,, Postać w czarnej bluzie "

30 9 1
                                    

Minęły 2 dni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Minęły 2 dni. Nie działo się zbytnio wiele, oprócz tego że policja ciągle prosiła dziewczynki o więcej szczegółów w sprawie samobójstwa Alys. Od Vanessy za wiele się nie dowiedzieli, ale także zapraszali ją na przesłuchania.

Martha za to powiedziała im o wszystkim, o oczach, chłopaku w telewizorze, kartkach. Ale co policja na ten temat powiedziała? Oczy wyjaśnili odbiciem światła z telewizora, Ben miał być rzekomym hackerem, a kartki głupim żartem.

Dziewczyny zrobią wszystko żeby udowodnić że to nie było samobójstwo, gdyby nie on, Alys była by tu teraz z nimi.

-Co robisz? -zapytała matka blondynki, stojąc przed jej pokojem.

-Pakuję się, wkońcu za 4 dni wyjeżdżamy.

Jej matka nic nie mówiąc weszłam do środka pokoju po czym usiadła obok blondynki na łóżku.

-Jutro pogrzeb. -powiedziała i pogłaskała dziewczyne po głowie.

-Wiem.

-Ubierz tą czarną długą spódnice i koszulę w kratę, tą co ci kupiłam tydzień temu. -powiedziała po czym podeszła do, dawno nie podlewanych, kwiatów.

-Podlej kwiaty, zwiędną ci.

-Później podleję. -powiedziała i odłożyła już zapakowaną walizkę.

Kobieta nie odzywając się już więcej opuściła mały pokój blondynki.

Dziewczynka westchnęła i rozłożyła się na łóżku.

-Nienawidzę pogrzebów. -powiedziała szeptem do siebie.

Po chwili dziewczyna usłyszała jak coś uderzyło w jej okno. Wstała z łóżka i chwyciła za swój telefon, który był na wyczerpaniu. Otworzyła okno po czym wyszła na taras. Przez to że była już późna godzina, na dworzu było już bardzo ciemno, a jej podwórko oświetlała lampa uliczna, która stała na samym początku podwórka, i kilka małych lampeczek. Trzynastolalka odblokowała swój telefon, po to aby po chwili oświetlić sobie drogę latarką z telefonu.
Przeszła się kawałek po podwórku, oświetlając dokładnie każdy jego kont.
Zmierzała w stronę garażu, na który wisiała lampa, która była w stanie oświetlić całe podwórko, a bynajmniej jego większość. Weszła na mostek nad oczkiem wodnym, aby skrócić sobie drogę do garażu. Nagle lampa, którą można było włączyć za pomocą ruchu zapaliła się, a pod nią stała postać w czarnej bluzie z kapturem na głowie.

-Co do chuja? -zapytała sama siebie.

-Co tak patrzysz? -usłyszała za sobą damski głos i spłoszona obróciła się do kobiety przodem.

-Co ty tu robisz? -zapytała swoją przyjaciółkę która znikąd pojawiła się za nią.

-Rzucałam w twoje okno jak Romeo czy ktoś tam, aby moja ukochana wyszła ze mną oddać swoją duszę szatanowi. -zaśmiała się. -Szłam za tobą cały czas ale chyba okularów nie założyłaś bo nawet mnie nie zauważyłaś.

Blondynka obróciła się w miejsce gdzie stała postać w kapturze.

-Widziałaś go? -zapytała

-Kogo? -spojrzała na blondynke pochylając lekko głowę w bok.

-Zresztą nieważne, po co przyszłaś?

-Wiem jak pozbyć się nękających nas dziadów. Chodź do lasu muszę... -nie dane jej było skończyć gdyż starsza jej przerwała.

-Do lasu? Pogrzało cię?

-To nasza ostatnia deska ratunku. -powiedziała uśmiechając się lekko.

Starsza nie była co do tego przekonana.

Przez chwilę jeszcze stałan ale ostatecznie westchnęła.

-Niech ci będzie, ale pewnie to nie wypali i się zgubimy. Poza tym, pamiętasz ze oni dalej chcą nas? Mogą nas tam łatwo złapać. -powiedziała starsza po czym zeszła z mostku i skierowała się w stronę bramy.

-Albo zrobią to w lesie, albo w naszych domach gdy śpimy. Nie znasz dnia, ani godziny.-powiedziała smutno brunetka.

-powiedziała smutno brunetka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
𝑀𝑜𝑛𝑠𝑡𝑒𝑟Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz