Jak Kończy Się Randka Czarownika Z Nephilim?

522 32 12
                                    

   Randka była niezwykle udana, ale jak znaleźli się pod mieszkaniem Magnusa, to żaden z nich nie miał pojęcia. Całowali się namiętnie i zachłannie,  zupełnie, jakby zaraz miał się skończyć świat, ich świat, w którym ich dusze i serca połączyło coś wyjątkowego,  trwałego,  czego nic ani nikt nie był w stanie zniszczyć. Ten świat należał do nich i czerpali z niego garściami.

   Czarownik wpadł na drzwi swojego loftu i cicho jęknął,  gdy łowca z wręcz dziką namiętnością zaatakował ustami jego szyję, bezbłędnie odnajdując jego najwrażliwsze miejsca. Najpierw,  niczym delikatny powiew wiatru, muskał jego skórę tuż koło ucha,  by za chwilę przejechać po nim koniuszkiem języka i delikatnie przygryźć. Po jego plecach przeszedł przyjemny i pobudzający dreszcz. To nie była dla niego żadna nowość. Jego anioł doskonale wiedział, co robić, by otrzymać właśnie taką reakcje jego ciała i niezwykle często wykorzystywał swoje ukryte jeszcze do niedawna zdolności.

   Nim Mag zdążył zarejestrować co się dzieje,  ręce jego ukochanego były wszędzie,  dosłownie. W jego włosach,  na jego policzku, karku,  a zaraz potem pod jego koszula, muskając opuszkami palców jego brzuch i klatkę piersiową. Uczucie było przyjemne,  i jak bardzo by mu się nie podobało, to jednak wciąż znajdowali się na klatce schodowej.    

   Pisnął (on Pisnął!), gdy Alec ścisnął jego pośladek. Kiedy jego ręka się tam znalazła? Tego brokatowy nie wiedział. Co się stało z Alexandrem? Gdzie podział się ten wstydliwy i niewinny Anioł, którym był na początku ich związku? Magnus doszedł do wniosku, że go zepsuł, pozbawił resztki tej niewinności,  którą w sobie miał ten młodzieniec. Nie winił siebie, absolutnie,  nawet był zadowolony z nagłej zmiany chłopaka.

  - Alexander... - wymruczał w jego usta,  gdy poczuł jego dużą dłoń na swoim pasku od spodni.

   Pstryknięciem palców otworzył drzwi do swojego królestwa,  na co Łowca bez ostrzeżenia wepchnął go do środka i kopnięciem z powrotem je zamknął. I gdyby go nie przytrzymał,  to Magik miałby bliskie spotkanie z podłogą.
   Dopiero, Gdy poczuł nagły chłód na skórze,  zauważył,  że jego marynarka i koszula zniknęły, a spodnie opadają mu w dół. Kiedy to się stało,  tego też nie wiedział, bo był zbyt zajęty ustami łowcy, które go całowały jednocześnie z pasją, czułością i namiętnością.

   Magnus nie wiedział na czym się skupić. Czy na ustach,  które całowały jego szyję,  pozostawiając za każdym razem po sobie przyjemne mrowienie,  czy na dłoniach,  które bezwstydnie wkradły się pod jego bokserki,  siejąc w nim kompletne spustoszenie. Co ten Łowca z nim zrobił? On,  Magnus Bane miał kompletny bałagan w głowie, a serce boleśnie obijało się o jego żebra,  wyrywając się w stronę tego słodkiego i do niedawna jeszcze niewinnego nephilim.

   Złapał ukochanego za biodra i przyciągnął jeszcze bliżej siebie. Może i Magnus był cierpliwy i wytrzymały,  ale usta i dłonie  chłopaka skutecznie pozbawiły go tych cech w tej chwili. Pragnął go. Pragnął go całym sobą,  i choć do tej pory powstrzymywał się,  tak  teraz, gdy dłoń Alexandra znów ścisnęła jego pośladek, nie potrafił. Nie potrafił i nie chciał. Nie teraz,  gdy miał go przy sobie, tak blisko, po ponad tygodniu tęsknoty za jego uśmiechem,  błyskiem w tych cudnych oczach, pocałunkami i dotykiem. Sama jego obecność działała na niego kojąco. Zrobił krok do przodu, pchając ich w stronę sypialni. Obaj doskonale znali drogę do niej,  ale mimo to po drodze zrzucili szklany wazon z kwiatami,  który pozostawił po sobie kilkadziesiąt drobinek na podłodze.  Potem przewrócili stół,  który stanął im na drodze. Zachichotali w swoje usta, lecz niezbyt się tym przejęli. Bane zdjął po drodze resztę swojej garderoby,  a potem pstryknięciem palca pozbył się ubrań swojego chłopaka,  który jako jedyny  z ich dwójki był w pełni ubrany,  co w tej sytuacji było niesprawiedliwe.

