- Dyrektorze, tak właściwie to nic nie robię dla Zakonu ważnego, więc pomyślałem czy nie mógłbym pomóc Hermionie w rozszyfrowaniu listu.- zaproponował Black.
W tym momencie toczyło się spotkanie Zakonu, na którym omawialiśmy postępy wykonane przez ostatnie dwa tygodnie. Najmniejsze postępy wykonał Harry, co mnie wogóle nie zdziwiło, ale i tak czułam rozczarowanie i złość wobec niego. Wszyscy się starają z całych sił, ja tworzę eliksiry i rozwiązuję szyfry, Ron nawiązuje przyjaźnie z innymi żeby wyciągnąć jak najwięcej informacji, Neville pracuje razem z profesor Sprout przy roślinach i przynosi je mi i profesorowi Snape'owi, Luna razem z Hagridem nawiązują kontakty z magicznymi zwierzętami, a taki Harry ma nauczyć się panować nad swoim umysłem co nie dało w żadnym stopniu takich rezultatów jakie były przewidziane.
Po kilku minutach moich przemyśleń skupiłam się na świecie mnie otaczającym, ostatnio bardzo często uciekałam gdzieś myślami a potem nie wiedziałam co się dzieje.
- Myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś pomagał pannie Granger. Zawsze jakaś pomoc jest potrzebna.- zgodził się Dumbledore na co lekko się uśmiechnęłam w stronę Syriusza na co mi odpowiedział w ten sam sposób.- Ronaldzie jak u Ciebie wygląda postęp w zawieraniu nowych znajomości?
- Nie jest to łatwe, lecz nie jest to też niewykonalne.- przyznał z uśmiechem.- Fakt, nie wszyscy chcą ze mną utrzymywać bliższy kontakt niż okazjonalne „cześć". Nie mam też co narzekać utrzymuje, z poza Gryffindoru, kontakt z 62 osobami.- dokończył na co dyrektor pokiwał w uznaniu głową.
- A mógłbyś dokładniej powiedzieć ile osób i z jakich domów?- spytał się siwowłosy na co młodszy przytaknął.
- Oczywiście. 31 z Hufflepuff'u, 24 z Ravenclaw oraz niestety tylko 7 z Slytherinu.- przy ostatniej wiadomości jego uśmiech przygasł, ale i tak wciąż był widoczny na jego twarzy. Widać było, że on i dyrektor są zadowoleni z tych wyników.
- Bardzo dobrze, jakbyś chciał mogę dołączyć Ci kogoś do pomocy.- zaproponował siwowłosy.
- Byłoby dobrze jakby była to osoba tak zwana „neutralna" na przykład z Hufflepuff'u. Wtedy łatwiej byłoby nawiązać kontakt z Ślizgonami.- zaproponował.
- W takim razie poszukam kogoś nadającego się.☾︎☆︎☆︎☆︎☆︎☆︎☆︎☆︎☆︎☆︎☆︎☆︎☆︎☆︎☆︎☆︎☆︎☆︎☽︎
- Dobra Herm, tak więc mamy już początek. Niby nie wiele, ale zawsze coś.- razem z Syriuszem siedzieliśmy przy liście, na razie mieliśmy dwa pierwsze słowa.
- Tak więc wychodzi na to, że słowa ,,mamy jedną" nawiązują do kobiety i najprawdopodobniej do osoby ważnej dla zakonu.- przed sobą mieliśmy otworzoną książkę do run, w ten sposób powinno być nam o wiele łatwiej i szybciej.
- Tak więc ten zapis „ᚲᛉłᛟᚾᚲᛁń", jak dobrze wyczytałem, znaczy przynależność do czegoś oraz człowieka. Więc wychodzi, że będzie to „członek" co w formie żeńskiej daje nam członkinia.- wyjaśnił ciemnowłosy z czym bez wahania się zgodziłam. Sama już chyba rozwiązałam następne słowo.
- Następne jest „ᚹᚨᛊᛉᛖᚷᛟ" co oznacza w dosłownym tłumaczeniu ,,coś twojego" i tego się narazie trzymajmy.
Dalej mamy „ᛉᚨᚲᛟᚾᚢ" co nam daje umm.. co nam daje coś do czego można przynależeć, lecz tym razem miejsce do którego można przynależeć.- wytłumaczyłam powoli sama prawie nic z tego nie rozumiejąc. Po parunastu sekundach zobaczyłam jak Syriusz coś pisze na kartce obok.
- A co jeśli to Zakon? Może chodzi o Zakon, można do niego przynależeć i jest to swojego rodzaju miejsce.- zaproponował na co pokiwałam zgodnie głową i uśmiechnęłam się pod nosem.
- To może być to, bardzo by pasowało. To dajmy następne ,,ᛗᚨᚱᛁᛖᛏᛏę" nie mam pojęcia o co chodzi, ale najprawdopodobniej jest to jakieś imię, co o tym sądzisz?- spytałam się ciemnowłosego i spojrzałam się na jego twarz. Widać było, że mocno się zastanawia, po kilku chwilach podniósł lekko brwi do góry i odezwał się.
- Pamiętam jak kiedyś z Jamesem i Remusem bawiliśmy się runami i braliśmy imiona przypadkowych osób z klasy, następnie zmieniając normalne litery na runowe. Pamiętam to imię, mieliśmy pewną dziewczynę w sali i tak samo brzmiało jej imię. Była to Marietta.- opowiedział szybko mężczyzna i zapisał kolejne słowo na kartce obok. Sama w głowie ułożyłam sobie to co nam wyszło ,,Mamy jedną członkinia twojego Zakon Marietta". Już nad tym lisem spędziliśmy 3 godziny a mamy ledwo jedną piątą wszystkiego.Moje rozmyślania przerwał Syriusz wstający od stołu.
- Na dzisiaj koniec Hermiono, idziemy coś zjeść i odpocząć.- oznajmił i czekał aż ja wstanę.
- Masz rację Syriuszu, zrobię coś do jedzenia.- przyznałam rację i wyszłam z biblioteki kierując się do kuchni niedaleko.Rozdział ten liczy słów 715
A ja mam lat kilkanaścieUłożyłam dla was ten wiersz
W minut mniej niż wieszNa spontanie
Wogóle nie przemyślanieMam coś z mózgiem
I miałam psa zwanego okruszkiemNie ma co mówić
Mikrofalówka XDBAY⭐
CZYTASZ
Syrmione - Czyli od Azkabanu do miłości ✔
Fiksi Penggemar[Stare i nie poprawione] Przeżycie wojny, to jest to na czym trzeba się skupić i do tego dążyć. Jednak czasami ludzie skupiają się na mniej ważnych rzeczach; przyjaźń, troska, miłość. Staranie się o względy i uwagę drugiej osoby rozprasza przygotow...