Rozdział 3

274 16 6
                                    

Perspektywa Filipa:
Obudziłem się o 11:00 ciężko było mi wstać z łóżka. W końcu udało mi się od bębnić mój rytuał i wstałem. Podszedłem do szafy i wyciągłem z niej T- shert biały w czarne paski do tego ciemnej zgniłej zieleni spodnie i niebieską we wzorki bandame.
Nagle usłyszałem sygnał dzwonka mojego telefonu- odebrałem.
- Halo! Dominik. Ty wiesz, która jest godzina ja tu spać próbuje. Powiedziałem nie co zaspanym głosem myśląc o tym co powiedziałem, bo przecież ja już nie śpię.
- Filip... Filip... Filip ja tylko dzwonie cię obudzić i przypomnieć, że dzisiaj przeprowadzamy się do Warszawy i żebyś się nie spóźnił masz tu być o 13. Powiedział z wyraźną radością w głosie.
- O której? O 13 to ja mogę co najmniej być w połowie drogi do Warszawy, a nie na miejscu! Powiedziałem będąc w szoku, bo w końcu wstałem o 11.
- Filip poradzisz sobie jakoś, a teraz kończę bo, po śniadaniu... Nie dokończył gdyż mu przerwałem.
- A do Naszego wielkiej sławy modela dzwoniłeś czy jeszcze nie, bo stwierdziłem, że ja muszę być pierwszy? Odpowiedziałem pytająco.
- Jeszcze nie dzwoniłem i miałem mówić, że po śniadaniu do niego zadzwonię, więc kończę, bo właśnie zasiadam do jedzenia. Powiedział rozłączając się.
W końcu mogłem dokończyć ubierać się i pójść zjeść śniadanie, bo jestem głodny.
Gdy wychodziłem z pokoju nagle mój pies z wielką radością, że w końcu dostanie jedzonko zaczął po mnie skakać.
Zeszłem na dół na lałem psu wody i dałem karmę z puszki potem Poszłem umyć ręce i nareszcie mogłem zrobić sobie śniadanie.
Musiałem się spreżać w jedzeniu, bo musiałem jeszcze do pakować walizki do wyjazdu. Gdy spojrzałem na zegarek szybkim pędem zerwałem się na dół by znieść walizki do samochodu. Pożegnałem się jak to na mnie przystało i szybkim krokiem oddaliłem się w stronę samochodu.
Po drodze jak to ja musiałem wstąpić sobie po jakieś jedzenie, bo strasznie zgłodniałem. Gdy zobaczyłem ten korek przy kasie postanowiłem się wycofać i jechać dalej.
Dojechałem na miejsce, wyszłem z samochodu i podziwiałem ten wspaniały wielki dom i ogród, byłem zachwycony walorami tejże przepięknej krajobrazowej okolicy. Wyciągłem walizki i potoczyłem się z nimi pod drzwi domu. Oczywiście wchodząc musiałem coś krzyknąć w drzwiach, bo inaczej to bym nie mógł być ja. Jak to na kolegów przystało przywitaliśmy się razem i zapytałem się go przy okazji czy dzwonił już do Pawła. Kiedy ten postanowił odbijać się do Pawła wziąłem swoje walizki i po schodach wnosiłem je do swojego pokoju. Zeszłem na dół strasznie mi się nudziło więc postanowiłem zwiedzić dom i wszystko po obmacywać, ale chyba Dominikowi się to nie spodobało, bo zaczął na mnie krzyczeć, więc stwierdziłem, że i tak nie ma co robić, więc chyciłem za pilot i włączyłem telewizję. Gdzieś tak po pół godziny zauważyłem, że przyjechał Paweł, nie chciało mi się tam do niego iść. Wnieśli jego walizki, pożegnał się z Ojcem i kazał nam je zanieść do jego pokoju. W tamtym momencie myślałem, że się chyba przesłyszałem... Postanowiliśmy z Dominikiem przejść się po tej jakże malowniczej okolicy. Gdy wróciliśmy do domu zobaczyliśmy Pawła robiacego kolację lub kończącego ją jeść, bo oświadczył, że jest zmęczony i idzie się umyć i spać, my też poszliśmy umyć sobie ręce po naszym spacerze i zabraliśmy się do robienia kolacji. Po spożytym posiłku Poszłem do góry, bo też mi się już chciało spać, po przeglądałem trochę instagrama i Poszłem się myć. Gdy się umyłem Poszłem jeszcze na dół po szklankę wody. Wróciłem spokojnym krokiem żeby nikogo nie obudzić i sam położyłem się już spać.

Mam nadzieję że się będzie podobał, możecie dawać znać w komentarzach życzę miłej lektury
W razie jak by były jakieś błędy to odrazu przepraszam.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 08, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Element miłości | The Blaze HouseWhere stories live. Discover now