   Kiedy  znaleźli  się w sypialni,  Czarownik pchnął Lightwooda na łóżko i zawisł nad nim. Ten patrzył na niego z pożądniem i miłością w tych pięknych oczach. Podziemny przejechał dłonią od jego ramienia po udo i z satysfakcją zauważył,  jak na jego policzkach pojawiają się rumieńce,  a ciało pokrywają dreszcze. Oh,  tu się schował jego niewinny i wstydliwy Alexander.

   Przylgnął ustami do jego szyi, na zmianę całując i zasysając skórę, przez co w jednym miejscu powstała niewielka Malinka. Potem przeniósł się z pocałunkami nieco niżej,  jednocześnie rozsmarowując na palcach lubrykant, który uprzednio wyczarował i samym opuszkiem dotknął wejścia Nocnego Łowcy, który cicho westchnął i przyciągnął go do żarliwego pocałunku. Alec jęknął, gdy poczuł ruch w środku. Nie było to nieprzyjemne,  wręcz przeciwnie. Niosło za sobą dreszcz i pragnienie czegoś więcej. Przy drugim, odchylił głowę i przymknął oczy. Może i mieli za sobą nie pierwszy i nie drugi raz,  ale Magnus nie chciał go skrzywdzić w żaden sposób,  więc starał się go przygotować jak najlepiej. Zaczął nimi poruszać,  co spotkało się z cichymi jękami jego kochanka.

  - Maggie... - westchnął Łowca,  chcąc dać swojemu ukochanemu do zrozumienia,  że jest gotowy i chce więcej.

   Mag ucałował jego czoło,  po czym wszedł w niego,  z uwagą obserwując jego twarz. Z początku dostrzegł tam dobrze znany mu grymas,  by zaraz potem usłyszeć ten słodki jęk, który tak bardzo kochał. Nephilim oplótł go nogami i przyciągnął bliżej siebie. W tej chwili,  w tej jednej chwili,  stali się jednością. Były dwa ciała,  spragnione dotyku, czułości i namiętności.

   Ruchy Bane'a były precyzyjne,  idealnie trafiające w czułe miejsce bruneta,  który nie mógł na to zareagować inaczej niż głośnym jękiem. Z każdym ruchem Czarownika przed jego oczami  pojawiało się coraz to więcej gwiazdek,  a on już nie panował ani nad tym co wychodzi z jego ust ani jak reaguje jego ciało. Momentami drżał na całym ciele, by za chwilę zacisnąć palce na pościeli i przymknąć oczy, nie wiedząc na których uczuciach się skupić. Było ich zbyt wiele, a poczynania Maga mu nie pomagały. Był idealny,  wiedział,  jak zaprowadzić go nad przepaść i w pełni to wykorzystywał. Nie,  żeby Alec miał kiedykolwiek coś przeciwko,  absolutnie.

   Przeniósł dłonie na plecy Magnusa i delikatnie gładził skórę, jednak po chwili wbił w nią paznokcie,  gdy podziemny poruszył się w nim gwałtownie. Jęk jaki wydobył się z niego, sprawił,  że czas w tym momencie dla Bane'a się zatrzymał,  a on sam stwierdził,  że to najpiękniejsza melodia dla jego uszu. Obaj byli na skraju, obaj ciężko oddychali, dlatego ruchy z każdą sekundą stawały coraz bardziej chaotyczne, doprowadzając młodego łowce do czystego szaleństwa. Wraz z głośnym i przeciągłym jękiem, po ich ciele rozlała się fala rozkoszy, wprawiając każda ich cząstkę w drżenie. Lightwood z trudem łapał powietrze do płuc, nie potrafiąc nad nim zapanować, a wszystkie jego mięśnie zwiotczały,  przez co nie był w stanie się poruszyć.

   Bane ostrożnie wysunął się z niego i położył obok, od razu wtulając twarz w zagłębienie jego szyi.

  - Niezwykle udana randka. - stwierdził z zadowoleniem, gdy jako pierwszy odzyskał władze nad głosem i jednym zaklęciem pozbył się resztek tego, co jeszcze chwilę temu robili.

   Nephilim uchylił powieki,  które do tej pory miał zamknięte i z czułością przeczesał włosy,  z których wciąż sypał się brokat. Sięgnął dłonią po kołdrę i przykrył ich.

  - Żyjesz,  groszku? - zapytał.

  - Tak.. - odpowiedział. Głos miał zachrypnięty, jakby przebiegł pół Nowego Jorku i nie pił niczego od trzech dni. - Maggie?

  - Tak,  aniołku?

  - Kocham cię.

   Ta ujmująca szczerość i czułość w jego głosie wywołała rozczulony uśmiech u Magnusa.

  - Aku cinta Kamu. - wymruczał sennie i mocnej wtulił się w ciało obok.

   Obaj zasnęli,  trzymając w ramionach cały swój świat.

Jak kończy się randka Czarownika z Nephilim? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz