Rozdział 1

437 20 11
                                    

Perspektywa Pawła:

Wstałem sobie rano gdzieś jakoś takoś 10:30 otarłem oczy i wziąłem telefon w ręce aby obczaić sobie sociale. Po sprawdzeniu odstawiłem telefon na stolik obok łóżka i popatrzyłem na podłogę w moim pokoju, praktycznie cała była w walizkach, torbach i teraz jest wyzwanie jak ja mam przejść przez ten tor przeszkód nie wykonując żadnych męczących ruchów i jednocześnie się nie zabijając przy tym. Postanowiłem wstać jak człowiek (oczywiście ja, jak to ja- musiałem wejść w jedną z walizek i o mało się nie zabić, po tym zamachu na moje życie stałem w miejscu jakieś 10 min aby rozważyć jak przejść dalej do tej szafy). Po ogarnięciu mało męczącej drogi podszedłem do tej mojej szafy i zabrałem ubrania w moim ulubionym kolorze, czyli czarnym, bo innych kolorów w mojej szafie nie posiadam. Po dokonaniu tego bardzo trudnego wyboru poszedłem do łazienki ogarnąć się żebym był piękniejszy niż teraz jestem (o ile to w ogóle możliwe). Ogarnąłem się dość szybko, a przynajmniej szybciej niż zwykle i zszedłem do kuchni, aby zrobić sobie moje ulubione śniadanie, czyli chrupki znaczy się musli, ale nie ważne z sokiem pomarańczowym, bo ja preferuję tylko taki posiłek z rana. Po zjedzeniu śniadania dałem naczynia do zlewu i poszedłem do salonu aby odsapnąć po ciężkim poranku. Nagle poczułem że jestem zmęczony więc z pozycji siedzącej przybralem pozycję leżąca i stwierdziłem że idę na 20 min drzemkę ale ta drzemka się okazała dłuższa niż planowałem. Spojrzałem na telefon i zobaczyłem milion nieodebranych połączeń od Dominika. Ja - cudownie myślący człowiek - stwierdziłem, że oddzwonię potem bo teraz idę dokończyć pakowanie się, dlatego, że według planów muszę jechać do Warszawy za jakieś 1,5h, więc muszę się ogarnąć w jakąś 1h, co jest dla mnie naprawdę wielkim wyzwaniem. Wróciłem do swojego pokoju i zacząłem pakować resztę moich rzeczy. Po skończonej bardzo ciężkiej robocie siadłem na łóżku i dodałem kilka instastory z mojego burdelu (znaczy się pokoju). Nagle usłyszałem, że coś mi trąbi za oknem miałem już podejść i powiedzieć żeby mnie nie denerwowało, bo będę zł,y ale okazało się, że to mój tata trąbił na mnie żebym się pospieszył i zaczął pakować swój milion walizek, walizeczek, toreb, torebeczek, kartonów, kartoników... Zapakowałem to wszystko razem z tatą do samochodu i ruszyliśmy zdobywać świat (znaczy się Warszawę). 

Nagle złapała mnie senność, ale postanowiłem tym razem się nie dać. Włączyłem serial i nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Nagle obudził mnie mój tata głośną muzyką i swoim śpiewem czego on nigdy nie robił, więc stwierdziłem, że jestem głodny, ale w pobliżu była stacja wiec jakieś hot dogi albo KFC stwierdziłem, że z dwojga złego wybieram KFC. Podjechaliśmy pod restauracje i tata zamówił jakieś naleśniki w kartonie (jak co chodzi o Mega Poketa) zapłaciliśmy, odebraliśmy swoje zamówienie i zacząłem jeść tego naleśnika, który przypominał zwiniętą pieluchę z jakąś sałatą, pomidorami, serem, mięsem i sosem (pewnie jakimś majonezem). Spojrzałem na telefon i tym razem miałem z tysiąc nieodebranych połączeń od Dominika, więc w trakcie spożywania posiłku postanowiłem do niego zadzwonić i zapytać co ode mnie chce jak nie mam czasu z nim teraz gadać. Wybrałem numer do chłopaka po jakiś dwóch sygnałach odebrał:

- Halo- powiedział Dominik zdziwionym głosem

- No hej, co się tak dobijasz jak by ci się dom palił?- odpowiedziałem.

- Paweł miałeś być tu jakąś godzinę temu, dlatego dzwoniłem- powiedział Dominik zdenerwowanym głosem

- Spokojnie już jadę będę za 1,5h zluzuj się trochę bo będziesz miał zmarszczki- powiedziałem z śmiechem biorąc gryza mojej kanapki-naleśnika.

- Mam nadzieję, a teraz pa, bo jeszcze muszę Filipa ustawić, bo wariuje- powiedział Dominik rozłączając się.

Po skończonym posiłku postanowiłem już nie spać tylko pogadać z tatą na poważne tematy. Jakąś godzinę temu dotarliśmy z tatą do Warszawy na osiedle domków jednorodzinnych, w którym miałem zamieszkać z chłopakami. Gdy już dojechaliśmy zauważyłem Dominika pod bramą. Po wyjściu z samochodu przywitałem się z chłopakiem i zacząłem z tatą i Dominikiem wyciągać moje bagaże z samochodu. Po jakiś 30-40 minutach mój tata wrócił do domu, a moje bagaże leżały w korytarzu. Powiedziałem wtedy chłopakom, że za 1h mam ich widzieć z tymi walizkami w moim pokoju, bo ja tego nosić nie będę, bo jeszcze sobie dłonie zniszczę i nadwyrężę nadgarstki. Finalnie zaniosłem to sam, bo chłopaki wypieli się na mnie i sobie poszli na spacer. Po noszeniu tych walizek zgłodniałem, ale nie aż tak bardzo, więc zrobiłem sobie jakąś kanapkę, którą popiłem wodą, bo z tego zmęczenia nie chciało mi się robić herbaty ani nic innego do picia. Po powrocie chłopaków pogadaliśmy chwilę w kuchni, a potem poszedłem na górę do łazienki się umyć, bo byłem tak zmęczony, że nie miałem siły na nic. Po kąpieli ledwo się dowlokłem do łóżka i poszedłem spać.

Oto pierwszy rozdział tej książki
Mam nadzieję że się będzie podobał, możecie dawać znać w komentarzach życzę miłej lektury
W razie jak by były jakieś błędy to odrazu przepraszam.

Element miłości | The Blaze HouseWhere stories live. Discover now