłam ledwo ruszoną tackę i poszłam do łazienki. Wzięłam długą kąpiel, następnie ubrałam luźną czarną koszulkę odrywając od niej metkę o dosyć dużej wartości i tak samo ze spodniami. Wyglądają jak zwykle ciuchy nie warte dużo, a ceny kosmiczne. Po całkowitym ogarnięciu się wróciłam do łóżka z którego nie zamierzałam się ruszać. Patrzyłam się w sufit nawet nie wiedziałam ile. Co jakiś czas chodziłam do toalety, piłam wodę z kranu a gdy czułam ssanie w żołądku jadłam po trochę jajecznicy z rana. To wszystko po to żeby nie schodzić na dół. Ale ile człowiek może tak wytrzymać...?

Delikatnie pociągnęłam za klamkę prowadząca na korytarz. Była otwarta. Sprawdzałam każde drzwi po kolei mając nadzieję że znajdę coś co może mi szybko znaleźć się na zewnątrz. Wszystkie były zamknięte, aż do tych jednych. Pomieszczenie miało ciemne szare ściany a meble wyglądały na dosyć solidne. Pokój poza paroma drobiazgami był bardzo czysty i zadbany. I miał okno. Ogromne okno. Na tyle szybko jak pozwalała mi noga podeszłam do niego i odsłoniłam grube zasłony. Zobaczyłam las, wąską uliczkę i ogromny teren na którym znajdował się sad z altanką i ogromny kawałek budynku. Stąd wniosek, że ta posiadłość nie należała do byle kogo. Wyglądała jak ogromny pałac. Po lewej stronie od okna były drzwi. Z lekkim wahaniem pociągnęłam za klamkę. Nie było tam nic innego jak łazienka. Cicho zamknęłam drzwi, i w tym samym momencie usłyszałam jak drzwi od pokoju zatrzaskują się. Instynktownie moje ciało zaczęło się trząść. Stałam jak sparaliżowana nie mogąc nawet się odwrócić kiedy mężczyzna zbliżał się do mnie.

-Wiedzę, że urządziłaś już sobie wycieczkę po posiadłości. Następnym razem wolałbym byś nie robiła tego sama. - Mówiąc to ogarnął moje włosy  za uszy a ręce położył na moich brzuchu.

Nie zrobiłam nic do czasu aż obrócił mnie i naparł na mnie tak że wylądowałam na drzwiach. Nawet nie wiem kiedy to zrobiłam. Kiedy go spoliczkowałam. A wtedy po wyrazie jego twarzy zrozumiałam, że popełniłam wielki błąd. Wyraz jego twarzy pokazywał jednocześnie zszokowanie jak i złość. Niespodziewanie złapał mnie mocno za ramiona nie zwracając uwagi na moje jęki bólu i rzucił na łóżko, na którym sam chwilę później się znalazł przygniatając mnie. Nie zwracał uwagi na moje błagania szloch wkurzony rozerwał koszulkę którą miałam na sobie i na siłę ściągnął spodnie, po czym sam zaczął się rozbierać.

Nie pozwalał mi się wyrwać. On był za silny a ja za słaba. Jedną ręką trzymał moje nadgarstki a drugą z łatwością odpiął mój stanik.

-Błagam przestań.. Jestem dziewicą.. - Wykrztusiłam przez płacz, a po chwili czułam jak rozluźnia nadgarstki.

-Co?! - Powiedział a wręcz krzyknął.

Wstał i zaczął chodzić jak opętany po pokoju. Zakryłam się kołdrą drżąc na całym ciele.

-Dobra ubierz się. - Powiedział i wyszedł trzaskając drzwiami zostawiając mnie samą przerażoną.

SprzedanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz