*Adrien*Zaparkowałem samochód i wbiegłem na piętro, gdzie mieszka mulatka. Zapukałem do drzwi. Dziewczyna otworzyła je i chciała zamknąć, ale jej to uniemożliwiłem, zatrzymując drzwi ręką. Wszedłem do środka, zamykając drzwi.
Al- Ty podła kreaturo!- uderzyła mnie w twarz- Ty śmieciu!- kopnęła w kolano- Jak mogłeś coś takiego odjebać?!- kopnęła w piszczel.
Dziewczyna wyzywała na mnie i tukła, przywaliła mi także pięścią w żuchwę. Nie broniłem się, dawałem sobą poniewierać, bo wiedziałem, że ma rację.
Al- Straciłam do ciebie resztki szacunku!- znowu uderzyła z pięści w policzek- Jesteś pierdolonym zerem i jeszcze masz czelność przychodzić tutaj po tym wszystkim!?- złapała za nadgarstek i wykręciła mi rękę.
Chciała mnie wyprowadzić, ale ja nie poddam się tak łatwo. Spiąłem mięśnie i odgiąłem rękę, wykręcając lekko jej, przez co teraz ja trzymałem w ręce jej nadgarstek. Mulatka była widocznie zdziwiona, że nie bronię się, bo nie chcę a nie dlatego, że nie potrafię.
Przyszpiliłem ją do ściany i spojrzałem w oczy.
Ad- Tak kurwa. Masz rację. Jestem chamem, prostakiem, zjebałem po całości, możesz mnie tłuc, kopać, wyzywać i zmieszać z błotem. Zasłużyłem, ale ja to kurwa wiem!- wykrzyczałem- Żałuję tego jak cholera. Zrobiłbym wszystko, żeby cofnąć czas. Chcę się zmienić, wiem, że spierdoliłem wszystko- mówiłem, prawie płacząc.
Alya nic nie mówiła, tylko patrzyła na mnie, prawdopodobnie szukając oznak kłamstwa.
Ad- Przez ostatnie tygodnie nie mogę nic zrobić. Chodzę od ściany do ściany, próbując jakkolwiek skontaktować się z Marinette. Nie mogę jeść, spać, normalnie funkcjonować. Każdego dnia brzydzę się siebie, gdy patrzę w lustro- mówiłem dalej- Wiem, że zasługuję na karę. Nie spotkałem się z żadną dziewczyną od tamtego incydentu i wtedy też wywaliłem z pokoju Bridgette- przyznałem.
Al- Pff, bohater normalnie- prychnęła.
Ad- Na prawdę chcę się zmienić...
Alya wymownie zerknęła na moją zaciśniętą na jej ręce pięść.
Ad- Błagam, powiedz mi tylko, gdzie ona jest. Błagam- puściłem jej rękę i padłem na kolana- pomóż mi, Alya- spojrzałem błagalnym wzrokiem.
Al- Chyba na prawdę ci zależy...
Ad- Jak na niczym innym przedtem- powiedziałem pewnie.
Al- Będę tego żałować... Marinette jest w Londynie- odpowiedziała.
Ad- W Londynie? A co ona tam robi?- zdziwiłem się.
Al- Poleciała do wujostwa. Wstań już.
Wstałem z kolan i przytuliłem dziewczynę.
Ad- Dziękuję, Alya!- poczułem ulgę, wiedząc w końcu, gdzie jest Mari.
Odsunąłem się od dziewczyny i wytarłem krew z wargi.
Al- Przepraszam, że cię tak skatowałam- podała mi chusteczkę.
Ad- Nie szkodzi, zasłużyłem- powiedziałem na odchodne.
Wyszedłem z budynku i wsiadłem do auta.
P- To co teraz?- podleciało stworzenie.
Ad- Muszę dostać się do Londynu. Akurat niedługo koniec roku szkolnego- odpaliłem samochód.
CZYTASZ
Te zielone oczy [Miraculum]
FanfictionKontynuacja opowiadania pt. ,,Miraculum: Bad Boy and Sweet Girl" Przed rozpoczęciem tej książki, zapoznaj się z treścią poprzedniej części. _________________________________________ Życie Marinette Dupain-Chang ostatnimi czasy się bardzo skomplikowa...